Copyright reasons by gaelx na licencji CC BY SA 2.0 |
I przyszedł czas, by napisać wam o kolejnym sezonie Super Sentai, który oglądałem. Był to zwariowany okres, kiedy moją jedyną chęcią było po prostu łyknąć wszystko, co związane z Kaizoku Sentai Gokaiger, a że Ci mieli wspólny film z Tokumei Sentai GoBusters, to naturalną koleją rzeczy było iż musieliśmy ten sezon też oglądnąć. Po tym sezonie, zaczęliśmy iść wstecz by potem zacząć od początku. Co oznacza mniej więcej tyle: sezon był na tyle dobry, że rozdmuchał naszą miłość i zainteresowanie Sentai.
Czy faktycznie tak jest? Czy aby na pewno ten sezon jest tak dobry? Pełna odpowiedź na to pytanie będzie możliwa dopiero wtedy jak go ponownie obejrzę, już z całym bagażem wszystkich sezonów. Z całą wiedzą o wszystkich tropach, charakterystycznych zagrywkach itd., a nie jako drugi sezon; nie jako świeżak. Choć też trzeba przyznać, że chciałoby się podejść do nowych sezonów z takim samym entuzjazmem jak podchodziłem do pierwszych sezonów. Bez bagażu doświadczenia, uprzedzeń i już wyrobionej opinii.
Jedną z nieodzownych elementów wszelkiej maści ekspertów – i chociaż nadal nie czuję się ekspertem ani w kwestii Sentai ani w kwestii recenzenta czegokolwiek, to jednak moja wiedza jest większa niż przeciętna - jest właśnie taka. Brak próby podejścia do kwestii z boku. Próby nie odpowiadania tylko na pytanie, jak się dana kwestia ma w stosunku do innych, ale jak się ma jako pojedynczy element. W dzisiejszych czasach, kiedy rozwój techniki i globalizacja, choć nadal mimo wielu obostrzeń/problemów, sprawia, że wiele osób ma problem z wtórnością, ponieważ wiele rzeczy gdzieś już widzieli czy się spotkali z. Zaś też potrafimy mieć sentyment do pierwszych, nieskazanych jeszcze dla nas tym problemem dzieł, choć gdyby tylko zamienić kolejność, okazałyby się równie wtórne.
Kiedy oglądałem GoBusters w 2013 roku, nie padło mi do głowy zapytać się samego siebie czy trzy-osobowa konstrukcja zespołu jest wtórna czy nie? Czy aby nie za dużo jest robotów? Czy dobór kolorów jest ok? Czy motywy się nie powtarzają? Że znowu zwierzęta, ale że nie zwierzęta. I ileś – by nie powiedzieć setki – innych pytań. Ówcześnie bowiem, wszystko było nowością i byłem tym sezonem zachwycony. Po prostu się oglądało.
Starając się jednak popatrzeć na ten sezon nie tylko z perspektywy czasu, co i z całym bagażem doświadczeń i wiedzy nie tylko Sentai, ale i tokusatsu, jak również nadal nie osądzając go tylko w tej perspektywnie, warto pamiętać o jednej kwestii: Kaizoku Sentai Gokaiger byli bombą. A zwykle bywa tak, że po tak dobrym sezonie, kolejny sezon nie ma już takiego powodzenia. Bo to jest trudne: nie da się zastosować metody Hitchcocka, która zakłada stopniowe rośnięcie napięcia, w każdym, kolejnym sezonie.
A ten bardzo starał się wyróżnić, by właśnie nie popaść w ten problem. Wiele recenzji chwali właśnie za to. Za nietypowe elementy, którymi próbowano wypromować go, aby nie znikł w cieniu poprzednika. I, w szerszym kontekście również patrząc, zespół pojawiał się jako jeden z głównych elementów fabuły w kilku kolejnych, większych filmach tokusatsu od Toei – zwłaszcza w crossoverach z Kamen Riders chyba właśnie w tym celu. Nie musiał, bo wielkie ploty tych filmów, wcale nie kręciły się wokół niego, a kolejne sezony były już nadawane.
I szczerze pisząc, ten sezon Super Sentai, mimo iż zaliczył spadek oglądalności, to wyszedł bardzo dobrze. Fiskalnie nawet lepiej niż Gokaiger – choć część zysków może pochodzić jako spadek po nich. Ale nawet pomijając tą kwestię, nie można narzekać na żaden, podstawowy element jaki serial ma. Oczywiście, to nie jest tak, że to jest znów jakiś super wybitny sezon – wiele osób zapomina, że dzieło nie musi się wybijać, być wybitne czy też w inny sposób unikalne by być dobre czy też popularne. Czego dowodzi Harry Potter, który jest po prostu bardzo udaną zbitką znanych już nam elementów.
Tak samo jest i tutaj: wiele elementów sezonu już gdzieś, kiedyś było. Konstrukcja zespołu. Sposób generacji MotW. Roboty. Niektóre plottwisty. Kolorystyka. Ale jak wielokrotnie pisałem, to normalne w Sentai i, co mnie w ogóle nie dziwi, całkowicie nie zaprzepaszcza szansy na powodzenie. Wielkie sukcesy czy też wielkie nowości w Sentai należą do rzadkości, a większość z nich mamy już za sobą.
Mówiąc, a raczej pisząc krótko: to wystarczająco dobry sezon, by go dobrze wspominać i by się go dobrze oglądało, ale również nie na tyle by był jakimś szczególnie wyjątkowym. Ma w sobie chyba wszystkie radości i bolączki sentai, więc mam świadomość, że niektórym się nie spodoba właśnie z tego powodu, ale cóż – można tak powiedzieć o każdym sezonie Sentai.
Serial ma 1+1+2 = 4 ogony! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz