Search this blog/このブログの中でさがす:

poniedziałek, 4 lipca 2016

Dlaczego oglądam animacje?

Moja własna, skromna kolekcja. Rośnie z czasem. Zdjęcie własne.


                Dawno temu w dalekiej krainie, ja, Aku..." Tak chyba powinienem zacząć. A może "Cukier, słodkości i różne śliczności. " lub "Gdzie jesteś Scooby Doo?" I tak dalej. Można długo cytować czołówki. Porozmawiajmy więc o klasycznych kreskówkach. Tych polskich, amerykańskich i japońskich. I remake'ach i kontynuacjach. Bo co to znaczy klasyczny?

Wpis zawiera sporo indywidualnych opinii. Każdy z was może uznawać za klasyczne inne tytuły. Proszę wzięcie tego pod uwagę. ^_^.

Postaci na zdjęciach są własnością odpowiednich podmiotów.

Bo mamy plan szalony! Source
                Słownik Języka Polskiego nie pomaga również w zrozumieniu tego terminu. A to jest dość istotne. Dlaczego Samuraj Jack (premiera 2001) czy Kryptonim: Klan na Drzewie (premiera 2002) albo Dom dla zmyślonych przyjaciół Pani Foster (premiera 2005) są klasycznymi animacjami Cartoon Network, podczas gdy emitowane w tym samym okresie Megas XLR, Cubix czy Hong Kong Phooey nie są tak dobrze pamiętane? Jak porównać je do Slayers (premiera pierwszego sezonu 1995), Dragon Ball (premiera pierwszego sezonu 1986) czy  Sailor Moon (premiera pierwszego sezonu 1992) albo Bolka i Lolka (premiera pierwszego sezonu 1963)? W Polsce dobrze pamięta się wiele anime z Polonii 1, ale tylko Yattaman (premiera 1978) i Kapitan Jastrząb (tfu, tfu tłumaczenie) (premiera 1983) doczekali się kontynuacji lub nowej serii. Ale czy są klasyczni?

Zło, które jest prawem. Source

Uratować świat przed dobranocką! Source
                Możemy powiedzieć, że klasyczny oznacza posiadający odpowiednie cechy. Jakie? Cóż, to zależy od dzieła i dziedziny. Niezależnie od tego, chodzi o jakieś odwołanie się do przeszłości, do cech, które wykazuje poprzedni (czy też poprzedni do poprzedniego  albo jeszcze poprzedniejszego) okres. Istnieje problem granicy okresów, którym się nie zajmiemy, ponieważ z naszego punktu widzenia nie ma to znaczenia. Dla przeciętnego, typowego odbiorcy, tą granicą - jeśli chodzi o animacje - jest dorosłość/dzieciństwo. Te z dzieciństwa są klasyczne, te obecne nie. Te pośrodku to zależy, czy były fajne czy nie.

Na potęgę... dziwnych gąsienic! Source
                Jest w tym pewien sentyment. Wiąże się to z wspomnieniami i okresem, który zwykle dobrze wspominamy. Wiele osób nie ogląda (nowych) kreskówek, kiedy już są "dorośli", dlatego kiedy ma  z nimi styczność (np. dzięki dzieciom) i widzi znaczące różnice, pojawia się to myślenie "kiedyś to były (tfu, tfu! - Pan F.) bajki". Coś jak na miarę wpisu Zegarmistrza o kiełbasach, choć nie do końca. Bardzo często spotykam się z sytuacjami typu bardzo dobrego wspominania np. Sailor Moon czy Dragon Balla, a jednocześnie wyśmiewania się z My Little Pony i Naruto. Atomówki i Samurai Jack kontra Wujcio Dobra Rada czy Niesamowity Świat Gumballa. Jak więc porównać klasyczne, w sensie dawne, z współczesnym?
I did a fight with ignorance today and ignrorance won. Source
Source
                Dawniej robiło się kreskówki inaczej. Zgadza się. Było kilka teł, których używało się zamiennie lub w kółko, a resztę rysowało ręcznie. Jedna sekunda animacji to 24 rysunki, pomnożone przez minutę daje 1440. I tak dalej. Obecnie króluje animacja komputerowa. Tempo jest zupełnie inne. Każdy błąd da się szybko skorygować, bez konieczności poprawy całej klatki czy ujęcia. Wymagania są inne. Kiedyś było inne podejście, myślenie. Świat był  inny. Nie było Internetu, Photoshopa. Nie robiono badań rynku, a fani nie wyrażali swojego zachwytu na tyle szybko, że twórcy reagowali (vide popularność Derpy Hooves/Muffins i Dj Pon-3/Vinal Scratch [imię fanowskie/oficjalne] z My Little Pony: Friendship is Magic). Nie można było pozwolić sobie na pośpiech, bo inaczej nie dało się szybko odkuć i grać dobrą minę do złej gry (casus Scrappy'ego Doo, którego fandom nie polubił, choć uratował show). Każdy pomysł musiał trafić w jak największym stopniu. Kiedyś kreskówki nadawano w znikomej porównaniu do całości programu stacji ilości, później były specjalne bloki - teraz, w ofercie satelitarnej około jedną szóstą stanowi kilkanaście kanałów tematycznych, z których ponad połowa (w większości te dla kilkulatków) nadaje wyłącznie animacje, a zaś z telewizji stacjonarnej zniknęły wszystkie seriale animowane (w tym dobranocka), a okazjonalnie w wieczornym bloku filmowym pojawia się film Disneya, Pixara czy Dream Works - lub inna podobna okazja. Puls 2 i TVP ABC są jedynymi, nie-regionalnymi, naziemnymi stacjami posiadającymi blok kreskówek lub nadającymi je w znacznej ilości. Nie wiem czy Polsat jeszcze w weekend nadaje ten mini blok, co w zeszłym roku czynił.
                Na początku działalności bloga dostaliście Dziesięć piosenek z sentymentem. Nie chciałbym by była to kolejna wyliczanka w tym stylu. Seriali godnych wzmianki jest kilkadziesiąt. Akapit o każdej to za mało, dwa za dużo. Nawet te grafiki to tylko kropelka tytułów wartych zobaczenia. Zwyczajnie nie starczy miejsca. Ani czasu na kolejną serię wpisów. Dlatego chcę powiedzieć o tym, że z animacji da się wycisnąć o wiele więcej niż przeciętny dorosły uważa. W animacji wszystko ujdzie. Możesz narysować cokolwiek. Cokolwiek. Jednonogiego smoka. Stunogiego gryfa. K.W. Miecz. Wielką giwerę. Promień energii. Gadającego kurczaka i krowę. Samuraja walczącego magicznym mieczem z robotami i złem, które ma na imię... Zło. Dziewczynki bez palców. Kucyki w kolorach tęczy.  Zmiennokształtnego psa. Latającą tygrysicę. Wszystko ujdzie.
Because if that little kid likes me, how bad can I be? Source
Łycha! Source

                W warstwie fabularnej jednakże nie wszystko jest dozwolone. I nie mówię o  cenzurze. Mówię o fakcie, że wielu dorosłych zapomina o istnieniu drugiego dna kreskówek. Każdą kreskówkę tworzy człowiek. Jakiś dorosły, który zamyka w niej jakąś cząstkę - opowieść, historię, motto, przesłanie. Life with Louie to oparta na faktach i wspomnieniach Loiu'ego Armstronga historia jego dzieciństwa czy też bardzo dorosłe wątki, nawiązania i historia powstania Adventure Time. Większość twórców animacji to artyści - rysownicy, scenarzyści, reżyserzy... Dlaczego więc mieliby się zachowywać inaczej niż aktorzy, kostiumolodzy, reżyserzy i scenarzyści filmowi i serialowi? To znaczy, nie chcieć np. opowiadać? Tworzyć arcydzieł? Nadal wątpisz? Nadal uważasz, że to tylko "chińskie porno bajki" czy też "głupie bajki dla dzieci"? Doktorowie filozofii mają problemy z zrozumieniem filozoficznego przesłania mangi Ghost in the shell, a jej jedna z wersji anime, Ghost in the Shell: Stand Alone Complex  też do łatwych nie należy. Ale ja wolę inny eksperyment. Wyobraź sobie teraz dowolną kreskówkę, którą znasz, jako film aktorski dla dorosłych. Może być ciężko z My Little Pony, ale przecież ludzie nakręcili Zebrę z klasą i Atak dwugłowego rekina...


A phenomenon when a collection of similar,but unrelated,
behavior by unconnected individuals
creates a seemingly concerted effort.Source

                Chcę żebyś się postarał. Wyobraź sobie dowolną kreskówkę jako film aktorski skierowany do ludzi dorosłych. Przenieś historię, motywy, postaci. Trudne, prawda? Dla niektórych pewnie tak. Pozwolisz, że uczynię coś odwrotnego. Dawno, dawno temu, zły książę porwał księżniczkę, chcąc ją zmusić do zdrady swego królestwa. Na szczęście grupa poszukiwaczy - sędziwy mag, rycerz oraz Robin Hood i Mały John ją uratowali i przyłączyli się do rebelii przeciwko księciu i stojącemu nad nim królowi. Pójdźmy dalej, weźmy coś o wiele bardziej dla dorosłych. Pewne miasto nawiedza smok, w którego istnienie król nie wierzy do czasu aż smok zabija kogoś. Król nadal jednak nie chce urządzić polowania, bo straci wpływy z podatków, ale ostatecznie przybyły łowca potworów wraz z miejscowych szefem strażników miejskich oraz bakałarzem, gładzą smoka. Zastanawiasz się jakie to dzieła? Pomyśl przez chwilę. Pierwsza "bajka" to  Gwiezdne Wojny: Nowa Nadzieja, a druga to Szczęki. Można tak przerobić dowolną animację i dowolny film. Zresztą, o brutalności w baśniach to odsyłam do braci Grimm.

Orlando Bloo? Source
I'll be delivery boy! Source

                 Nie będę sięgał daleko. Dziesięć animacji, które nie zostały stworzone z myślą o dzieciach - niektóre w mojej opinii. Beaves i Butthead. South Park. Boondocks. Death Note. High School of the Dead. Akira. Futurama. The Simpsons. Scooby Doo: Mystery Incorporated. Ninja Scroll. Gandahar. Grobowiec Świetlików. Dwie minuty, bez użycia Internetu i odwoływania się do hentai. I w drugą stronę, dziesięć animacji stworzonych z myślą o dzieciach, które mają wyraźne wątki/ton dla dorosłych. Sailor Moon. My Little Pony: Friendship is Magic. The Flinstones. Looney Tunes/Merie Melodies. Tom and Jerry. Avatar: Last Air Bender. Niektóre animacja Marvela np. Spider-Man  TAS, X-Men TAS, X-Men: Evolution czy The Incredible Hulk: TAS. The Incredibles. Wreck it Ralph. W.I.T.C.H. W pięć minut.

I piosenka. ^_^ Bo o grafikę ciężko, a utwór fajny.
You don't have to understand. You just have to believe.

                Dlaczego tak jest? Ponieważ, w pierwszej kolejności to nie medium i odbiorcę dostosowuje się do historii. To historię przysposabia się do medium i odbiorcy. Wolverine'a można pokazać jako brutala, który sieka i rozlewa krew albo nie pozwolić mu przeciąć nic jak tylko roboty. Punisher może być krwawym mścicielem, albo kimś, kto unika letalnych metod. Morbius, pseudo-wampir, może nigdy nie zanurzyć swoich kłów i wysysać osocze, a nie krew.. Tak tonowano postaci na potrzeby Spider-Man TAS i X-Men TAS. A w The Incredibles, Dash i Violet zabijali sługi Syndrome'a (obejrzyj sobie te sceny dokładnie, najlepiej scenę rozmowy z ich mamą również, dla kompletności wątku). A Disney? Ilu złych wyzabijali bohaterowie? Scar, Gaston, Dr Facilier, Turbo - to tylko z ostatnio obejrzanych filmów... Ale nigdy nie pokazano tego w sposób bezpośredni - to zawsze jest ucieczka przed zderzeniem, potknięcie i upadek z klifu, samodestrukcja czy inne tego typu zagrania. Disney znany jest z wielu zagrań, które dla dzieci były bardzo trudne do przeżycia. Śmierć Mufasy, matki Bambi, sceny z Dumbo między nim, a jego mamą... Na pewno takie cudownie radosne i dziecięce. Znajomy opowiadał, że jak oglądał Dzwonnika z Notre Dame, to córka poprosiła o wyłączenie bo się nad nim [dzwonnikiem] znęcają. Simon wspominał kiedyś, że jego córka nie wytrzymała Ponyo. Moja siostrzenica usnęła na jednej animacji (fakt, za młoda na ten tytuł), a Dzwoneczka uznała za smutnego. Kurczę, a to przecież wszystko niby dla dzieci kręcą...

Conservation of Ninjutsu.Source

Seigi no sensou nante nai [Nie istnieje Sprawiedliwa Wojna] Source


                Kiedy patrzę w tył, na dawne animacje, na tak zwaną klasykę Cartoon Network czy Hanny Barbery, Zwariowane Melodie, produkcje Texa Avery'ego czy Chucka Jonesa, zaczynam coraz częściej dostrzegać drugie dno. Ukryty sens. Przekaz. Jasne, miały nas bawić, ale jednocześnie wychowywały. Pokolenie jak dziewięćdziesiątych wychowało się na systemie walk z Dragon Balla - tylko do obrony, tylko do samodoskonalenia się, tylko by się nie poddać, a szukać rozwiązania. Na He-Manie i jego morałach z końca odcinków. Na wiecznie przegrywającym złu Disneya.  Na tym, że każdym potworem jest ukryty człowiek w masce ze Scooby Doo. Relacje między rodzeństwem opieraliśmy o Laboratorium Dextera i Krowę i Kurczaka. Możemy się pożreć, ale tylko spróbuj tknąć. O Jam Łasicę potrzebę nauki by nie być głupim jak Pawian. Bohaterstwo w tchórzostwie z Chojraka czy Scooby-Doo. Miłość, wierność i uczciwość małżeńską i że cię nie opuszczę aż do śmierci z Life with Louie i Flinstonach. A teraz? Teraz jest uczciwość, śmiech, hojność, lojalność, uprzejmość z My Litle Pony: Friendship is Magic. Honor i oddanie Samuraja Jacka. Dobroć i uczynność wróżek z Dzwoneczka. Możliwość wyboru i decydowania o sobie i przyszłości z Meridy Walecznej. Walczenie o uznanie swojej godności i poszanowania własnej osoby z Wreck It Ralph. "Some people are worth melting for" Olafa z Frozen. Pocałunek prawdziwej miłości Shreka. O znajdywaniu trzeciej drogi, kiedy cały świat mówi Ci, że możesz albo zabić albo dać się zabić jak w Avatar: Last Air Bender czy mądrości wujka Iro z Legend of Korra. Czy to się aż tak bardzo różni? I wtedy były kreskówki mniej ambitne lub takie w których JA - podkreślam JA - nie mogę doszukać się sensu (Martin Mystery, amerykańskie wersje Darkstalkers i Street Fighter) i teraz też są (Wujcio Dobra Rada, Monster High). Wtedy były kreskówki tylko mające bawić i teraz są. Wtedy były pozycje kultowe i dzisiaj są, a jutro będą nowe. To jak z literaturą. Są dla dzieci i dla dorosłych. Harlequiny i encyklopedie. Słowniki i antologie. Pozycje wybitne i szmiry. Niektóre zestarzeją się do niestrawności, inne do kanonu. Niektóre strawią tylko najwytrwalsi i studenci z konieczności, a po inne będą sięgać pokolenia. Niektóre istnieją tylko dla zabawy, inne dla opowieści, a inne mają jakiś ukryty przekaz. I tak samo jest i będzie z animacjami.
Ippen, shin de miru? Source

                Może przesadzam, a może nie, któż to wie? Ale wiecie, wpis ten napisał ktoś, kto ma doświadczenie w materii patrzenia pomiędzy kicz, tandetę, prostotę i brzydotę i wyciągania ukrytych sensów; ktoś, komu czasem się udaje zobaczyć, to, co miało być przekazane, a niekoniecznie tylko jak; ktoś, kto ogląda z wypiekami Super Sentai (przewiduję 1,7 roku do momentu dogonienia odcinków na bieżąco):  procedural, który zaczął się w 1975 roku, ma już czterdzieści sezonów, sporo kiczu, gumowe miecze i kartonowe budynki, a różni źli zdążyli już wysadzić każdą fabrykę i elektrownię w Japonii. Przebrnąłem bez problemów przez najstarsze sezony  - czyli te najsłabsze wizualnie - i każdy mnie zadziwiał. Czterdzieści sezonów, czyli już ponad dwa tysiące odcinków, nauki, różnych mott, przekazanych wartości i opowiedzianych historii i całego, tego drugiego dna.
Ohana znaczy... Source

                Może jako pointę zostawię to, że jeśli uważasz kreskówki za głupie i bezwartościowe, to czemu je oglądasz lub pozwalasz swoim dzieciom? Jeśli są tylko dla dzieci, to czemu zabraniasz im oglądania niektórych pozycji lub sam oglądasz? Czemu wydaje się miliony na tworzenie bardzo dobrych soundtracków, którą później odtwarza się na FMF, skoro dzieci tego nie docenią? Czemu zatrudnia aktorów z górnej półki? A jako drugie dno postawie tezę, że animacje nie są dla każdego. I do nich też trzeba dorosnąć albo nie pozwolić się sobie zestarzeć. Bo, tu cytat, nie jest prawdą, że przestajemy się bawić, bo się starzejemy. Starzejemy się, bo się przestajemy bawić. A klasyka? To jak z lekturami w szkole. Who cares?! Książki nie przestaną być fajne, bo nas zanudzono "klasyką literatury" czy "kanonem". A do oglądania animacji nikt nas nie zmusza. Więc, who cares, o klasykę i kanon? Oglądaj co chcesz, ponieważ kanon animacji światowej się jeszcze, IMO, nie wytworzył. Zakończmy więc z hukiem.




P.S. We wpisie umieszczono kilkanaście grafik lub cosplay z animacji, które bardzo polecam zobaczyć - zarówno nowsze jak i starsze. Czy rozpoznasz wszystkie tytuły? Daliśmy niewielkie podpowiedzi (bo odpowiedź w rodzaju "drzewo" to żadna odpowiedź. Jakie drzewo?) Nie do wszystkich chcianych przez nas pozycji, udało się znaleźć grafiki, więc musicie zrozumieć brak np. Life with Louie czy Il Etait Une Fois... La Vie (Było sobie... życie). I tak, specjalnie ma ani Sailor Moon, Dragon Balla, Naruto itd. Specjalnie.Za to miała być diversity.I jest.

Źródła grafik w podpisach.

P.S. 2 Bo mogę i bo chcę. ^_^ Odpowiadam na tytułowe pytanie.

8 komentarzy:

  1. Na grafikach widzimy kolejno (nie liczę zdjęcia z filmami na DVD, bo tego są nazwane): Wehikuł Tajemnic ze Scooby-Doo,Atomówki :D, Samuraj Jack, He-Man ("Na potęgę posępnego czerepu, Mocy przybywaj"),The Boondocks,kucyk Pony, Grobowiec świetlików,Kleszcz (sporo ich tego lata ;))tego akurat nie znam, The Laughing Man postać z Ghost in the Shell, Futurama (polecam też Rick i Morthy), Bloo z serialu Dom dla wymyślonych przyjaciół pani Foster,teledysk pokazuje postać Dzwoneczka (było kilka filmów kinowych o jej przygodach, Ninja Scroll, nie znam, nie znam, Lilo i Stich :D, Król Lew :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierny zgadywacz przybył! Całkiem nieźle. I będziem czepialscy na maksa. "Zagadka" jest dość precyzyjna i podpowiedzi (cytaty) dość konkretne identyfikują serię. O ile He-Mana można zaliczyć, tak... Która seria/film Scooby-Doo? Która seria Pony? Laughing Man nie jest z Ghost in the Shell - w sensie, nie tak dokładnie nazywa się to anime, w którym się pojawia. Teledysk z Dzwoneczkiem zawiera utwór z konkretnego filmu (polecam jednak całą serię).

      Usuń
    2. I zapomniałem - ostatnie to nie tylko Król Lew. To AMV filmóm Disneya, więc tam mnóstwo stuffu jest.

      Usuń
  2. Wehikuł Tajemnic zadebiutował w filmie Strachy i Patałachy :D, obrazek z kucykiem Pony a dokładnie tekst pochodzi chyba z My Little Pony: Przyjaźń to magia, teledysk w wykonaniu Bridgit Mendler pochodzi z filmu Dzwoneczek i uczynne wróżki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz lepiej. Ale Scooby nadal nie ten. Zobacz na cytat... "bo mamy plan szalony".

      Usuń
  3. "P.S. 2 Bo mogę i bo chcę. ^_^ Odpowiadam na tytułowe pytanie." zgadzam się z twoim stwierdzeniem w 100 procentach! Sam tak robię :D Mam sporo ulubionych animacji, część pokrywa się z twoją listą. Dochodzą też nowe jak np. Legenda Aanga i Legenda Korry :D Mam spore ilości wolnego czasu, mam go na tony, bo kiepskie zdrowie więc często coś oglądam. Coraz częściej coś na Nefliksie do, którego mam dostęp od kilku miesięcy! Wczoraj, to była akurat animacja Wesa Andersona pt. Fantastyczny Pan Lis - cudowny, piękny i z przesłaniem film!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oglądałem i jakoś mi nie podpadło. Ale to moje zdanie. Nigdy nie skończyłem Korry. Doszedłem do połowy. Jest w planach - ale gdzię po Futuramie najwcześniej (bo Simpsonowie szybko się mi nie skończą). Aang to inna sprawa. Połknąłem w kilka dni.
      Nie stać mnie jeszcze na Netflixa. Za dużo innych wydatków, ale może od sierpnia się coś zmieni.

      Usuń
  4. Jest taka opcja z Nefliksem - sam tak korzystam, że składacie się ze znajomymi na jeden abonament. Sam płacę dzięki temu około 13 zł zamiast około 52 zł :D I mam dostęp do najdroższego pakietu :D

    OdpowiedzUsuń