Search this blog/このブログの中でさがす:

wtorek, 27 października 2020

10 najważniejszych, naszym zdaniem, utworów muzycznych popkultury

 

Copyright reasons by gaelx na licencji CC BY SA 2.0

               Jak trudno jest przygotować taką listą niech poświadczy fakt, że Internet nie rozumie w popkulturę. W sensie, że Google pyta się mnie, czy dobrze wpisałem słowo „popkultura” i podpowiada mi top listy z zakresu muzyki pop lub ew. z zakresu odpowiadającym „newsy o celebrytach”. Nie da się więc ukryć, że jest spora szansa iż nie udało mi się znaleźć definitywnie 10 najważniejszych piosenek popkultury, ale mam nadzieję, że chociaż większość.

 

                Uporządkujmy pojęcia, zanim zaprezentuję tę listę. Pop kultura to skrót od „popularna kultura”. Kropka. Popularna kultura to kultura tego, co popularne tzn. tego, co nie jest tzw. Kulturą wyższą. Kropka. Popkultura to… cięższy temat to zdefiniowania. Popkultura ma się mniej więcej tak do kultury popularnej jak ta do kultury wyższej, z tą różnicą, że popkultura może być też kulturą popularną. Jest to jakiś jej wycinek, który NIE jest aż tak bardzo popularny (choć niekiedy jego elementy mogą być), a przez to ludzie, którzy się nią interesują prezentują średnio bardzo wysoki poziom zaangażowania, wiedzy i często podchodzą doń w sposób bardzo naukowy. Możemy powiedzieć, że, per analogia, iż popkultura ma się do kultury popularnej tak mniej więcej jak dowolny, mało znany utwór The Beatles w porównaniu do Let it be czy Yellow Submarine.

               Innym, równie dobrym porównaniem, czym jest popkultura jest zadanie sobie pytania ile osób na świecie zna/wie kim jest Kim Kardashian, a kim jest Stan Lee. W tym porównaniu Kardashian jest kulturą popularną, a Stan Lee popkulturą. Ten wpis traktuje więc o takich utworach, które dały wiele popkulturze, a które niekoniecznie muszą być popularne. Owszem część z nich jest bardzo znana, ale większość niekoniecznie.

 

Dzieło: Steamboat Willie

Dziedzina popkultury: animacje

 

Steamboat Willie to jedna z najstarszych animacji Disneya i pierwsza,  z występem jego najbardziej znanej postaci, Mickey Mouse. Ważkość tej produkcji jest o tyle istotna, że dzieła Walta Disneya – co by nie sądzić o nim samym i samej korporacji – są jednymi z najważniejszych w historii animacji. Dość powiedzieć, że na jego sztuce rysunku wzorował się sam Osamu Tezuka, a jego manga Astro Boy wzorowana jest na Mickey’im. Idąc nawet dalej – Tezuka miał spory wpływ na najbardziej płodnego mangakę w historii – Ishinomori’ego Shoutarou, a ten przecież dał nam największe podwaliny pod tokusatsu, a tym zawdzięczamy Power Rangers.

Chociażby z tego powodu warto docenić pierwszą, udźwiękowioną animację Disneya. I jej muzykę.

 

Dzieło: the Simpsons

Dziedzina popkultury: animacje

               Simpsonowie to bardzo popularna animacja, która pokazała światu dwie rzeczy: da się zrobić animację dla dzieci, która nie będzie animacją dla dzieci ze względu na swój ogromny komentarz do rzeczywistości. Co prawda, głównie amerykańskiej, ale chodzi o ideę. Boondocks czy chociażby Futurama od tych samych twórców również są tego przykładem. Niemniej jednak to Simpsonowie są o wiele ważniejszym dziełem i bardziej rozpoznawalnym.

               Motyw Simpsonów jest znany na całym świecie i choć wiele osób nie oglądało w ogóle Simpsonów, to najpewniej wiedzą kim są i znają ten utwór. Jego waga jest prosta: jest swoistym zaproszeniem dorosłych do animacji innych niż cukierkowe czy o walce dobra ze złem. Dowodem na to, że animacje potrafią być dojrzałe. I swoistym przykładem tego, czym jest czasem popkultura: mimo, że wiele osób zna Simpsonów, większość nie jest wstanie wiele o nich powiedzieć.

                

Dzieło: My Little Pony Theme

Dziedzina popkultury: animacje

               Już o tym pisałem tutaj. Kliknij!

 

Dzieło: Godzilla Theme

Dziedzina popkultury: film

               Ciekawostka: imię Godzilla, to właściwie Gojira i jest ono połączeniem słów „gorilla” i „kajira” czyli Goryloryb, bo tym pierwotnie miała być. Jednakże tak się nie stało i to może dobrze. Nas jednak interesuje fakt, że ten utwór, choć nie tak szeroko to jednak znaczący, pochodzi z bardzo znaczącego filmu. Pierwsza Godzilla zapoczątkowała nie tylko gatunek tokusatsu, co również rozpropagowała filmy o potworach. Należy przez to rozumieć nie tylko wielkie bestie, kaijuu, ale również ich mniejszych odpowiedników – kaibutsu. Potwory, w tym sensie, nie oznaczają klasycznych monstrów z horrorów, ale humanoidalne istoty, zdolne do myślenia i samodzielnego działania jak również uczuć – niekoniecznie pozytywnych.

               Uważam ten motyw za jeden z najbardziej oddających to, kim jest/ma być główny bohater. Niezależnie w jakim wydaniu i w jakim filmie, zawsze się wie, że ten kawałek doskonale pokazuje to czym jest Godzilla. W każdym swoim wydaniu dobrym i złym. I podobnie jak wcześniej: wszyscy znają Godzillę, ale wymienić z kim lub przeciwko komu walczyła to inna kwestia.

              

 

Dzieło: Star Wars Theme i Imperial March

Dziedzina popkultury: film

               Choć osobiście wolę Star Treka od Gwiezdnych Wojen, to nie można zaprzeczyć, że jeśli chodzi o światowej sławy ikonę popkultury, są nimi właśnie Gwiezdne Wojny. Żadne, inne dzieło nie ma takiego charakteru. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem filmów, space opery czy popkultury, to jest jednak spora szansa, że którąś część widział. A jeszcze większa szansa, że zna ten utwory.

               Dlaczego o tym wspominam? Star Wars jest jednym z wczesnych przypadków dobrego przykładu typowego dzieła popkultury. Mianowicie, zdecydowanie jest dziełem popularnym czyt. znanym, ale jednak sporo osób zapytana o szczegóły czy wymienienie epizodów w porządku numerycznym, ekranizacji czy chronologii nie potrafi tego zrobić. Inna część w ogóle traktuje je tylko jako „zwykłe” filmy jakich wielu i nie wyobraża sobie jak to „czwarty maja to dzień gwiezdnych wojen” czy po co komu figurki itd.

               Umieściłem na tej liście te dwa utwory ponieważ są one niejako symbolem tego, jak często ludzie posiadają opinię o czymś, czego nie znają. I nie chodzi mi o opinię w stylu „podobał/nie podobał mi się ten film bo XYZ”. Chodzi o opinię jaką kiedyś spotkałem odnośnie The Big Bang Theory.

 

To po prostu działa tak, że jeżeli ktoś uważa TBBT to dobry serial, to automatycznie sam wyklucza się z dyskusji. Tak samo jak powiesz, że „Transformers 5” to dobry film – możesz mieć swoje zdanie i tak uważać, ale to się leczy.

 

 

Dzieło: Twilight Zone

Dziedzina popkultury: Seriale

               Nigdy nie oglądałem ani jednego odcinka, ale sam motyw znam. Twilight Zone był/jest, pierwszym serialem, który zyskał ogromną popularność. W sumie się nie dziwię, ale mogę zgadywać tylko po jednym, obejrzanym odcinku. Dawne seriale miały pewien urok polegający na tym, że musiały zrobić coś bez użycia współcześnie nam znanych technologii. Dlatego Godzilla była taka wyjątkowa i dlatego, jak sądzę, Twilight Zone również było.

               Dla nas jest jednak istotne coś innego. Wiecie co to jest tajemnica Poliszynela? Taki jest właśnie Twilight Zone. Wszyscy słyszeli, wszyscy znają, niewielu widziało, a jednak popularność nadal jest i dalej się o nim mówi. Właśnie o to chodzi. Twilight Zone jest pierwszym serialem, który odniósł duży sukces i wywędrował z popkultury do kultury popularnej. Pamiętajmy o tym.

 

 

Dzieło: Moonlight Densetsu

Dziedzina popkultury: animacje/Anime

               Z wyborem utworu z Anime nie było problemu. Mianowicie, uniwersalnie patrząc, odpada Dragon Ball, a więc zostaje tylko Sailor Moon. Nie ważne jak by na to patrzeć, żadne inne anime światowo nie są tak ważne jak te dwa. Powód, dla którego DB odpadł jest oczywisty: Moonlight Densetsu – w jakimkolwiek wydaniu językowym by nie patrzeć – jest szerzej znany całemu światu niż piosenki z Dragon Balla, gdzie chociażby w Polsce nie mieliśmy możliwości usłyszeć oryginalnych utworów aż do serii GT, podczas gdy Moonlight Densetsu było nam dane (problem „zaginionych” openingów anime dotknął również np. Slayer czy anime z Polonii 1).

               Nie jest niczym dziwnym, że te dwa anime pokazały potęgę tego gatunku na całym świecie. Żadne inne nie jest i długo nie będzie tak rozpoznawalne i kultowe, chociażby nie wiem jak bardzo byłoby popularne i lepsze od tej dwójki. Stąd też wybór na Moonlight Denetsu był oczywisty, jako iż ten utwór jest bardziej znany.

 

 

Dzieło: Tristram Theme

Dziedzina popkultury: gry

               W historii gier, nie było nigdy tak wyczekiwanej zapowiedzi kontynuacji jakiejkolwiek gry, niż Diablo III.  Abstrahując od tego jakim sukcesem czy też nie była ta część, oficjalne ogłoszenie odbyło się w 2012 roku na Blizzconie w sposób naprawdę wybitnie udany. Po tym jak Mike Moraihime powiedział przed ostatniego dnia tego konwentu, jeśli dobrze zrozumieliśmy, że mają jeszcze coś ważnego do ogłoszenia, wyszedł ktoś na scenę z gitarą i zagrał utwór przewodni z Tristram.

               Koniec i kropka. Nic więcej nie trzeba powiedzieć na temat tego, jak wielkim sukcesem jest ta seria i jak bardzo znaczącym utworem jest Tristram Theme. Dość powiedzieć, że w Diablo II grają ludzie DO DZIŚ. Ale na pytanie o zanucenie utworu z tej serii, niepodzielnie króluje Tristram.

 

Dzieło: Baldur’s Gate saga themes

Dziedzina popkultury: gry

               Saga Baldur’s Gate może być już dziś, z perspektywy czasu, nie być najlepszą czy też najłatwiejszą serią cRPG w historii. Niemniej jednak kiedy była wydawana była niezwykle innowacyjna pod każdym względem. Była po prostu przewrotem Kopernikańskim dla cRPG.

               A motywy przewodnie pamięta się głównie z jednego powodu, o którym pisaliśmy już kiedyś: po prostu na ekranie od momentu wejścia do gry aż do momentu wczytania zapisu czy rozpoczęcia nowej gry spędzało się najwięcej czasu. Nie zmienia to faktu, iż mimo swych mankamentów, jest to saga rewolucyjna. Pod wieloma względami, która zrewolucjonizowała gry.

 

Dzieło: Silver Scrapes

Dziedzina popkultury: gry/e-sport

               Krótka historia. Gra z gatunku MOBA, League of Legends, powstała ponad 10 lat temu. Obecnie, mniej więcej za mniej jak tydzień od publikacji tego wpisu, będzie finał Mistrzostw Świata w LoL (tzw. Worlds) 10 sezonu. Spokojnie można powiedzieć, że LoL zmienił podejście w branży do turniejów i samego e-sportu, czyniąc z doń coś wartego uwagi i pieniędzy. Dość powiedzieć, że aby móc zagrać w jakiejś oficjalnej lidze, drużyna musi wyłożyć kilka(naście) milionów euro/dolarów.

               Silver Srapes jest nieoficjalnym hymnem Worldsów. A to za sprawą naprawdę niecodzienną. Drugie Worldsy zasłynęły z wielu problemów technicznych i mnóstwa przerw, podczas których zwyczajowo puszcza się muzykę. Danny McCatthy, twórca utworu, przyznał, że – krótko mówiąc – z powodu zwanego „życie” utwór powstał w 4 dni. Opublikował go w serwisie Killer Tracks, którego podczas Worldsów w 2012 roku, Riot Games, producent gry, używał do puszczania muzyki.

               I przypadkiem, ktoś włączył Silver Scrapes na nieskończonej pętli. Utwór leciał dwie godziny. Stał się tak popularny, że fani żądali jego powrotu. I tak się stało. Od tamtego momentu, na każdym oficjalnym turnieju, podczas każdej gry, która best w formacie minimum best of 5 (min. 3 zwycięstwa), przed ostatnią, możliwą grą leci Silver Scrapes. Jest to nieoficjalny hymn wszelkiego e-sportu, a już na pewno tego związanego z League of Legends.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz