Czasami potrzebny jest jakiś
plan. A czasami wszystko musi się dziać po kolei. Nie wszystko co się działo po
ogłoszeniu tego, iż będę na blogu pisał o wszystkich seriach z franczyzy Super Sentai,
było częścią planu. Jak napisaliśmy po tygodniu, wystąpił problem z grafikami. Choć Toei LTD nie odpisał na naszego
maila, to jednak nas nie miało nigdy powstrzymać. Tak się składa, że na Magnificonie zdobyliśmy grafikę, którą Kitsune
wykorzystała w nagłówku i ogłoszenia nowych zmian w Inwazji Ogonów. Więc po wstępie Kitsune o Ishinomori'm Shotarou, wychodzi na to, że wszystkie wpisy od
zapowiedzi, oprócz jednego, prowadziły ku jednemu. Po ponad miesiącu od zapowiedzi, nadszedł
czas. Czas na... Zebranie Wszystkich Pięciu! Czas na to, od czego się to
zaczęło. Jednym słowem, trzy słowa. Himitsu
Sentai Gorenger!
Od
kilku dni shining się wyniósł. Wprowadził
się za to chmuring, a nawet deszczing i ulewing (update: shining wrócił. Yai!). Zaledwie kilka godzin temu (na
moment zaczęcia pisania) skończyłem oglądać czwarty sezon Super Sentai, Denshi SentaiDenjiman, a piąty, Taiyo Sentai SunVulcan (Solar Squadron Sun Vulcan), czeka w kolejce (Update: już zacząłem). Co oznacza, że w
kolejce miejsce zajmuje Dai Sentai GoogleV (Great Squadron Google V). Z
głośników lecą openingi oglądniętych
serii. Czyli na obecną chwilę, nie ma nic lepszego. Wszystko ustawione na
wspaniałe pisanie. ^_^
Może
na początek zaznaczę coś. Nie będziemy wspominać o Sami Wiecie Czym. Choć Sami
Wiecie Co zawdzięcza swoje istnienie Super
Sentai, nie będziemy wspominać o nim, porównywać, oceniać czy wskazywać
różnic. Główny powód to dlatego, że cenię oba seriale. Jeśli więc chcecie się
czegoś dowiedzieć o Nim pytajcie Aeth i Misiaela. Znajomość tejże serii może
wręcz przeszkadzać. Wszędzie będziecie widzieli nie Sentai, a np. Tommy'ego i
Ritę. Im nowsze serie, tym bardziej.
Mimo mojej miłości do serialu
Mimo mojej miłości do serialu
JAK ZACZĄĆ OGLĄDAĆ SUPER SENTAI? Part One.
Kiedy
oglądnąłem wszystko, co ówcześnie wyszło, a związane było z Kaizoku Sentai Gokaiger (a więc i Tokumei Sentai GoBuster [Special Operation
Squadron GoBusters], czyli sezon 36, ze względu na występy gościnne i
crossover), zacząłem się cofać w tył. W końcu aby zrozumieć kinówkę Gokaiger, która była crossoverem z poprzednią serią, Tensou Sentai Goseiger, musiałem ich
obejrzeć. Potem cofnąłem się o kolejny sezon, do Samurai Sentai Shikenger i wtedy uświadomiłem sobie, w ten sposób
bardzo psuję sobie rozrywkę i utrudniam życie. Przy założeniu, że chcę obejrzeć
wszystkie serie i czerpać z tego radość. Porównam to do ciasta. Do tej pory
spożywałem gotowy wypiek, a chcąc poznać jak on powstał, zacząłem się cofać w tył.
W stronę mąki, wody, jajek i drożdży. Na
samym końcu zostaną mi więc surowe składniki. Ciężkostrawne. Niezjadliwe. Cofam
się bowiem ku seriom starszym, trudniejszym w odbiorze poprzez np. efekty
specjalne, brak dziś już stałych elementów czy też zwyczajnie, tłumaczenia z języka
japońskiego. Przez to, że oglądnąłem ówcześnie wszystko co wyszło z Samurai Sentai Shinkenger, wiem ilu
będzie członków Engine Sentai Go-Onger
i czego się po nich spodziewać. Nie zaskoczą mnie już tak. Poczułem, że tracę
element odkrywania.
Zrozumiałem
tedy pewną rzecz. Aby w pełni zrozumieć i cieszyć się serią, muszę sięgnąć do
początków. I niedawne ponowne oglądnięcie filmu, który wciągnął mnie w Super Sentai, utwierdziło mnie w tym. Moje
zrozumienie tego, co się dzieje było jeszcze większe, bo był to film rocznicowy
i wystąpili w nim wszystkie zespoły z 35 pierwszych serii. Czy jest to dobre
podejście, opiszę dalej. Teraz sama seria.
GONIN SOROTTE... GORENGER!
O tym w jakich okolicznościach
seria zawitała na szklane ekrany pisała już Kitsune,
więc ja to pominę. Pozwolę więc sobie przedstawić, jak to się stało, że
bohaterowie się spotkali. Pierwszy odcinek zaczyna się od bardzo dobrego openingu. Przez osiemdziesiąt cztery
odcinki ten utwór - Susume! Gorenger! (Dalej,
Gorenger!), zaczynający się od słów "Makkana
taiyo" (Szkarłatne Słońce) - co wbiło m się w głowę mocno jako tytuł,
będzie nam umilał czas i piszę to świadomie. Ten utwór i kilka innych będzie
nam umilało czas spędzony z Himitsu
Sentai Gorenger.
Oryginalni wykonawcy śpiewają Susume! Gorenger! Łezka...
Na
świecie panuje względny pokój, który godzi się burzyć tylko jedna organizacja, Kuro Juujigun - The Black Cross Army. Aby się obronić przed jej zakusami, stworzono
Kokusaiteki Heiwa Soushiki Iiguru czyli Eagle (EArth Guard LEague),
podzieloną na bloki, z których Japoński jest jednym z większych (a jakże). O tym, że Black Cross się nie
patyczkuje niech świadczy fakt, że w pierwszym odcinku atakują pięć japońskich
oddziałów przy pomocy pięciu swoich dowódców (Masks - Masek), kompletnie
je niszcząc. Maski noszą różne imiona i pełnią rolę Monster of the Week.
No
prawie kompletnie niszcząc. W pierwszej bazie przeżywa Kaijou Tsuyoshi, znany
ze swych zdolności piłkarskich. W drugiej przeżywa Shinmei Akira, utalentowany
pilot i strzelec. W trzeciej Oiwa Daita - judoka. W czwartej, Peggy Matsuyama -
specjalistka od materiałów wybuchowych. W ostatniej, najmłodszy członek
zespołu, Asuka Kenji. Zaraz po tych masakrach każdy z nich przywdziewa strój Rengera,
który był opracowywany w ich bazie - stając się odpowiednio Akarenger, Aorenger,
Kirenger, Momorenger i Midorenger czyli odpowiednio czerwonym, niebieskim
żółtym, różowym i zielonym Rengerem. Akarenger odwiedza
wszystkich po kolei i przekazuje informację o udaniu się do Tokyo, to bazy pod
barem Snack Gon. Tam spotykają swojego dowódcę, Edogawę Gonpachi, który
będzie kierował grupą od zaplecza.
Już
od pierwszego spotkania Gorenger wsiadają w swoje machiny - trzy motocykle:
jeden dla Akarenger i dwa z koszami dla pasażerów dla pozostałych.
Również i w tym czasie poznajemy główną machinę, w której głównie będą zasiadać
Shinmei i Oiwa. Jest to rodzaj samolotu, nazywający się Variblune.
Po
raz pierwszy też słyszymy pierwszą catch phrase przy roll callach,
Gonin Sorotte Gorenger (All Five Assemble! Gorenger! Czyli "Piątka
Razem! Gorenger" - zob. napis na logo). Poznajemy też pierwsze podstawowe bronie Rengersów
oraz ich atak kończący, Gorenger Storm, będący (a jakże) bombą w
kształcie piłki do piłki nożnej (zobacz wyżej w czym jest dobry Akarenger
to zrozumiesz).
Osobiście
uważam, że ten jeden odcinek wystarczy, aby w pełni móc omówić sezon,
jednocześnie nie spoilerując. Już tylko te dwadzieścia kilka minut wprowadza
wiele z charakterystycznych elementów franczyzy, które przewijają się przez
wszystkie sezony. Nie ma jednak jednego z najbardziej klasycznych.
DLACZEGO SENTAI, ALE NIE SUPER?
Jeśli
kiedykolwiek oglądaliście jakąkolwiek nowszą serię Super Sentai albo Sami Wiecie Co, to oglądanie Himitsu Sentai Gorenger będzie dla was zaskoczeniem już po
pierwszym odcinku i nie z względu na wiek serii. Najprawdopodobniej
spodziewalibyście się bowiem zobaczyć wszystkie, klasyczne, elementy franczyzy Super Sentai i Sami Wiecie. Jednakże
choć Gorenger wprowadzają kilka elementów, to jednak nie
wszystkie. Seria zarazem bowiem jest i nie jest serią Super Sentai. Wynika to z nomenklatury, Sentai w nazwie odnosi się do istnienia zespołu, liczącego co
najmniej troje członków. Super odnosi
się do obecności gigantycznych robotów, a tych w serii brak. Tę rolę spełnia
tutaj Variblune. Skoro nie ma robotów, nie ma również powiększania się
przeciwników, tak charakterystycznego dla franczyzy. Nie znaczy to, że
Variblune (i inne machiny) nie ma nic do roboty. Oznacza tyle, że nie musi
mierzyć się z kolosalnymi potworami.
Każdy, kto kojarzy czym są seriale tokusatsu to znaczy "efekty
specjalne", wie jak wielkim rozróżnieniem jest to co jest jaką serią. Himitsu Sentai Gorenger nie byli częścią
franczyzy Super Sentai do 1996 roku,
kiedy postanowiono ich włączyć (razem z J.A.Q.K.
Dengekitai) więc brak wielkich robotów oraz gigantycznych potworów nie
stanowił problemu. Oznacza to również, że do 1996 roku byli tylko serią sentai, a od 1996 stali się super sentai sentai serią, ale nie super sentai super sentai serią.
Może
inaczej. Do 1996 roku byli serią tylko squadron
(o zespole). Od 1996, stali się super
sentai squadron serią (serią super
sentai o zespole), ale nie super
sentai super squadron serią (serią super
sentai o super zespole). Jakie to ma znaczenie? Ninja Captor są serią sentai.
Nie są jednak częścią franczyzy Super Sentai,
a więc serią super sentai sentai
tylko samą serią sentai. Dlatego nie
będziemy o nich mówić.
ISTOTA TĘCZY
Istotą
sentai, a więc to co sprawia, że dana
seria jest sentai, jest istnienie
zespołu oraz przyporządkowane jego członkom kolory. ę zasadę spełniają również
Ninja Captor, ale wiemy już że nie są
częścią franczyzy. Kolory od samego początku służyły tylko jednemu:
identyfikacji i odróżnianiu postaci i ich roli. W przeciwieństwie do np. Kamen Rider (w chwili emisji Gorager były już cztery serie), gdzie
protagonista jest zwykle jeden, w Sentai
było ich kilku. Ponieważ jest to serial dla dzieci, kolory miały im ułatwić
odróżnianie postaci. Gorenger
wprowadza pięć klasycznych kolorów, oraz ich hierarchię. Czerwony jako najważniejszy.
Niebieski jako drugi w kolejności, potem żółty. Przez zdecydowaną większość
sezonów jest to zasada utrzymana, ale nie oznaczająca, że dowódcą jest zawsze
czerwony.
Za
kolorami kryje się też inna rzecz. Od samego początku różowy był kolorem
żeńskim (co nie dziwi). W całej franczyzie jest tylko jedna scena, w której
trzech męskich rangersów zakłada
różowy strój Super Sentai swoich
koleżanek (wersja bez spódniczek). Czerwony jest kolorem męskim i w całej
franczyzie nie ma wyjątku od tej reguły. Jest tutaj haczyk, ale stanowi to
spoiler do jednej z serii więc cicho sza. Haczyk jest tak mały, że uznanie, że
nie powoduje on zniesienia zasady jest w pełni uzasadnione. Nie ma serii bez
niebieskiego - który zwykle jest męski, są bez żółtego. Żółty pierwotnie był
kolorem męskim, ale ostatecznie stał się kolorem głównie żeńskim. Pozostałe kolory
występują z różną częstotliwością i u różnych płci. Najczęściej zielony, czarny
i biały.
Same kostiumy nie są złe, ale nie powalają. Nie są jednak najgorszymi. Na zdecydowanie fajne kostiumy przyjdzie nam poczekać, choć stroje Gorengers mają swoją symbolikę widoczną w każdym z nich. Nie będę tego rozwijał, bo jest to dość oczywiste po oględzinach dowolnej grafiki. Nie ma bowiem w nich ukrytego jakiegoś znaczenia legendarnego. Jest tylko symbolika w ramach grupy. Osobiście oceniam je jako dostatecznie dobre, ale nie dość by być wyjątkowymi.
Oczywiście,
jak się uzyskuje te kolory? Przez transformację (henshin). Henshin w przypadku Gorenger jest bardzo prosta - zwykły obrót lub wyskok w górę.
Będziemy musieli jeszcze poczekać kilka sezonów na ciekawą przemianę. To co
jest ciekawsze, to związane z transformacją bronie. Przez osiemdziesiąt cztery
odcinki zobaczymy ich kilka, ale w porównaniu do nowszych serii to i tak mało -
pod kątem ilości. Nie są one imponujące, ale mają swój urok. Osobiście uważam,
że są jednym z ciekawszych zestawów. Pod wieloma względami oryginalnym. Brak na
przykład częstego miecza czy innej broni siecznej. I każdy ma inne, a są i
tacy, którzy ich prawie w ogóle nie używają. Sami się przekonajcie i oglądnijcie chociaż jeden odcinek.
MORE THAN A ROLL CALL
Tak,
zgadza się. Himitsu Sentai Gorenger
stanowią coś więcej jak tylko zespół pięciu ludzi. Oprócz wspomnianego Edogawy
Gonpachi są inne postaci, które przewijają się przez odcinki regularnie. Nie
będę jednak mówił konkretów, bo to są spoilery.
Cechą
charakterystyczną, a często pomijaną, jeśli idzie o Super Sentai, jest fakt, że główny zespół niejednokrotnie stanowi
trzon, ale nie jest jedynym elementem, stanowiącym o sukcesie drużyny. Niejednokrotnie
bez wparcia "mniej kolorowych" towarzyszy, Gorengers by nie podołali. Będę
się powtarzał, bo to co powiem teraz jest prawdą wypowiedzianą również o Sami
Wiecie Czym, zarówno przez Misiaela jak i Aeth (klik!). Różnokolorowość serii (tej i
innych) objawia się nie tylko kolorami. To nie jest tak, że oprócz aktora
postaci niczym się nie różnią. Stanowią swoiste uzupełnienie. Przez różne
sezony bywało z tym różnie - lepiej i gorzej, ale Himitsu Sentai Gorenger ustanowił pod tym kątem wzór, którego nie
pobiła chyba żadna inna seria. I cokolwiek zostało powiedziane tutaj
odnośnie Super Sentai jest zgodne pod
każdym kątem w tej serii. Nie będę się powtarzał, pisząc kolejne zdania, które
odbierzecie jako frazesy. Ale jest to prawdą i Himitsu Sentai Gorenger to zaczęły. Jak do tej pory, każda seria, którą widziałem
poruszała różne problemy. Najważniejszym z nich, bo pojawiającym się w chyba każdej, jest lekcja o nie poddawaniu się i parciu naprzód. Lekcja o byciu sobą. O odwadze, bohaterstwie i wzajemnym wspieraniu się. Nie zapominajmy, że Super Sentai to serial dla
dzieci, który ma je czegoś uczyć, a nie być tylko zwykłą rozrywką. Sami Wiecie Co również miało ten ton. Ale to jest to za co cenię serię najbardziej. Nie za kostiumy, fajerwerki czy roboty, ale za to, że daje mi nieustannie siłę do dalszego działania. Bo skoro Oni się nie poddali, to i ja. Bo skoro Oni mogą to i ja. Bo skoro...
Ubolewam
tylko nad jednym faktem, który szerzej będę omawiał przy Battle Fever J (trzeci sezon, więc niebawem). Super Sentai są na wskroś japońscy. I nie mówią tutaj o tym, że
dzieją się w Japonii, a więc zakładają, że widz pewne rzeczy wie, a pewnych
nie. Chodzi o japoński model patrzenia na świat. Przez wszystkie sezony mamy
tylko jedną, oficjalnie, nie azjatycką postać, będącą członkiem zespołu. A więc
innej rasy niż mongoloidalnej. Japonia górą! Japonia wspaniała! Tylko jedna
seria - again Battle Fever J, odwołuje się do innych krajów. I nigdy, nigdy, nie zdarzyło się by zespół liczył więcej postaci
żeńskich jak męskich. W najlepszym wypadku licząc jest to liczba równa, a to i
nie na długo. Mały spoiler, Sami Wiecie Co wyprzedziło Super Sentai z żeńską liderką o eony. Mieli już takową w sezonie
trzecim. Czerwona Liderka też była tam wcześniej. Choć ta z Super Sentai była nią dłużej. Żadna nie
była przywódczynią na cały sezon lub od pierwszego odcinka. Jest nawet sezon
bez żeńskiej członkini... Róż, za wyjątkiem jednej wspomnianej sceny oraz
sercowe motywy są wyłącznie żeńskimi elementami. Wynika to wszystko oczywiście
z tradycyjnego modelu myślenia Japonii o sobie samej i płci pięknej.
Nie
znaczy to, że brakuje silnych, żeńskich postaci. Są, ale w mniejszości. Momorenger wybija się jednak pod tym
względem. Jako ekspertka od materiałów wybuchowych, jest najważniejszym
członkiem zespołu. Bez niej, Gorenger
nie są wstanie wykonać ataku Gorenger
Storm (ani go usprawnić), który zabija ostatecznie Monster of the week. Japończycy pokazują siłę kobiet w bardzo
subtelny sposób. I postaram się by ten element - kobiety w Super Sentai - był omawiany
wraz z każdą serią po kolei.
BLACK CROSS FŰHRER
Jeśli
już wspominamy o cotygodniowym potworze, to warto skupić się teraz na
przeciwnikach. Jeśli chodzi o nich, to wprowadzili trzy
charakterystyczne elementy. Po pierwsze, troops,
którzy choć są pokonywani pęczkami, nie są aż tak bezmyślnym przeciwnikiem,
jakiego byście się mogli spodziewać. Zolders nie byli zwykłym mięsem armatnim.
Owszem, byli nim dla Gorengers, ale nawet
dla nich momentami stanowili wyzwanie. Tak, oni mają jakąś skuteczność.
Kolejnym
elementem jest Monster of the week (MotW). Wyprowadzę z błędu. Ani Super Sentai, ani tym bardziej Sami
Wiecie Co, nie byli pierwszym dziełem, które wprowadził tę ideę. I nie oni
wprowadzili termin. Ale to oni rozpropagowali ten pomysł. To co zasługuje na
zaznaczenie, to fakt, że choć Maski - każdy MotW
ma nazwie to słowo np. Can Opener Mask
czy Baseball Mask - nie służą tylko
do siania zniszczenia czy bycia po prostu kolejnym workiem do obicia i
wysadzenia w powietrze. Są świadomi tego, że oprócz kontynuowania celu
organizacji, muszą mierzyć się z EAGLE, a więc pokonać Gorengers i zawsze mają jakiś
plan na nich. Niejednokrotnie udaje im się osiągnąć cel. Jest jeden wyjątkowy
odcinek, w którym osiągają go w 100%. Ostatecznie - my to wiemy - i tak muszą
zostać pokonani, ale nie przychodzi to łatwo nikomu. Trzeba przyznać, że mimo
obowiązkowych schematów w niektórych przypadkach, mają upór i zacięcie, które
sprawia Gorengersom kłopoty.
Ostatnim,
klasycznym elementem przeciwników, jest hierarchia mocy. Im wyżej ktoś jest w
hierarchii tym większą ma moc i siłę. Tym trudniej go pokonać, ale jednocześnie
wchodzi tu do działania specyficzne prawo. Conservation of Ninjutsu czyli poziom mocy po obu stronach musi być zachowany. Jeden
kontra tysiąc równa się jeden kontra jedna tysięczna jego mocy razy tysiąc.
Czyli każdy z osobna jest bardzo słaby. Oznacza to nie tylko, że potrzeba
całego zespołu do pokonania MotW co
i, że jeden MotW jest silniejszy niż
dwa. Tu dochodzimy do Black Cross Fűhrera.
Uwielbiam sposób w jaki się tłumaczy jego imię, bo ze wszystkich wersji wybrano
tę najlepiej oddającą jego aspiracje. Jest on bowiem całkiem jak sami wiecie kto
(nie chodzi o Voldemorta i nie wypowiem tutaj imienia czy nazwiska tego
mężczyzny, który istniał na prawdę) w swoich zapędach, choć na potrzeby
serialu, stonowany. Black Cross Fűhrer
jest tym dla Super Sentai kim dla
Sami Wiecie Czego był Lord Zedd. Kwintesencją badassowości. Bardzo oryginalnym
wyglądem (uwielbiam go). W sumie ubolewam nad faktem, że nie mogę powiedzieć więcej zwg. na niechęć do spoilerów.
JAK ZACZĄĆ OGLĄDAĆ SUPER SENTAI? Part Two.
Doszliśmy
do samego końca. I odpowiedzi na najtrudniejsze pytanie: to jak zacząć? Widzę
dwie odpowiedzi, oraz wersję pośrednią.
Poznanie
odpowiedzi wiąże się z jednym aspektem. Wspominałem o tym na samym początku.
Tak naprawdę przeszkadzać w odbiorze serialu mogą tylko dwie rzeczy. Obie
związane są z faktem, że serial ma już czterdzieści lat i w najstarszych seriach
widać to bardzo. Brak tłumaczenia może nie być tak dotkliwy, bo dotyczy w zasadzie
sezonów najstarszych, które są tak skonstruowane, że można je oglądać i
zrozumieć w dużej mierze tylko po tym, co się dzieje na ekranie. Nie musicie
się też bać oglądać starszych serii. Fabularnie są to bardzo dobre tytuły.
Byłem bardzo mile zaskoczony tym, że Japończycy potrafią zamknąć w dwudziestu
minutach naprawdę ciekawą opowieść, będącą częścią szerszej całości. Mimo
swoich mankamentów, fabuła nie jest tym co powinno wam przeszkadzać w odbiorze.
Zaś
magiczna granica, od którego sezonu efekty specjalne przestają być dla nas...
brak mi dobrego słowa. Trudne w odbiorze? Nieciekawe? Dziwne? Nietypowe. O, to
chyba najlepsze określenie. Osobiście mi nie przeszkadzają, gdyż byłem świadom
tego, że tak to może wyglądać. Jednak mam świadomość, że kłują w oczy. Tak naprawdę odpowiedzią na pytanie jak
zacząć oglądać jest odpowiedź na pytanie, jak bardzo mogą wam przeszkadzać
czterdziestoletnie efekty specjalne.
Rozwiązania
są dwa. Albo od początku albo od najnowszej serii i w tył i żadne nie jest wyborem na wskroś nie dobrym. Rozwiązaniem
pośrednim jest oglądanie na przemiennie. Po oglądnięciu najnowszej, jeden-dwa
sezony starsze. Najważniejsze jest zacząć i się nie poddać. Serial zbliża się
do dwóch tysięcy odcinków, co oznacza pięć i pół roku oglądania tylko po jednym
odcinku dziennie. Prosty rachunek, że ponad dwa i pół jeśli zwiększymy tempo
dwukrotnie. Nieźle? Ale nikt nie powiedział, że bycie geekiem jest łatwe. Ja ze swej strony mogę tylko nadzieję, że ktoś
się skusi. A wtedy służę pomocą.
Serial ma (sadly) 1+0+0 = jeden ogon. |
Na sam koniec, ciekawostki.
1. Jest to jedyny sezon, który używa japońskich, nie angielskich, określeń na kolory w nazwach Rangersów np. Kirenger, a nie Ierorenger. [aktualne aż do sezonu 39...]
2. Poza wspomnianymi troopes, sezon wprowadza również m.in. Calling Your Attacks, Catch Phrase przy roll call, By the power of the Greyskull czy "Super Sentai" Stance.
3. Jest to jedyny sezon, w którym "rangers" zapisuje się "rengers"
Oglądałem 50 odcinków tej serii. Z początku nie mogłem się przekonać do Toku lat 70. Jednak Goranger bardzo szybko polubiłem. Bardzo sympatyczny serialik. Podczas oglądania przypominały mi się czasy kiedy w przedszkolu z wypiekami na twarzy oglądałem MM Power Rangers. Nie umiem tego zbytnio wytłumaczyć, ale ta seria swoim klimatem najbardziej przypominała mi Mighty Morphin.
OdpowiedzUsuńKażdy z Rangersów ma swój unikalny charakter dzięki czemu nigdy nie jest nudno.Najbardziej podpasował mi najmłodszy członek zespołu czyli Akira, którego gorący, niepohamowany temperament nieraz pakował w poważne tarapaty. W ogóle postaci przypominały mi trochę charakterami członków Fantastic Four tj. Kiro-Thing, Midori-Torch, Momo-Sue i Aka i Ao to Mister Fantastic
Pod pewnym względem jest to seria dla twardzieli, ponieważ efekty strasznie trącają dzisiaj myszką i nie każdy potrafi przetrwać takie tony kiczu lejące się z ekranu. Niestety z tego powodu nie podpasuje ona każdemu. Młodszych widzów znający Sentai z najnowszych serii Goranger nie zainteresuje.
Jeśli jednak komuś nie przeszkadzają słabe efekty specjalne i ceni sobie urok starych produkcji może śmiało zerknąć. Ja się przy niej świetnie bawiłem. Muszę kiedyś dokończyć :D .
Obejrzyj wszystkie. Ta seria warta jest uznania fabuły. Srał pies efekty (wczesne KR też nie mają za wysokich lotów, ale dają radę). To się ogląda dla... Fabuły! Klimatu! Postaci! I ducha Ishinomori'ego.
Usuń