Damn you, copyright! Classic Power Rangers by Scott Pham na licencji CC BY NC ND 2.0
Power Rangers są własnością różnych podmiotów: zespół na zdjęciu należy do Saban Entertaiment oraz ze względu na charakter dzieła (szczegóły), do Toei LTD. |
Zapewne
wielu z was zmyli leadowa grafika. Nie będę pisał o wielkiej „miłości” Misiaela. Nie będziecie
czytać o jednym z ukochanych seriali Aeth.
Z głośników nie pójdzie ani razu TEN utwór; może tylko
kilka początkowych nut, na tyle by móc skopiować link z YouTube’a. Nie wspomnimy
nic o najbardziej diabelskim śmiechu ani pewnej Odrazie. I ludziach z kitu. Zresztą tytuł powinien wam już doskonale
powiedzieć, że te dwa słowa, które tylko przypadkiem zgodne są z PR (Public
Relations), nie padną i będę ich unikał jak ognia. Porozmawiamy sobie o
serialu o osiemnaście lat starszym. O pierwowzorze, który ja, Pan F!,
pokochałem. I wolę. A więc... HADE NI
IKUZE!
Za
oknem jest, jak to mówi czasem Kitsune,
brak shining, ale za to mocny chmuring
(TM). Jak mniemam, ów chmuring przerodzi się w burzing i grzmoting (also TM). Z
głośników lecą mi na okrągło openingi
ze wszystkich oglądniętych przeze mnie do tej pory serii Super Sentai, które z mniejszym lub większym sukcesem śpiewam. W Super Sentai zakochałem się próbując
nadrobić sami wiecie Co. I wtedy trafiłem na Linkarę i jego serię filmików
History of You Know What. W jednym z
nich wspomniał o tym, że na 35 rocznicę Sentai
Japończycy nakręcili pewien film. Stwierdziło się, że co szkodzi? Albo się
spodoba albo nie (ale będę się śmiał, bo tak głupie, że aż śmieszne). Tak czy
siak, humor zapewniony.
Zachęcony obejrzałem najpierw w
Sylwestra bez napisów, a potem z napisami w Nowy Rok, zaraz po festiwalu
fajerwerków. I tak pochłonąłem serię 35, Kaizoku
Sentai Gokaiger, a potem 36 (ówcześnie najnowszą, dziś już leci seria 39),
34, 33, a potem cofnąłem się do początków i obiecałem sobie nie tknąć nowszych
serii bez nadrobienia wszystkiego po kolei. Co raz trudniej idzie się
powstrzymywać.
Tak więc obejrzałem serię pierwszą
i najdłuższą, bo liczącą aż 84 odcinków Himitsu Sentai Goranger (Secret Squadron
Fiveman). Potem przyszedł czas na najkrótszą
(35 odcinków) J.A.K.Q. Dengekitai (Blitzkrieg Squad J.A.K.Q. gdzie za
literami stoją kolejno figury karciane Jack,
Ace, King i Queen), a potem
ustalającą standard 51 odcinków BattleFever J (... Battle Fever J. Duh.)
i oglądane obecnie Denshi Sentai Denjiman
(Electric Squadron Denziman;
tłum. własne). Warto zaznaczyć,
że Himitsu Sentai Goranger oraz J.A.K.Q. Dengekitai nie byłe uznawane za część Super Sentai aż do 1995 roku, kiedy to
zostało włączone do kanonu. Oznacza to (ze względu na np. odcinek specjalny Goranger vs J.A.K.Q., crossover Kamen Raider Decade [Maskraider Decade]
i Samurai Sentai Shinkenger [Samurai Squadron Shinkenger {dosł. New Sword Men}] czy kilka filmów),
że do świata Super Sentai należą również Kamen
Raiders (znani u nas jako Maskrider i z
występów w Sami Wiecie Czym) oraz (np. poprzez występy w Kaizoku Sentai Gokaiger [Pirate Squadron Gokaiger {dosł. Five Seamen}]) bohaterowie serii Metal Hero tacy jak Uchuu
Keiji Gyaban (Space Sheriff Gavan).
Rozliczne występy gościnne, crossovery
i inne wspólne występy sprawiają, że każda z serii dzieje się na tej samej
planecie, jakkolwiek byłoby to niemożliwe. Japończycy nie zdają się przejmować
spójnością w tym względzie.
Co mnie urzekło w Super Sentai?
Nie wiem. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiem, co było takiego w
tym filmie, że obejrzałem go i się zakochałem. Co było takiego w Kaizoku Sentai Gokaiger, że oglądałem
dalej kolejne serie. Że chciałem i na listę "to watch" wpisałem również Kamen
Raider i Metal Hero. Że chcę to
zgłębiać, choć czuję się jeszcze w tym niepewnie. Mnóstwo stuffu. Same Sentai to
DWA TYSIĄCE ODCINKÓW. Siedemset godzin. Miesiąc non-stop oglądania. A to
dopiero podstawa. Nie mówimy o filmach. Kinówkach. Odcinkach specjalnych. I
pozostałych seriach.
Czym są Super Sentai? Serialem typu tokusatsu
(dosłownie: efekty specjalne). Na pewno nie są tym innym Serialem. Tym,
który bazuje na Super Sentai. To są
odmienne serie, mimo zbieżności wielu elementów. To jak budowanie z klocków
LEGO. Japończycy zrobili Boeinga. Amerykanie go rozczłonkowali, wzięli
niebieski i białe klocki, dodali swoje żółte, czerwone i czarne i wyszedł Jumbo
Jet. Czy to źle? Nie. Wprost przeciwnie, Ten Serial, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać też cenię. W końcu bez Niego nie poznałbym Sentai. Jedynie drażni mnie, kiedy ktoś widząc ludzi w kolorowych
kostiumach myśli od razu o Nim, a nie pierwowzorze. I nie potrafię już go
oglądać, nie myśląc sobie, że widzę na ekranie Sentai, a nie Ten Serial.
Ale nie o tym. Super Sentai jest opowieścią o bohaterach...
Czasem Ninjach. Czasem Piratach. Innym razem kosmitach, czarodziejach,
policjantach, członkach sekretnych organizacji militarnych czy
"zwykłych" nastolatkach. Najczęściej w stylu "teenage with attitude" choć nie
zawsze.
Super Sentai jest opowieścią o bohaterach z misją ratowania/strzeżenia
świata. Parafrazując catchphrase z Tensou Sentai Goseiger "Hoshi
o mamoru ha Suupaa Sentai no shimei" czyli "Zadanie Super Sentai jest chronienie
planety". Nawet jeśli Ziemia nie jest ich macierzystym domem.
Super Sentai jest opowieścią o bohaterach z silnym kręgosłupem
moralnym z misją ratowania/strzeżenia świata. Nie ważne kim są. Zawsze są na
miejscu. Nie są jednokolorowi (Duh, podwójny
wydźwięk brzmi paskudnie), mają swoje bolączki. Robią błędy. Czasem oszukują.
Czasem kłamią. Nader często zabijają, choć mówimy tu o troops (Ha! Nawet w jednej serii zrobili z tego dowcip, nazywając
ich Nanashi renshu - Nameless Troops), monster of the week
i "tych złych". Ale to Ci dobrzy. Ci, którzy się zmieniają, podążają w
dobrym kierunku. Nie idealni. Nie perfekcyjni. "Normalni".
Super Sentai są opowieścią o bohaterach z silnym kręgosłupem
moralnym z misją ratowania/strzeżenia świata, którzy inspirują. Inspirują do
działania. Nigdy się nie poddają. Zawsze wstają, choćby nie wiem jak bardzo
oberwali. I będą walczyć. Walczyć, choćby jedyną bronią jaka im się ostała był
ostatni kabelek/drut z ich robota. Klamka wejściowa do głównej bazy. Morfer
używany jako kastet. Ostatni bit informacji. Albo o prostu spojrzenie ich oczu.
Będą walczyć, bo...
Super Sentai są opowieścią o bohaterach z silnym kręgosłupem
moralnym z misją ratowania/strzeżenia świata, którzy inspirują i uczą. Uczą
kultury. Zachowania. Ochrony środowiska. Radzenia sobie z problemami.
Zdobywania przyjaciół. Uczą Wiary w siebie.
Super Sentai są... cóż,
nie chcę ciągnąć tego w nieskończoność. Chcę tylko powiedzieć, że do tej serii
pałam miłością nerdgastyczną. Będę jej bronił. Wszystkim co mam, a co mieści
się w kanonie kulturalnej wymiany zdań. Mam dwa takie seriale (o drugim kiedy
indziej). Nie zliczę ile razy kiedy mam/miałem problem, chcę się poddać albo
zrezygnować to one przychodzą mi z pomocą. Wystarczy jedna piosenka, nagle na
playliście. Jeden odcinek. Albo
screen. Film. Nagranie z koncertu. To
moje BATERIE of sugar, spice and
everything nice. I wtedy wszelki chmuring ustępuje shining.
A
więc potraktujcie to wszystko jako zapowiedź recenzji i opisywania w ramach
StareVision czy innych okazji, wszystkiego po kolei. Każdej serii. Za tydzień
pierwsza seria. Go!
Next time... Gonin sorotte... Goranger!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz