Search this blog/このブログの中でさがす:

poniedziałek, 12 listopada 2018

Doumo Arigatou Gozaimasu, Stan Lee-Dono.


Jest po dwudziestej pierwszej. Jutro do pracy, trzeba przygotować kanapki, przewlec pościel. Powinniśmy się uczyć na Japoński. Ale jakoś... nie da rady. Siedem miesięcy temu miała miejsce premiera Avengers: Infinity War, w recenzji której napisałem pamiętne słowa o uśmiercaniu ikon, a w grudniu 2016 jednym z haseł Internetu po śmierci George'a Micheala i Carrie Fisher było "Schowajcie Stana Lee. Ten rok się jeszcze nie skończył." Biorąc jednak pod uwagę to, jak się ten świat ma i że w  życiu człowiek musi zrobić tylko dwie rzeczy: począć się i umrzeć, to kiedy nastąpiła ta pierwsza to musi być i druga. Więc miast się uczyć, kroić chleb czy myśleć o spaniu ja piszę wpis. Bo Stan "The Man" Lee nie żyje i wypada powiedzieć słów kilka.

środa, 7 listopada 2018

Kochaj, wybierz i nienawidź. Pokemon.



                Pokemony są z nami już od bardzo dawna... no dość długo. Za każdym razem jednak, kiedy sięgam po jakąś grę z tej serii - czy to konsolową czy też Pokemon Go - mam nie odparte wrażenie, że nie da się ich wszystkich złapać. Co więcej, gra nam nie złapanie bardzo ułatwia. Jest tych grach wiele innych elementów, które mnie zawsze denerwowały. Co nie zmienia faktu, że lubię od czasu do czasu zagrać w Pokemony. Ale też nie sprawia to, że pewne elementy... nie są paskudnie kiepskie. Dziś więc, dziesięć, czy jakoś tak, rzeczy, które mnie drażnią w Pokemonach. Ale jednocześnie dziesięć rzeczy takich, dzięki którym nadal wracam do Pokemonów. Taki, swoisty "oksymoron".