Search this blog/このブログの中でさがす:

czwartek, 22 października 2015

Miro! Denshi Sentai Denjiman!


Copyright by Dekamaster, pełne źródło w stopce.

                We wpisach o Supaida-Manie i J.A.K.Q. Dengekitai wyraźnie zaznaczyliśmy, że Toei jest mistrzem copy-paste. Jednocześnie przy takiej polityce, potrafi on w kolejnych seriach zachować powiem świeżości. Jak to się dzieje, że mimo tylu tych samych motywów, konserwatyzmu, podobnych wątków, każda kolejna ich seria jest inna? Być może jest to zasługa tego, że każda ma w sobie tę specyficzną iskrę, spark. Kosmiczny pierwiastek z obcej planety. W tym wypadku możemy to również zawdzięczać  kolejnej roli Ouba Kenji'ego? A może efektom dalszej współpracy na linii Toei - Marvel? Czy może to zasługa powrotu do motywów znanych zarówno z Himitsu Sentai Gorenger jak i Battle Fever J? A może dlatego, że Toei po prostu robi, to w czym jest dobry? A może, tak zwyczajnie... Denji Spark!

poniedziałek, 12 października 2015

Do broni!


Niejednokrotnie wspominałam o tym, że nie znam się na broniach. Tym jak funkcjonują i jakie są związane z tym ich funkcje i zastosowania. (o-_-o) Nie znaczy to, że jestem kompletnie pozbawiona wiedzy w tym zakresie. My, lisy, mamy inne techniki postępowania. Po prostu nie uwzględniają one konieczności użycia broni. Ale są na tym świecie ludzie, którzy są pod pewnym względem podobni do japońskich kowali jak Masamune czy Muramasa i wielu innych. Nie tylko rozumieją jak funkcjonują bronie, co Oni je wytwarzają. Poszli też o krok dalej. Zrobili to, o czym wielu geeków marzy. Wykuli legendarne bronie.

piątek, 2 października 2015

Pająk z Piekła Rodem.

Mark of the Spider-Man by anita yantz na licenchi CC BY SA 2.0


                Spider-Man jest jednym z moich geekowskich sentymentów. Friendly neighborhood Spider-Man był moim pierwszym, poważnym, zainteresowaniem superbohaterskim.  Nie Batman. Nie Superman. Nie He-Man. Spider-Man. Kiedyś, słysząc, że Japończycy nakręcili serial o nim, śmiałem się widząc opening. Ciągle jeszcze muszę przepraszać za to Kitsune.
                Jednakże dziś, kilkadziesiąt (naście) lat później, kiedy nie tylko miłość do Japonii we mnie powstała i urosła, ale również mam geekowskie uwielbienie do seriali tokusatsu, przyszło mi napisać o tym wszystkim na raz. I dlatego oddam głos Kitsune. Bo japoński Spider-Man, Supaida-man ma bowiem wszystko by go pokochać i znienawidzić zarazem.