Jedną
z charakterystycznych rzeczy dla Toei Universe jest pewien związek z japońskimi
epokami. Kamen Riders podzieleni są wedle epok - na Showa i Heisei. Super
Sentai to ominęło. Trochę. W tym roku, ze względu na abdykacje cesarza Akihito,
nowy - 43 - sezon się opóźnił się o miesiąc. Przez ten czas dostaliśmy po
prostu czteroodcinkową miniserię "4 Week Continuous Special Super Sentai
Strongest Battle!!" Coś, co pokazuje dobitnie, że Toei trzyma się zasad, a
jego scenarzyści znają się na swojej robocie. Jeśli chcą.
Pełny tytuł to "4 week continuous special Super Sentai strongest battle", ale to jest za długie na tytuł wpisu...
Krótkim streszczeniem serii niech będzie
to, że 160 bohaterów z różnych serii - w tym pięciu pomocników (lisiastycznie!!!!)
- zostało zaproszonych na przez dziewczynę zwaną Rita, na turniej. Raz na 500
lat, kiedy kończy sie jakaś era (Heisei...), następuje pewien fenomen zwany
Połączeniem Moebius (sprawdźcie sobie co to takiego wstęga Meobiusa, to
załapiecie ^_^). Podzieleni na pięcioosobowe, mieszane zespoły, walczą w
systemie turniejowym o to, by zwycięskiemu zespołowi mogło zostać spełnione
jedno życzenie.
Sama koncepcja fabuły nie jest więc jakoś
specjalna, ale "głównym zespołem" zostaje Gokai Red (z 35 sezonu, Kaizoku Sentai Gokaiger), Akaninnger (z
39 sezonu, Shuriken Sentai Ninninger),
Juuou Eagle (z sezonu 40, Doubutsu Sentai
Juuouger), Sasori Orange (z sezonu 41, Uchuu
Sentai Kyuuranger) oraz ToQ 5gou (z sezonu 37, Ressha Sentai ToQger) - innymi słowy trzy razy czerwony, raz
pomarańczowy i różowy. Obecność Stingera z 41 sezonu stanowi pewien problem,
ale jest wytłumaczalna. Ten sezon - jak może wiecie - jest specjalny pod kątem możliwości
występów z innymi seriami, a raczej ich braku. To jednak, w jaki sposób zostało
to rozegrane, jak również zapoznanie się zespołu, świadczy o tym, że Toei
trzyma się swojej zasady nie tłumaczenia wszystkiego, a scenarzyści doskonale o
tym pamiętają. Jak również - tym razem - pamiętają o przeszłych zdarzeniach i
wszystko podczas tej mini serii nie dzieje się w sprzeczności z pozostałymi
seriami. Co jest nielisie! Zwykle nie patrzą na takie szczegóły...
Ogromnie lisiastyczną kwestią jest fakt,
że miniserię wykorzystano jako wprowadzenie dla nowego sezonu. Tym samym nie ma
gościnnego występu w filmie, a zapowiedź można było dawkować w kolejnych
odcinkach. Przez cztery odcinki przewija się również gama innych bohaterów,
którzy krócej lub dłużej pojawiają się na ekranie. Wybór niektórych postaci do
turnieju Strongest Battle jest
dziwny, ale z punktu widzenia fanów fajny. W ten sposób mamy więc powrót np.
Colon (MEGA LISIASTYCZNE!), Peebo, Arthura czy VRV Mastera. Z drugiej strony,
aż sześć zespołów nie dostało żadnego reprezentanta! W tym Gorangers! Licząc
wszystkie postaci, włącznie z "wsparciem", Liveman są jedynym w pełni
reprezentowanym zespołem. Kilka innych ma pełny skład, ale właśnie brakuje
postaci wsparcia czy mentorów. I w jakiś sposób to również jest fajne.
Rozwój fabuły postawił na wykorzystanie
istniejących postaci, w tym tych z poza "głównego zespołu", co w
konsekwencji daje bardzo przyjemną fabułę i jej prowadzenie. Jedyne, do czego w
tej materii można by się przyczepić to bierność jedynej bohaterki, Kagury.
Dosłownie, dość powiedzieć, że przez dwa odcinki w ogóle się nie transformuje i
walczy! Tak po prostu. Poza tym, mam wrażenie, że gdyby zdecydowano się na
innych bohaterów, bardziej zróżnicowanych kolorystycznie i charakterologicznie,
można by to Jeszce lepiej poprowadzić. Jako zakończenie ery Heisei można też
było zrobić dłuższy okresowo przekrój, niż tylko siedem serii wstecz... Wszakże
materiał szeroki - aż 27 sezonów!
Ogólnie więc, jak zwykle wybory Japończyków
i scenarzystów dziwią, ale tym razem doskonale pasują i zostały poprowadzone -
nawet Kagura. Po prostu brakło na nią trochę czasu, taką mam nadzieję! Jako
swoisty wypełniacz i mrug okiem do fanów i lisów, stanowi świetną rzecz. Mata
ne!
Miniseria ma... 0+0+0 = 0 ogonów... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz