Już nawet nie szukam grafik... |
Muszę przyznać, że momenty, kiedy dwa lub więcej zespołów Sentai mierzą się razem zawsze są
przyjemnie wyczekiwane. To nie zawsze są dobre filmy, ale zawsze są jednymi z
lepszych momentów sezonu. Ta ciekawość, co tym razem się podzieje? Niekiedy
dzieje się wiele, niekiedy mniej. Czasem ważne rzeczy, a czasem tylko po prostu
zwykłe spotkanie. Pierwszy film, Goranger
i J.A.K.Q., był ważny ponieważ ze
względu na ich obecną kanoniczność włącza Kamen
Riderów i Android Kikaider. Drugi film też był istotny, choć był słaby.
Ale kolejny film pokazał inne podejście.
Kolejny
film oficjalnie nie jest częścią rocznicy - ze swej natury jest to powiem film
dedykowany Carranger, a ci nie są
serią oficjalną rocznicową. Jednakże większość tego, co się tyczy Ouranger już jest, więc i ten film w
jakiś sposób wpisuje się w rocznicę.
Fabularnie
ten film prezentuje się o wiele lepiej od wcześniejszego - choć o jego ogromnym
mankamencie również wspomnę. Fabuła kręci się wokół współpracy pomiędzy
Bowzockiem, a ostatnim z ocalałych Bara-potworów i jego planem na odrodzenie
się Baranoi. Pod tym kątem, biorąc pod uwagę poprawkę na typowe rozwiązania
fabularne w Sentai, nie możemy się do
niczego większego przyczepić. Owszem, gdybym chciał znalazłbym jedną rzecz,
która nie została wyjaśniona, ale brak tegoż nie wpływa negatywnie na fabułę.
Albo inaczej: jestem wstanie zrozumieć sytuację bez tego wyjaśnienia. Sama
kolaboracja złych jest bezsensowna, ale wpisuje się w "filozofię" sentai. Poniekąd lubię takie pomysły,
ponieważ NIGDY nie wiesz co się z tego urodzić może. Nie mogę się tutaj tego
czepiać. Również walka finałowa jest o wiele lepsza - dzieje się w niej o wiele
więcej. Co konkretniej, cóż... spoiler.
O
wiele ważniejszą rzeczą jest jednak wyjaśnienie nam zupełnie innej kwestii:
czemu zespoły nie reagują na siebie tzn. dlaczego przy pojawieniu się kolejnego
zagrożenia nie idą na ratunek, ale zostawiają to nowemu teamowi. Ponieważ SIĘ
NIE ZNAJĄ. Ponieważ NIE WIEDZĄ o sobie wzajemnie i zagrożeniach. Oczywiście,
działa to przy tych starszych zespołach, kiedy przepływ informacji nie był taki
szybki. Jest to w filmie bardzo fajnie pokazane, że często gęsto tak jest. Choć
poprzedni film pokazał, że są sytuacje odwrotne (Ouranger wiedzieli o istnieniu Kakuranger).
Również nie wyjaśnia to kwestii wielu sekretnych organizacji światowej ochrony
- być może po prostu organizacje ulegały rozwiązaniu, a na ich miejsce
powstawały kolejne, w miarę potrzeby? Ale, w 1996 roku mamy już dziewiętnaście
aktywnych (akcja Ouranger dzieje się w 1999 r.) zespołów Sentai, Kikaidera i
piętnastu, różnych Kamen Riderów. W
jednym świecie. I wszystkie te złe organizacje. Stała organizacja powinna
powstać i nigdy nie być rozwiązana. Ale sentai
rzadko znani są z pełnej logiki.
A
i wisienka. Film jest niekanoniczny, podobnie jak poprzedni. O ile umieszczenie
go w kontinuum Carranger nie jest
problemem - dzieje się w końcówce sezonu, to już ze strony Ouranger jest to niemożliwe. Czemu? Ano popatrzcie na lata emisji. Carranger dzieją w 1996-7 roku.
Ouranger, zgodnie ze swoją czołówką, zaczyna działalność w 1999. Czyli
technicznie, nie mogli się nigdy spotkać. W żaden sposób jednak nie przeszkadza
to w stwierdzeniu, że od team-upów
dokładnie oczekuję tego, co dał nam ten film. Znośnej fabuły, dobrego
spotkania, cudownie zagranego zgrywania się zespołów i odpowiedniego finału.
To, że oficjalnie nic się z tego nie wydarzyło? ┐(︶▽︶)┌ Po
prostu oglądnijcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz