Search this blog/このブログの中でさがす:

sobota, 4 lipca 2015

Susume! Gorenger!



                Czasami potrzebny jest jakiś plan. A czasami wszystko musi się dziać po kolei. Nie wszystko co się działo po ogłoszeniu tego, iż będę na blogu pisał o wszystkich seriach z franczyzy Super Sentai, było częścią planu. Jak napisaliśmy po tygodniu, wystąpił problem z grafikami. Choć Toei LTD nie odpisał na naszego maila, to jednak nas nie miało nigdy powstrzymać. Tak się składa, że na Magnificonie zdobyliśmy grafikę, którą Kitsune wykorzystała w nagłówku i ogłoszenia nowych zmian w Inwazji Ogonów. Więc po wstępie Kitsune o Ishinomori'm Shotarou, wychodzi na to, że wszystkie wpisy od zapowiedzi, oprócz jednego, prowadziły ku jednemu. Po ponad miesiącu od zapowiedzi, nadszedł czas. Czas na... Zebranie Wszystkich Pięciu! Czas na to, od czego się to zaczęło. Jednym słowem, trzy słowa. Himitsu Sentai Gorenger!

                Od kilku dni shining się wyniósł. Wprowadził się za to chmuring, a nawet deszczing i ulewing (update: shining wrócił. Yai!). Zaledwie kilka godzin temu (na moment zaczęcia pisania) skończyłem oglądać czwarty sezon Super Sentai, Denshi SentaiDenjiman, a piąty, Taiyo Sentai SunVulcan (Solar Squadron Sun  Vulcan), czeka w kolejce (Update: już zacząłem). Co oznacza, że w kolejce miejsce zajmuje Dai Sentai GoogleV (Great Squadron Google V). Z głośników lecą openingi oglądniętych serii. Czyli na obecną chwilę, nie ma nic lepszego. Wszystko ustawione na wspaniałe pisanie. ^_^
                Może na początek zaznaczę coś. Nie będziemy wspominać o Sami Wiecie Czym. Choć Sami Wiecie Co zawdzięcza swoje istnienie Super Sentai, nie będziemy wspominać o nim, porównywać, oceniać czy wskazywać różnic. Główny powód to dlatego, że cenię oba seriale. Jeśli więc chcecie się czegoś dowiedzieć o Nim pytajcie Aeth i Misiaela. Znajomość tejże serii może wręcz przeszkadzać. Wszędzie będziecie widzieli nie Sentai, a np. Tommy'ego i Ritę. Im nowsze serie, tym bardziej.
                Mimo mojej miłości do serialu

JAK ZACZĄĆ OGLĄDAĆ SUPER SENTAI? Part One.


                Kiedy oglądnąłem wszystko, co ówcześnie wyszło, a związane było z Kaizoku Sentai Gokaiger (a więc i Tokumei Sentai GoBuster [Special Operation Squadron GoBusters], czyli sezon 36, ze względu na występy gościnne i crossover), zacząłem się cofać w tył. W końcu aby zrozumieć kinówkę Gokaiger, która była crossoverem z poprzednią serią, Tensou Sentai Goseiger, musiałem ich obejrzeć. Potem cofnąłem się o kolejny sezon, do Samurai Sentai Shikenger i wtedy uświadomiłem sobie, w ten sposób bardzo psuję sobie rozrywkę i utrudniam życie. Przy założeniu, że chcę obejrzeć wszystkie serie i czerpać z tego radość. Porównam to do ciasta. Do tej pory spożywałem gotowy wypiek, a chcąc poznać jak on powstał, zacząłem się cofać w tył. W stronę mąki, wody, jajek i drożdży.  Na samym końcu zostaną mi więc surowe składniki. Ciężkostrawne. Niezjadliwe. Cofam się bowiem ku seriom starszym, trudniejszym w odbiorze poprzez np. efekty specjalne, brak dziś już stałych elementów czy też zwyczajnie, tłumaczenia z języka japońskiego. Przez to, że oglądnąłem ówcześnie wszystko co wyszło z Samurai Sentai Shinkenger, wiem ilu będzie członków Engine Sentai Go-Onger i czego się po nich spodziewać. Nie zaskoczą mnie już tak. Poczułem, że tracę element odkrywania.
                Zrozumiałem tedy pewną rzecz. Aby w pełni zrozumieć i cieszyć się serią, muszę sięgnąć do początków. I niedawne ponowne oglądnięcie filmu, który wciągnął mnie w Super Sentai, utwierdziło mnie w tym. Moje zrozumienie tego, co się dzieje było jeszcze większe, bo był to film rocznicowy i wystąpili w nim wszystkie zespoły z 35 pierwszych serii. Czy jest to dobre podejście, opiszę dalej. Teraz sama seria.


GONIN SOROTTE... GORENGER!

                O tym w jakich okolicznościach seria zawitała na szklane ekrany pisała już Kitsune, więc ja to pominę. Pozwolę więc sobie przedstawić, jak to się stało, że bohaterowie się spotkali. Pierwszy odcinek zaczyna się od bardzo dobrego openingu. Przez osiemdziesiąt cztery odcinki ten utwór - Susume! Gorenger! (Dalej, Gorenger!), zaczynający się od słów "Makkana taiyo" (Szkarłatne Słońce) - co wbiło m się w głowę mocno jako tytuł, będzie nam umilał czas i piszę to świadomie. Ten utwór i kilka innych będzie nam umilało czas spędzony z Himitsu Sentai Gorenger.



 Oryginalni wykonawcy śpiewają Susume! Gorenger! Łezka...


                Na świecie panuje względny pokój, który godzi się burzyć tylko jedna organizacja, Kuro Juujigun - The Black Cross Army. Aby się obronić przed jej zakusami, stworzono Kokusaiteki Heiwa Soushiki Iiguru czyli Eagle (EArth Guard LEague), podzieloną na bloki, z których Japoński jest jednym z większych (a jakże).  O tym, że Black Cross się nie patyczkuje niech świadczy fakt, że w pierwszym odcinku atakują pięć japońskich oddziałów przy pomocy pięciu swoich dowódców (Masks - Masek), kompletnie je niszcząc. Maski noszą różne imiona i pełnią rolę Monster of the Week.
                No prawie kompletnie niszcząc. W pierwszej bazie przeżywa Kaijou Tsuyoshi, znany ze swych zdolności piłkarskich. W drugiej przeżywa Shinmei Akira, utalentowany pilot i strzelec. W trzeciej Oiwa Daita - judoka. W czwartej, Peggy Matsuyama - specjalistka od materiałów wybuchowych. W ostatniej, najmłodszy członek zespołu, Asuka Kenji. Zaraz po tych masakrach każdy z nich przywdziewa strój Rengera, który był opracowywany w ich bazie - stając się odpowiednio Akarenger, Aorenger, Kirenger, Momorenger i Midorenger czyli odpowiednio czerwonym, niebieskim żółtym, różowym i zielonym Rengerem. Akarenger odwiedza wszystkich po kolei i przekazuje informację o udaniu się do Tokyo, to bazy pod barem Snack Gon. Tam spotykają swojego dowódcę, Edogawę Gonpachi, który będzie kierował grupą od zaplecza.
                Już od pierwszego spotkania Gorenger wsiadają w swoje machiny - trzy motocykle: jeden dla Akarenger i dwa z koszami dla pasażerów dla pozostałych. Również i w tym czasie poznajemy główną machinę, w której głównie będą zasiadać Shinmei i Oiwa. Jest to rodzaj samolotu, nazywający się Variblune.
                Po raz pierwszy też słyszymy pierwszą catch phrase przy roll callach, Gonin Sorotte Gorenger (All Five Assemble! Gorenger! Czyli "Piątka Razem! Gorenger" - zob. napis na logo). Poznajemy też pierwsze podstawowe bronie Rengersów oraz ich atak kończący, Gorenger Storm, będący (a jakże) bombą w kształcie piłki do piłki nożnej (zobacz wyżej w czym jest dobry Akarenger to zrozumiesz).
                Osobiście uważam, że ten jeden odcinek wystarczy, aby w pełni móc omówić sezon, jednocześnie nie spoilerując. Już tylko te dwadzieścia kilka minut wprowadza wiele z charakterystycznych elementów franczyzy, które przewijają się przez wszystkie sezony. Nie ma jednak jednego z najbardziej klasycznych.

DLACZEGO SENTAI, ALE NIE SUPER?


                Jeśli kiedykolwiek oglądaliście jakąkolwiek nowszą serię Super Sentai albo Sami Wiecie Co, to oglądanie Himitsu Sentai Gorenger będzie dla was zaskoczeniem już po pierwszym odcinku i nie z względu na wiek serii. Najprawdopodobniej spodziewalibyście się bowiem zobaczyć wszystkie, klasyczne, elementy franczyzy Super Sentai i Sami Wiecie. Jednakże choć Gorenger  wprowadzają kilka elementów, to jednak nie wszystkie. Seria zarazem bowiem jest i nie jest serią Super Sentai. Wynika to z nomenklatury, Sentai w nazwie odnosi się do istnienia zespołu, liczącego co najmniej troje członków. Super odnosi się do obecności gigantycznych robotów, a tych w serii brak. Tę rolę spełnia tutaj Variblune. Skoro nie ma robotów, nie ma również powiększania się przeciwników, tak charakterystycznego dla franczyzy. Nie znaczy to, że Variblune (i inne machiny) nie ma nic do roboty. Oznacza tyle, że nie musi mierzyć się z kolosalnymi potworami.
                 Każdy, kto kojarzy czym są seriale tokusatsu to znaczy "efekty specjalne", wie jak wielkim rozróżnieniem jest to co jest jaką serią. Himitsu Sentai Gorenger nie byli częścią franczyzy Super Sentai do 1996 roku, kiedy postanowiono ich włączyć (razem z J.A.Q.K. Dengekitai) więc brak wielkich robotów oraz gigantycznych potworów nie stanowił problemu. Oznacza to również, że do 1996 roku byli tylko serią sentai, a od 1996 stali się super sentai sentai serią, ale nie super sentai super sentai serią.
                Może inaczej. Do 1996 roku byli serią tylko squadron (o zespole). Od 1996, stali się super sentai squadron serią (serią super sentai o zespole), ale nie super sentai super squadron serią (serią super sentai o super zespole). Jakie to ma znaczenie? Ninja Captor są serią sentai. Nie są jednak częścią franczyzy Super Sentai, a więc serią super sentai sentai tylko samą serią sentai. Dlatego nie będziemy o nich mówić.

ISTOTA TĘCZY


                Istotą sentai, a więc to co sprawia, że dana seria jest sentai, jest istnienie zespołu oraz przyporządkowane jego członkom kolory. ę zasadę spełniają również Ninja Captor, ale wiemy już że nie są częścią franczyzy. Kolory od samego początku służyły tylko jednemu: identyfikacji i odróżnianiu postaci i ich roli. W przeciwieństwie do np. Kamen Rider (w chwili emisji Gorager były już cztery serie), gdzie protagonista jest zwykle jeden, w Sentai było ich kilku. Ponieważ jest to serial dla dzieci, kolory miały im ułatwić odróżnianie postaci. Gorenger wprowadza pięć klasycznych kolorów, oraz ich hierarchię. Czerwony jako najważniejszy. Niebieski jako drugi w kolejności, potem żółty. Przez zdecydowaną większość sezonów jest to zasada utrzymana, ale nie oznaczająca, że dowódcą jest zawsze czerwony.
                Za kolorami kryje się też inna rzecz. Od samego początku różowy był kolorem żeńskim (co nie dziwi). W całej franczyzie jest tylko jedna scena, w której trzech męskich rangersów zakłada różowy strój Super Sentai swoich koleżanek (wersja bez spódniczek). Czerwony jest kolorem męskim i w całej franczyzie nie ma wyjątku od tej reguły. Jest tutaj haczyk, ale stanowi to spoiler do jednej z serii więc cicho sza. Haczyk jest tak mały, że uznanie, że nie powoduje on zniesienia zasady jest w pełni uzasadnione. Nie ma serii bez niebieskiego - który zwykle jest męski, są bez żółtego. Żółty pierwotnie był kolorem męskim, ale ostatecznie stał się kolorem głównie żeńskim. Pozostałe kolory występują z różną częstotliwością i u różnych płci. Najczęściej zielony, czarny i biały. 
                 Same kostiumy nie są złe, ale nie powalają. Nie są jednak najgorszymi. Na zdecydowanie fajne kostiumy przyjdzie nam poczekać, choć stroje Gorengers mają swoją symbolikę widoczną w każdym z nich. Nie będę tego rozwijał, bo jest to dość oczywiste po oględzinach dowolnej grafiki. Nie ma bowiem w nich ukrytego jakiegoś znaczenia legendarnego. Jest tylko symbolika w ramach grupy. Osobiście oceniam je jako dostatecznie dobre, ale nie dość by być wyjątkowymi.
             Oczywiście, jak się uzyskuje te kolory? Przez transformację (henshin). Henshin  w przypadku Gorenger jest bardzo prosta - zwykły obrót lub wyskok w górę. Będziemy musieli jeszcze poczekać kilka sezonów na ciekawą przemianę. To co jest ciekawsze, to związane z transformacją bronie. Przez osiemdziesiąt cztery odcinki zobaczymy ich kilka, ale w porównaniu do nowszych serii to i tak mało - pod kątem ilości. Nie są one imponujące, ale mają swój urok. Osobiście uważam, że są jednym z ciekawszych zestawów. Pod wieloma względami oryginalnym. Brak na przykład częstego miecza czy innej broni siecznej. I każdy ma inne, a są i tacy, którzy ich prawie w ogóle nie używają. Sami się przekonajcie i oglądnijcie chociaż jeden odcinek.

MORE THAN A ROLL CALL


                Tak, zgadza się. Himitsu Sentai Gorenger stanowią coś więcej jak tylko zespół pięciu ludzi. Oprócz wspomnianego Edogawy Gonpachi są inne postaci, które przewijają się przez odcinki regularnie. Nie będę jednak mówił konkretów, bo to są spoilery.
                Cechą charakterystyczną, a często pomijaną, jeśli idzie o Super Sentai, jest fakt, że główny zespół niejednokrotnie stanowi trzon, ale nie jest jedynym elementem, stanowiącym o sukcesie drużyny. Niejednokrotnie bez wparcia "mniej kolorowych" towarzyszy, Gorengers by nie podołali. Będę się powtarzał, bo to co powiem teraz jest prawdą wypowiedzianą również o Sami Wiecie Czym, zarówno przez Misiaela jak i Aeth (klik!). Różnokolorowość serii (tej i innych) objawia się nie tylko kolorami. To nie jest tak, że oprócz aktora postaci niczym się nie różnią. Stanowią swoiste uzupełnienie. Przez różne sezony bywało z tym różnie - lepiej i gorzej, ale Himitsu Sentai Gorenger ustanowił pod tym kątem wzór, którego nie pobiła chyba żadna inna seria. I cokolwiek zostało powiedziane tutaj odnośnie Super Sentai jest zgodne pod każdym kątem w tej serii. Nie będę się powtarzał, pisząc kolejne zdania, które odbierzecie jako frazesy. Ale jest to prawdą i Himitsu Sentai Gorenger to zaczęły. Jak do tej pory, każda seria, którą widziałem poruszała różne problemy. Najważniejszym z nich, bo pojawiającym się w chyba każdej, jest lekcja o nie poddawaniu się i parciu naprzód. Lekcja o byciu sobą. O odwadze, bohaterstwie i wzajemnym wspieraniu się. Nie zapominajmy, że Super Sentai  to serial dla dzieci, który ma je czegoś uczyć, a nie być tylko zwykłą rozrywką. Sami Wiecie Co również miało ten ton. Ale to jest to za co cenię serię najbardziej. Nie za kostiumy, fajerwerki czy roboty, ale za to, że daje mi nieustannie siłę do dalszego działania. Bo skoro Oni się nie poddali, to i ja. Bo skoro Oni mogą to i ja. Bo skoro...
              Ubolewam tylko nad jednym faktem, który szerzej będę omawiał przy Battle Fever J (trzeci sezon, więc niebawem). Super Sentai są na wskroś japońscy. I nie mówią tutaj o tym, że dzieją się w Japonii, a więc zakładają, że widz pewne rzeczy wie, a pewnych nie. Chodzi o japoński model patrzenia na świat. Przez wszystkie sezony mamy tylko jedną, oficjalnie, nie azjatycką postać, będącą członkiem zespołu. A więc innej rasy niż mongoloidalnej. Japonia górą! Japonia wspaniała! Tylko jedna seria - again Battle Fever J, odwołuje się do innych krajów. I nigdy, nigdy, nie zdarzyło się by zespół liczył więcej postaci żeńskich jak męskich. W najlepszym wypadku licząc jest to liczba równa, a to i nie na długo. Mały spoiler, Sami Wiecie Co wyprzedziło Super Sentai z żeńską liderką o eony. Mieli już takową w sezonie trzecim. Czerwona Liderka też była tam wcześniej. Choć ta z Super Sentai była nią dłużej. Żadna nie była przywódczynią na cały sezon lub od pierwszego odcinka. Jest nawet sezon bez żeńskiej członkini... Róż, za wyjątkiem jednej wspomnianej sceny oraz sercowe motywy są wyłącznie żeńskimi elementami. Wynika to wszystko oczywiście z tradycyjnego modelu myślenia Japonii o sobie samej i płci pięknej.
                Nie znaczy to, że brakuje silnych, żeńskich postaci. Są, ale w mniejszości. Momorenger wybija się jednak pod tym względem. Jako ekspertka od materiałów wybuchowych, jest najważniejszym członkiem zespołu. Bez niej, Gorenger nie są wstanie wykonać ataku Gorenger Storm (ani go usprawnić), który zabija ostatecznie Monster of the week. Japończycy pokazują siłę kobiet w bardzo subtelny sposób. I postaram się by ten element - kobiety w Super Sentai -  był omawiany wraz z każdą serią po kolei.

BLACK CROSS FŰHRER


                Jeśli już wspominamy o cotygodniowym potworze, to warto skupić się teraz na przeciwnikach. Jeśli chodzi o nich, to wprowadzili trzy charakterystyczne elementy. Po pierwsze, troops, którzy choć są pokonywani pęczkami, nie są aż tak bezmyślnym przeciwnikiem, jakiego byście się mogli spodziewać. Zolders nie byli zwykłym mięsem armatnim. Owszem, byli nim dla Gorengers, ale nawet dla nich momentami stanowili wyzwanie. Tak, oni mają jakąś skuteczność.
                Kolejnym elementem jest Monster of the week (MotW). Wyprowadzę z błędu. Ani Super Sentai, ani tym bardziej Sami Wiecie Co, nie byli pierwszym dziełem, które wprowadził tę ideę. I nie oni wprowadzili termin. Ale to oni rozpropagowali ten pomysł. To co zasługuje na zaznaczenie, to fakt, że choć Maski - każdy MotW ma nazwie to słowo np. Can Opener Mask czy Baseball Mask - nie służą tylko do siania zniszczenia czy bycia po prostu kolejnym workiem do obicia i wysadzenia w powietrze. Są świadomi tego, że oprócz kontynuowania celu organizacji, muszą mierzyć się z EAGLE, a więc pokonać Gorengers i zawsze mają jakiś plan na nich. Niejednokrotnie udaje im się osiągnąć cel. Jest jeden wyjątkowy odcinek, w którym osiągają go w 100%. Ostatecznie - my to wiemy - i tak muszą zostać pokonani, ale nie przychodzi to łatwo nikomu. Trzeba przyznać, że mimo obowiązkowych schematów w niektórych przypadkach, mają upór i zacięcie, które sprawia Gorengersom kłopoty.
                Ostatnim, klasycznym elementem przeciwników, jest hierarchia mocy. Im wyżej ktoś jest w hierarchii tym większą ma moc i siłę. Tym trudniej go pokonać, ale jednocześnie wchodzi tu do działania specyficzne prawo. Conservation of Ninjutsu czyli poziom mocy po obu stronach musi być zachowany. Jeden kontra tysiąc równa się jeden kontra jedna tysięczna jego mocy razy tysiąc. Czyli każdy z osobna jest bardzo słaby. Oznacza to nie tylko, że potrzeba całego zespołu do pokonania MotW co i, że jeden MotW jest silniejszy niż dwa. Tu dochodzimy do Black Cross Fűhrera. Uwielbiam sposób w jaki się tłumaczy jego imię, bo ze wszystkich wersji wybrano tę najlepiej oddającą jego aspiracje. Jest on bowiem całkiem jak sami wiecie kto (nie chodzi o Voldemorta i nie wypowiem tutaj imienia czy nazwiska tego mężczyzny, który istniał na prawdę) w swoich zapędach, choć na potrzeby serialu, stonowany. Black Cross Fűhrer jest tym dla Super Sentai kim dla Sami Wiecie Czego był Lord Zedd. Kwintesencją badassowości. Bardzo oryginalnym wyglądem (uwielbiam go). W sumie ubolewam nad faktem, że nie mogę powiedzieć więcej zwg. na niechęć do spoilerów.


JAK ZACZĄĆ OGLĄDAĆ SUPER SENTAI? Part Two.


                Doszliśmy do samego końca. I odpowiedzi na najtrudniejsze pytanie: to jak zacząć? Widzę dwie odpowiedzi, oraz wersję pośrednią.
                Poznanie odpowiedzi wiąże się z jednym aspektem. Wspominałem o tym na samym początku. Tak naprawdę przeszkadzać w odbiorze serialu mogą tylko dwie rzeczy. Obie związane są z faktem, że serial ma już czterdzieści lat i w najstarszych seriach widać to bardzo. Brak tłumaczenia może nie być tak dotkliwy, bo dotyczy w zasadzie sezonów najstarszych, które są tak skonstruowane, że można je oglądać i zrozumieć w dużej mierze tylko po tym, co się dzieje na ekranie. Nie musicie się też bać oglądać starszych serii. Fabularnie są to bardzo dobre tytuły. Byłem bardzo mile zaskoczony tym, że Japończycy potrafią zamknąć w dwudziestu minutach naprawdę ciekawą opowieść, będącą częścią szerszej całości. Mimo swoich mankamentów, fabuła nie jest tym co powinno wam przeszkadzać w odbiorze.
                Zaś magiczna granica, od którego sezonu efekty specjalne przestają być dla nas... brak mi dobrego słowa. Trudne w odbiorze? Nieciekawe? Dziwne? Nietypowe. O, to chyba najlepsze określenie. Osobiście mi nie przeszkadzają, gdyż byłem świadom tego, że tak to może wyglądać. Jednak mam świadomość, że kłują w oczy.  Tak naprawdę odpowiedzią na pytanie jak zacząć oglądać jest odpowiedź na pytanie, jak bardzo mogą wam przeszkadzać czterdziestoletnie efekty specjalne.
                Rozwiązania są dwa. Albo od początku albo od najnowszej serii i w tył i żadne nie jest wyborem na wskroś nie dobrym. Rozwiązaniem pośrednim jest oglądanie na przemiennie. Po oglądnięciu najnowszej, jeden-dwa sezony starsze. Najważniejsze jest zacząć i się nie poddać. Serial zbliża się do dwóch tysięcy odcinków, co oznacza pięć i pół roku oglądania tylko po jednym odcinku dziennie. Prosty rachunek, że ponad dwa i pół jeśli zwiększymy tempo dwukrotnie. Nieźle? Ale nikt nie powiedział, że bycie geekiem jest łatwe. Ja ze swej strony mogę tylko nadzieję, że ktoś się skusi. A wtedy służę pomocą. 
Serial ma (sadly) 1+0+0 = jeden ogon.
             








Na sam koniec, ciekawostki.

1. Jest to jedyny sezon, który używa japońskich, nie angielskich, określeń na kolory w nazwach Rangersów np. Kirenger, a nie Ierorenger. [aktualne aż do sezonu 39...]
2. Poza wspomnianymi troopes, sezon wprowadza również m.in. Calling Your Attacks, Catch Phrase przy roll call, By the power of the Greyskull czy "Super Sentai" Stance.
3.  Jest to jedyny sezon, w którym "rangers" zapisuje się "rengers"

2 komentarze:

  1. Mikoto z forum HM31 sierpnia 2017 12:59

    Oglądałem 50 odcinków tej serii. Z początku nie mogłem się przekonać do Toku lat 70. Jednak Goranger bardzo szybko polubiłem. Bardzo sympatyczny serialik. Podczas oglądania przypominały mi się czasy kiedy w przedszkolu z wypiekami na twarzy oglądałem MM Power Rangers. Nie umiem tego zbytnio wytłumaczyć, ale ta seria swoim klimatem najbardziej przypominała mi Mighty Morphin.
    Każdy z Rangersów ma swój unikalny charakter dzięki czemu nigdy nie jest nudno.Najbardziej podpasował mi najmłodszy członek zespołu czyli Akira, którego gorący, niepohamowany temperament nieraz pakował w poważne tarapaty. W ogóle postaci przypominały mi trochę charakterami członków Fantastic Four tj. Kiro-Thing, Midori-Torch, Momo-Sue i Aka i Ao to Mister Fantastic

    Pod pewnym względem jest to seria dla twardzieli, ponieważ efekty strasznie trącają dzisiaj myszką i nie każdy potrafi przetrwać takie tony kiczu lejące się z ekranu. Niestety z tego powodu nie podpasuje ona każdemu. Młodszych widzów znający Sentai z najnowszych serii Goranger nie zainteresuje.

    Jeśli jednak komuś nie przeszkadzają słabe efekty specjalne i ceni sobie urok starych produkcji może śmiało zerknąć. Ja się przy niej świetnie bawiłem. Muszę kiedyś dokończyć :D .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzyj wszystkie. Ta seria warta jest uznania fabuły. Srał pies efekty (wczesne KR też nie mają za wysokich lotów, ale dają radę). To się ogląda dla... Fabuły! Klimatu! Postaci! I ducha Ishinomori'ego.

      Usuń