Always look for the bright side of life. Smile, smile, smile! Źródło grafiki: Licencja: domena publiczna. |
Zdarza mi się przyznawać do
różnych rzeczy. Przyznaję się do nagminnego oglądania japońskich seriali tokusatsu, nie ważne jak czasem jest to
męczące - zwłaszcza tłumaczenie innym, co to jest to "Super Sentai". Przyznaje się do posiadania wielkiej miłości do
My Little Pony i chęci posiadania
ogromnej ich kolekcji. No bo skąd niby Kitsune
wie kim jest Pinkie Pie i co i gdzie robiła w serialu i filmach, o czym pisała
ostatnio? Po prostu wyszukała w Google? Nope.
Przyznaję się do posiadania marzenia o pełnej kolekcji filmów Pixara i Disneya.
Przyznaję się, że wydaję niemałe pieniądze na naukę języka Japońskiego - co mi
się może nigdy nie przydać - oraz do bronienia japońskiego stylu myślenia.
Przyznaję się również do tego, że w mojej głowie jest ułożone inaczej niż w
reszcie świata i traktuję (najczęściej) opinię innych o tym tak samo jak pewien
rodzaj papieru. I przyznawać mógłbym się do wielu innych rzeczy. Najczęściej
jednak muszę przyznawać się do tego, że wierzę w wiele rzeczy. W miłość.
Wierność. Przyjaźń. Uczciwość. Zasady. Że warto. I w to, co do wierzenia podaje
Kościół Katolicki. Choć z tym bywa czasem ciężko. Dzisiaj więc kawałek mojej
historii. Nie w urodziny moje, ani bloga ani Kitsune. Ale właśnie w Zmartwychwstanie. Najważniejszy dzień roku.