Używaliśmy tej grafiki we wpisie o Kamen Rider X i Amazon. To nie jest ta, którą chcieliśmy użyć, ale czekać dłużej nie możemy. Kamen Rider Stronger jest po prawej.
Kamen Riders są własności Ishinomori Shoutarou/Ishinomori Inc/Toei Company.
|
Jako
blogger, siedząc już coraz bardziej w tym wszystkim, co geekowskie, zauważyłem,
że za każdym dziełem istnieją trzy zestawy, często sprzecznych
"chceń". To co chce artysta, to czego oczekują fani i to czego chce
producent. Sztuka tworzenia dobrych dzieł popkultury polega na pogodzeniu tych
wszystkich chceń jednym kompromisem. Czasem większym z jednej strony, a czasem
z drugiej.
Kamen Riders, przynajmniej te sezony,
które do tej pory widziałem, cierpią właśnie niezdrowy kompromis. Pierwszy
sezon, Kamen Rider, oraz drugi, Kamen Rider V3,
były dobrymi serialami pod tym względem. Amazon jest
uwielbiany przez fanów i fakt, że Ishinomori'emu pozwolono taką wizję
realizować i emitować świadczy o tym, że chcenie artysty też zostało
zaspokojone. Do czasu aż chcenie producentów zmusiło do zdjęcia serialu. W
przypadku Kamen Rider X nadal nie dotarłem do informacji o tym,
czemu był krótszy niż dwa pierwsze.
Na
tą kwestię rzuca trochę światło fakt, że Kamen
Rider Stronger też długi nie jest - tylko 39 odcinków. Być może więc to był
taki zamysł, a nie przyczyna odgórna. Ciężko orzec, ale to do czego zmierzam to
fakt, że Kamen Rider Stronger cierpi
na niezdrowy kompromis. Tylko nie wiem czego. Jak mniemam, producent
zadowolony, artysta zadowolony, fani również. Tylko ja mam spory niedosyt,
ponieważ uważam, że żadna z stron nie ma być czym zadowolona.
Głównymi
bohaterami sezonu, oprócz powracające po raz ostatni Tachibany Tobeia, jest Jo
Shigeru, czyli tytułowy Kamen Rider, oraz Misaki Yuriko czyli Tenpa Ningen Tackle. Pierwsze odcinki pod tym względem są
zaskakujące. Jak to? Żeński Kamen Rider?
Tak od razu, w pierszym odcinku? Odpowiedź na to pytanie jest problematyczna,
ale jednocześnie banalna: postać Yuriko, której wygląd bazuje na biedronce,
została dodana ze względu na sygnały od dziewcząt, które bawiąc się razem z
chłopcami w odgrywanie Kamen Ridera,
chciały mieć własną postać, ale jej status jako Kamen Ridera to kwestia dyskusyjna, którą poruszę za moment.
Tymczasem, czemu nie mamy powodu do zadowolenia?
Fabuła
jest... nijaka. Początkowe odcinki są ciekawe i dobre zrealizowane i ukazują
poziom nierównej walki Ridera i Tackle z Black Satan. Bohaterowie ścigają się z przerastającymi ich siłami,
które jednocześnie dążą do kilku celów. Oprócz standardowego dążenia do
zapanowania nas światem czy też szerzenia niecnych celów, W najgorszym
przypadku, chcą powstrzymać bohaterów w sabotowaniu swoich planów, a w
najlepszym albo ich eliminacji albo powrotu w ich szeregi - po trzeba wam
wiedzieć, że Rider i Tackle to swoiści dezerterzy. Im
bardziej sezon szykuje się na swoje zakończenie, tym bardziej spada jego
poziom, a rośnie absurdalność. Po chyba trzech razach, przestałem liczyć ile
razy Tobei, Shigeru i Yuriko mogli być po prostu zabici, ale głupota ich
przeciwników to niweczyła. Realnie rzec biorąc, Kamen Rider Stronger nigdy nie miał dość siły by pokonać swoich
przeciwników raz na zawsze. Ale nigdy nie zostało to wykorzystane. On po prostu
wygrywał, ponieważ musiał. A potem... cóż... chyba się zorientowali, że muszą
coś z tym zrobić, bo to kiepsko wygląda, ale rozwiązanie jest banalne, a jego
wynik oczywisty. Nie będzie, w ogóle, przegięciem jak powiem, że jako postać, z
pierwszych Riderów, Stronger jest najsłabszy. Nawet od
Ridermana!
W
moim odczuciu winą tego jest fakt, że pierwotnie Stronger miał być ostatnim sezonem, po którym miał nastąpić reboot
(i prawie się tak stało). Dlatego druga połowa sezonu została z czasem
sztucznie napompowana, tak by dobrze zakończyć serial, ale dzięki temu nie
ratuje jej nic. A tym bardziej to, co się stało w trzydziestym odcinku oraz w
samej końcówce. Powtórzmy raz jeszcze: wymuszonej końcówe. Po Stronger bardzo mocno widać, że chcenie
artysty jest tu bardzo znaczące i silnie połączone z chceniem fanów - zarówno
obecnością Tackle, jak i zachwalaną
końcówką - która w mojej ocenie jest naciągana oraz co ważne, mało samodzielna.
Tylko, że czemu tak uważam, to był musiał wam zaspoilerować.
Niech
wisienką na torcie będzie fakt, że Yuriko nigdy nie doczekała się prawdziwego
statusu, na jaki zasługiwała. To, co zaraz przeczytacie przekracza, to na co
normalnie sobie pozwalam podczas recenzji, ale chyba nie można traktować tego
jako spoiler. Niech to będzie dla was
pokazem tego, za jak ważną uważam to rzecz. Tackle,
jako kobieta, nie mogła w tamtych czasach doczekać się większej chwały niż
mężczyzna. Szczytem wywyższania kobiet w tym okresie było przyznanie Momoranger z Goranger
numeru cztery, a nie pięć i danie jej specjalności eksperta od materiałów
wybuchowych, dzięki czemu to ona umożliwia zespołowi wykonanie ataku kończącego
i pokonanie potwora. Szczytem było więc uznanie po SunVulcan,
że każdy zespół Sentai będzie miał
jedną postać żeńską. W tym kontekście, Tackle
to wielki sukces. Chyba jedynym przebiciem tego w tokusatsu jest stosunek mężczyzn do kobiet w Akibaranger
i fakt, że pierwsza, czerwona rangerka wystąpiła w czterech sezonach podrząd
(co prawda, epizodycznie w każdym z nich, ale to i tak sporo).
Jednakże
to nadal nie jest wiele. Tackle, po
pierwsze, była słaba fizycznie oraz w walce i poza mięsem armatnim, była
wstanie co najwyżej przytrzymać potwory w oczekiwaniu na pojawienie się Strongera. Nigdy mu nie dorównała. Dziewczyny
chciały swoją postać, a dostały po prostu romantyczną kluchę. Stereotyp,
Biedronkę nie zasługującą na status równy Riderom. I to jest druga kwestia: jej
dyskusyjny status jako Kamen Ridera.
Oficjalnie, nikt nie zaprzecza i nikt nie potwierdza, ale istnieją aż dwie
przesłanki ku temu, że Toei są temu przeciwni. Pierwsza, to fakt iż
włożyli w usta Shigeru słowa "She fought more than enough. She'll never
be called a Kamen Rider! She's now a normal human!". Twórcą ponoć chodziło o to, że Yuriko została Tackle z
przymusu i chciała być po prostu normalnym człowiekiem, a nie Kamen Riderem,
czego wyrazem ma być również internetowy spin-off z czasów Kamen Rider
Decade - Petition! Kamen Rider Tackle!! - w którym osobą odpowiedzialną za
oficjalne przyznawanie statusu Ridera uczyniono Tackle, co ma
jeszcze potwierdzać, że ona sama nie chce tego statusu! To nie wszystko, ale
wybaczcie - więcej to już spoilery. Uczciwie mówiąc, mam wrażenie, że zarówno
Ishinomori jak i Toei czy też ktokolwiek inny, władny, uczynili wszystko by dać
nam żeńskiego Kamen Ridera i jednocześnie nie dać.
Starając się jednak spojrzeć z
innej perspektywy, również muszę powiedzieć: nie jestem takim fanem Riderów,
jak jestem Sentai. Gdyby jednak był lub gdyby ktoś przyszedł i
powiedział mi, że podobał mu się ten sezon/końcówka/nie lubi Tackle i tak
dalej, to we wszystkim tym, jestem wstanie taką osobę zrozumieć. Po pierwsze,
pierwsza połowa sezonu jest dobra. W tym kontekście, mogę przyznać, że druga
połowa rozwijała się w akceptowalnym kierunku. Przez co rozumiem, że główną
postacią zawsze miał być Rider i tak było. Yuriko/Tackle była
tylko dodatkiem, który na owe czasy i tak był ogromną rzeczą. Sami twórcy
przyznali, że z powodu długości serialu zabrakło na nią czasu w końcówce. Jej
specyficzny status we franczycie, jest również wyjątkowy i nadal budzi emocje
wśród fanów. Sama końcówka jest zresztą przez fanów zachwalana i jestem wstanie
zrozumieć, że ktoś może ją uwielbiać. Analogiczne momenty w Sentai budzą
we mnie pozytywne emocje, mimo swoich mankamantów.
Ostatecznie
więc: dla mnie jest to sezon zarówno słaby, jak i wyjątkowy fabularnie. Można
było to wszystko lepiej rozegrać, ale nie uczyniono tego. Dziękuję za Tackle (i jeszcze coś, ale to spoiler), o reszcie nie muszę pamiętać.
A każdy z was niech sobie sam wyrobi opinię.
Serial ma 1+0+1= 2 ogony! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz