Mark of the Spider-Man by anita yantz na licenchi CC BY SA 2.0 |
Spider-Man jest jednym z moich
geekowskich sentymentów. Friendly
neighborhood Spider-Man był moim pierwszym, poważnym, zainteresowaniem
superbohaterskim. Nie Batman. Nie
Superman. Nie He-Man. Spider-Man. Kiedyś, słysząc, że Japończycy nakręcili
serial o nim, śmiałem się widząc opening.
Ciągle jeszcze muszę przepraszać za to Kitsune.
Jednakże dziś, kilkadziesiąt
(naście) lat później, kiedy nie tylko miłość do Japonii we mnie powstała i
urosła, ale również mam geekowskie uwielbienie do seriali tokusatsu, przyszło mi napisać o tym wszystkim na raz. I dlatego
oddam głos Kitsune. Bo japoński Spider-Man,
Supaida-man ma bowiem wszystko by go
pokochać i znienawidzić zarazem.
[DisclaimerI: Jak zwykle, rozliczne wstawki japońskie zostały zastąpione w toku postępowania edytorskiego na język angielski. W wyniku tego, żaden edytor nie ucierpiał (trwale) na skutek obrażeń od pazurów i zębów lisich, tudzież pięści i kopniaków. Pan F.]
Ekhm! Ekhm! Więc skoro Efushi tak pisze __〆( ̄ー ̄ ), to i ja tak zacznę! O! Za oknami chmuring naprzemienny z shining. Porannie jest już nawet lekki chill out. Brr... Na obecny moment, zaraz po skończeniu oglądania Dai Sentai Goggle V nie zabraliśmy się
za Kagaku Sentai Dynaman, jak było planowane.
Tak też się stało, że na łamach współpracy z Avalonem, dostaliśmy (ja i Efushi) kopa, by wreszcie serial obejrzeć.
Trudno by było nie wspomnieć o serialu, dzięki któremu Super Sentai nie zanikli, a świat w większości mógł je poznać
dzięki amerykańskiej adaptacji (w postaci Sami Wiecie Czego). Choć Supaida-man nie należy do Super Sentai, a do multiversum Marvela, to jednak tak jak
napisaliśmy to przy okazji Battle Fever J,
jest to serial z cyklu honorable mentions.
Po sukcesie Himitsu Sentai Gorenger
i porażce J.A.K.Q Dengekitai
Ishinomori'ego, Battle Fever J dali Super Sentai kopa. Ale energię do tego
kopa zawdzięczają Supaida-manowi. A
ten nie powstałby gdyby Marvel (Stan Lee?) nie zapoczątkował współpracy z Toei.
Niniejszym więc Supaida-man
początkuje nieregularny cykl wpisów honorable
mentions. Bo tak. Bo mogę. I bo chcę! (─‿‿─)
Catchy theme: one please.
Pod wieloma względami Supaida-man jest przykładem tego, jak bardzo nie ma
znaczenia materiał źródłowy ani to z czym się go odgrzeje. Harry Potter już to
udowodnił, że odpowiednio odgrzana mieszanka może odnieść sukces. Toei słynie z
korzystania opcji kopiuj-wklej. Nieustannie. Ale jest w tym tak dobry, że Supaida-man doczekał się aż czterdzieści
jeden odcinków. Główny bohater, kalka z
Marvela (co nie powinno dziwić ^_^). Do tego kopiuj-wklej z Kamen Raider (i tu i tam główny bohater to motocyklista) i
J.A.K.Q. Dengekitai (obie złe organizacje
są bardzo podobne). Część z tego jest celowymi zabiegami twórców, część z nich
wynika z możliwości technicznych lat siedemdziesiątych. I tego jak je obejść.
Zresztą, w pierwotnym założeniu
współpracy między Marvelem, a Toei, serial nie miał być o Spider-Manie. O_o W
pierwszych planach protagonistą miał być przeniesiony do naszych czasów syn
dwunastego Cesarza Japonii, Yamato Takeru (książę Ousu). Sam Spider-Man miał
być dla niego wsparciem. Jednakże, dla nas to dobrze, że tak się nie stało. ^_^
Choć pierwotna wersja byłaby pewnie równie interesująca albo co najmniej bardzo
zbliżenie.
Na "japońskiego Spider-mana" (nie lubię tego określenia! (>m<) ) warto
zwrócić uwagę z trzech powodów. Po pierwsze, Supaida-man to nie jest friendly,
nie jest z neighborhood i nie jest Spider-Manem i ma kompletnie inny origin. Yamashiro Takuya to pracujący
dorywczo motocyklista mieszkający z siostrą, bratem i ojcem. I raczej nie
planuje tego zmieniać. Nie zmienia tego nawet fakt, że jego ojciec zostaje
zabity przez Tetsu Juuji Dan (Iron Cross Army), która nie chce
dopuścić go do zbadania tajemniczego UFO, które rozbiło się w Japonii. Owe UFO
to statek Garii, Marveller,
mieszkańca planety Pajaków (Spider Planet),
zniszczonej czterysta lat temu przez Profesora Monstera (jakże oryginalna
nazwa...), przywódcę Iron Cross Army.
Podczas ich starcia na Ziemi (okresie wojny domowej w XVI w. - czyli na trochę
przed moimi narodzinami), obaj zostali uwięzieni i czekali na okazję do wzajemnej
zemsty - Garia za zniszczenie swojej planty ojczystej, a Monster za uwięzienie
go na Ziemi.
Dobrze, powtórzymy raz jeszcze. Tak,
byście mnie, Kitsune, czyli kogoś bez
ogromnej wiedzy popkulturowej, dobrze zrozumieli. Czterysta lat. Na Ziemi.
Robiąc nic. Monster buduje swoją siłę, a Garia nie może wydostać się jaskini
przez CZTERYSTA lat i siedzi sobie w niej pod postacią pająka (który na pewno
nigdzie się nie przeciśnie...). I czeka, aż jego telepatyczne wezwanie dotrze
do kogoś. Choć sam pozaziemski origin
Supaida-mana nie przeszkadza, ma on
ogromne plot dziury. I nawet ja to
widzę (!), choć nie słynę z obycia popkulturowego.
Anyway,
po tych czterystu latach, Takuya usłyszał wezwanie Garii, podążył za nim,
przeżył śmierć swojego ojca i omal sam nie zginął. Garia uratował go i obdarzył
(sami przekonajcie się jak) mocami pajęczymi i wyposażył w bransoletę, będącą
odpowiednikiem tej, którą ma Parker. Tak w dużym skrócie, bo streszczać wam
szczegółów nie zamierzam. (⌒‿⌒)
Supaida-man
nie jest friendly. Może i jest
Japończykiem i jest uprzejmy i miły. Może i ma sporo współczucia. Ale
zdecydowanie nie nazwałabym go przyjaznym. To dwunożny kontener zemsty. Z
każdym odcinkiem dolewa kolejną czarkę-powód, dla którego chce się zemścić na Iron Cross Army. Zabija - choć tylko
tych złych - i niekiedy kłamie (po japońsku - co się rozumie, że tak jak czynią
czynimy np. jeśli nie umie pomóc, to skłamie, byle tylko pomóc i być uprzejmym)
. Wali po pyskach, oszukuje, manipuluje
- ale again tylko tych złych.
To bardziej Brudny Harry (Efushi
podpowiedział mi tą postać! ^_^). Ten dobry, który czasem po prostu musi
zrobić, to co trzeba. Bardzo dobrze obrazuje to fakt, z kim przyjdzie mu
współpracować. Jak sam mówi, jest posłańcem piekieł. Pogromcą Iron Cross Army. Niemal co odcinek to
inny przydomek.
Supaida-man
nie jest z sąsiedztwa. Nie ściga bandziorów. Nie łapie złodziei. Nie patroluje
miasta. Jego celem jest tylko Iron Cross
Army. Podoba nam się to. To nie bohater skacząc od pożaru do pożaru. To
ktoś, kogo zadaniem jest zająć się swoją działką, której nikt inny nie może
zrobić, i nie wchodzić w paradę innym, by nie narobić szkód. To bardziej typ Avengers czy Green Lanterns Corps niż New
Warriors czy jakikolwiek inny przykład z DCU można by podać. Nie znam się. Kropka.
Dlaczego zamek błyskawiczny to zły pomysł. Supaida-man tego
nie wiedział.
Kadr z
Amazig Spider-Man vol 2 #21.
Spider-Man jest własnością Marvel Comics. Licencja: prawo cytatu. |
I nie jest Spider-Manem. Choć nosi niemal ten sam kostium (z zamkiem
błyskawicznym! -wyjaśnienie na obrazu obok, czym to grozi). Origin to jedno. A
moce, które ukształtowały efekty specjalne i marketing, to drugie. To pierwsze
(efekty specjalne), bo pokazanie pajęczyny w akcji w 1978 roku byłoby bardzo
trudne. Sprowadza się to w zasadzie do supaida
sutoringu (spider string)
używanej jako liny z/bez haka oraz supaida
netto (spider net) czyli zwykłej
sieci. Zamiast tego porusza się biegając w specyficzny sposób lub wspinając
się. I obie rzeczy wyglądają ciekawie i jesteśmy pełni podziwu tego, jak
wygląda wall crawling. Bo wygląda
niemal jak w pierwszych filmach z
Maguire'em. Na dalsze dystanse jego podróż ukształtował efekt
marketingu, supaida mashin GP7 (spider machine GP7) czyli samochodu/bolidu z karabinami.
Pozostałe moce też zostały zmienione. Supaida-man nie jest tak zwinny, szybki
i silny jak Spider-Man. Jego pajęczy zmysł działa inaczej (jest w 100% plot driven) oraz ma wyostrzone zmysły
wzroku i słuchu. Do tego jego healing
factor jest lepszy. Przyznam się, że to może być jednak mylące. Nie mamy w
serialu jasnych odniesień.
Na "japońskiego Spider-mana" warto zwrócić uwagę z trzech powodów. I drugi z
nich stanowi historia. Odcinki oczywiście są moralizatorskie (serial miały
oglądać dzieci) oraz podzielone na dwie części. Ta ostatnia to walka z monster of the week. Ta pierwsza to
właśnie snucie opowieści. Większość odcinka stanowi właśnie pierwsza część, w
której Supaida-manowi nie zawsze się
udaje (ale koniec końców i tak musi wygrać). Jest kilka nierozwiązanych zagadek
- a raczej rzeczy, których się nigdy nie dowiemy. Nie mają znaczenia dla ogólnej
fabuły, ale takie smaczki są fajne. Do chrupania. W porównaniu do na przykład Super Sentai, gdzie walki jest więcej,
widać pewną odmienność. Choć historie z Supaida-mana
są bardziej rozbudowane, to jednak Battle
Fever J (i dalsze serie) pokazało, że da się zrobić rozbudowaną opowieść i
mieć czas na sceny walki. No i Super
Sentai to budowanie opowieści wokół zespołu, a nie jednej postaci, więc to
też inaczej jest rozkładane.
Supaida-man w całej okazałości. I cała okazałość możliwości.
[Spoiler alert. Na własną odpowiedzialność]
A i tu dochodzimy do trzeciego powodu.
Marveller to nie zwykły statek kosmiczny. Na potrzeby serialu, twórcy dostali
zielone światło by zrobić wszystko, aby serial okazał się sukcesem. I zrobili.
Aby zaciekawić dzieci, Marveller potrafi się zmieniać w robota, Leopardona. Leopardon został dodany ze względu na sukces w
tamtejszym czasie animacji typu Mazinger
7 czy General Daimos, a więc o
ogromnych robotach. Niespecjalnie przepadam za tym motywem, to jednak fakt, że
lubimy Super Sentai czy Code Geass, dowodzi, że popkultura jest
różnoraka i ten sam motyw, można różnie oceniać. Sam robot wygląda nieciekawie,
ma ograniczone możliwości i - w naszej
opinii - jest całkowicie zbędny. Zdecydowanie, walki pomiędzy nim a
powiększonymi monster of the week
(którzy się powiększają nie czekając aż pokona się ich mniejszą formę),
stanowią najgorszą część serialu. Nie można jednak odmówić Leopardonowi
jednego. Jego widok w tegorocznym Spider-Verse
jest miłym widokiem na sercu. Faktem jest, że to dzięki niemu postanowiono ideę
wielkich robotów przenieść do Battle
Fever J, a więc w konsekwencji do całego Super Sentai.
W związku z tym, mogę powiedzieć tylko
jedno. Obowiązkowa pozycja. Oglądać! Już! Teraz! Jeśli się jeszcze zastanawiasz
to przestać! Jak nie, to stay a while and listen. Watch supaida-man...! Watch supaida-man! Nie możesz myśleć o
niczym innym, jak tylko oglądanie supaida-mana.
Czujesz.... Kurczaki! To chyba nie tak działa... (•ิ_•ิ)?
Ciekawostki:
1. Dzięki ostatnim wydarzeniom z Amazing Spider-Man (historia Spider-Verse), Supaida-man oficjalnie, pełną parą, stał się częścią Marvel Universe jako obywatel nowej Ziemi 51778.
2. Leopardon jest najsilniejszym robotem z produkcji Toei. Pierwotnie nie miało tak być, ale z przyczyn technicznych i finansowych (oryginalny kostium skradziono) musiał on pokonywać swoich przeciwników szybko (powtórnie wykorzystywano po prostu już nakręcone sceny). To wpłynęło na to, jak wygląda proporcja elementów odcinków wspomniana wyżej.
3. Supaida-man cierpi na problemy natury prawnej. Wizerunek postaci Spider-Mana, na którym niemal kapka-w-kapkę bazuje Supaida-man nie może być rozpowszechniony bez zgody i opłaty na rzecz Marvela. Stąd również problem z dystrybucją serialu w obiegu. W 2009 roku serial można było obejrzeć na stronie Marvela, ale obecnie linki i streamy są martwe.
Postać Kitsune Copyright by me (Konrad Włodarczyk) 2015, all rights reserved.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz