Search this blog/このブログの中でさがす:

sobota, 9 stycznia 2016

Tatakae! Dai Sentai Goggle V!



Pełne źródło w stopce.
                Oj, długa to była droga. Po pierwszej zapowiedzi,  przejściowych problemach z grafikami oraz wstępie pojawił się pierwszy wpis z cyklu: Susume! Gorenger!. Potem była druga seria, J.A.K.Q. Dengekitai. Potem cztery owoce współpracy z Avalonem - a więc cztery tytuły Marvel/Toei:  Battle Fever J, Supaidaman, Denshi Sentai Denjiman i wreszcie Taiyou Sentai SunVulcan. No i jedno Honorable Mention w postaci Super Sentai Anpan, Teraz przyszedł czas na serię w pełni Toei. Serię, której Toei nie stworzył z Ishinomorim Shoutarou ani z Marevelem. Lub zwyczajnie, Dai Sentai Goggle V! Przy okazji, witamy w Nowym Roku. 2016. Do you get it? Szósta seria? Szesnaście? Oh! Give a break!
                Tradycja - tradycją. Choć mieliśmy nadzieję, że post pójdzie szóstego stycznia, ale pojawiły się pewne komplikacje. Już na kilka dni przed Świątami, gdzie nie otworzyłbyś albo Inwazja Mikołajów albo mocy pod każdą postacią. I naprawdę, mimo względnie jesiennej pogody za oknem - ciepling (oj, a na Nowy Rok to już zimning), trochę wietrzing i chmuring, od czasu do czasu deszczing i shining (oraz smoging) - mam wrażenie, że Darth Vader albo Mace Windu wyskoczą mi z chlebaka lub torby. Wszelkimi sposobami broniliśmy się przed jakimikolwiek spoilerami najnowszych Gwiezdnych Wojen - nawet unikając wpisów, które mają ich nie mieć, ale mają. Dlatego m. in. lubimy  Super Sentai - tutaj szansa na randomowy spoiler jest mniejsza jak na szóstkę w totka, a i nikt nie grozi mi wyskoczeniem z lodówki. Jesteśmy świeżo po oglądnięciu Kagaku Sentai Dynaman i na początku Choudenshi Bioman (I love them!). Zaraz po nich Dengeki Sentai Changeman (Electro-shock Squadron Changeman tłum. własne), a potem Chousinsei Flashman (Supernova Flashman). Pytanie jakie powinniście sobie zadać jest, kto tym razem zagraża Japonii/Ziemi i kto ich powstrzyma. Jest jednak kilka innych, niemniej ważnych, pytań.

DISCONTINUITY

                Dark Science Empire Deathdark (Ankoku Kagaku Teikoku Desudaaku) byli z nami od bardzo dawna. I przez wieki próbowali zniszczyć ludzkość, co częściowo im się udawało - kilka cywilizacji udało im się zniszczyć. Kradli naszą technologię, rozwijali się potajemnie. Do czasu. W latach sześćdziesiątych XX w. o ich istnieniu dowiedział się dr Hongou Hideki, który założył fundację Future Science, której celem było stworzenie siły zdolnej oprzeć się machinacjom. I tak powstaje jego laboratorium i cały sprzęt oraz idea zespołu.  Ale zanim o tym...
                Jeśli jesteś z nami od samego początku, i wiesz jak wyglądały kolejne serie do tej pory (a ten wpis jest o szóstej Dai Sentai Goggle V, która jest czwartą serią, uznawaną ówcześnie za część franczyzy - o czym powinieneś wiedzieć stąd), więc już po takim wstępie powinieneś mieć już jedno pytanie. Mając więc w głowie fakt, że mamy już czwarty najazd dziwnych istot na Japonię, pytamy się jak to wszystko połączyć w spójną całość? W tym momencie jest to może najlepszy moment by wspomnieć o jednej z największych bolączek Super Sentai, a mianowicie canon discontinuity. Kanonicznie, kolejne serie są między sobą niespójne. Battle Fever J, które było ówcześnie uznawane za pierwsze, pominiemy. Ale już DenshiSentai Denjiman i jego kontynuacja, TaiyouSentai SunVulcan, dają nam zapytanie: dlaczego Guardians of the World Peace z Taiyou Sentai SunVulcan nigdy nie wezwali na pomoc Denjiman albo Battle Fever, tylko stworzyli nowy zespół? Dlaczego Denjiman się nie odezwali, kiedy wróciła Queen Hedorian w Taiyou Sentai SunVulcan? Czemu Battle Fever nie zareagowali na pojawienie się Vader już za czasów Denjiman? Albo Black Magma Empire za czasów SunVulcan? Czemu w ogóle tak rzadko widzimy tylko jeden zespół na raz? Z tymi wszystkimi ukrytymi zagrożeniami, kolejnymi najazdami kosmitów, trzema wersjami wymarcia dinozaurów, jasne staje się jedno: nie mogły mieć miejsca na tej samej planecie.
                Odpowiedzi są dwie: Niektórzy twierdzą, że każda seria dzieje się w innym świecie i istnieje odpowiedni świat dla crossoverów (lub odpowiednie światy dla odpowiednich crossoverów, ale tu wkraczamy na śliski grunt). Ale z tego co mi wiadomo, oficjalnie, jest tylko jeden świat i dla Japończyków nie miało nigdy znaczenia, że jest on niespójny. Albo inaczej: nigdy nie widzieli konieczności wyjaśniania tego fenomenu. Tak samo jak mogą u nich koegzystować dwie sprzeczne mitologie: wersja z Kojiki i wersja z Nihon-Shoki, tak samo tutaj. Zamysłem nie była spójność. Po rozmowach z kilkoma dorosłymi Japończykami, mogę potwierdzić, że chodzi o to (it's my theory in that), iż każde pokolenie ma swój zespół. Mój native speaker pamięta Kagaku Sentai Dynaman, a jego młodszy kolega (który kilka razy go zastępował), MahouSentai Magirenger. Osoby, które oglądały serię rocznicową, gdzie pojawiają się pierwsze trzydzieści pięć serii, a w szczególności dedykowany im film, potwierdzają ten sentyment. "To było bardzo fajne, móc ich zobaczyć raz jeszcze" - wypowiedział się jeden widz. I dlatego z każdym zagrożeniem musi zmierzyć się i pokonać go inny zespół. Poprzednie zespoły odchodzą na emeryturę, i wkraczają do akcji tylko gdy a) zostaną o to poproszone b) aktywnie zaatakowane c) sytuacja tego wymaga lub d) przypadkowo się spotkają. Deal with it. Taka jest zasada. A że w jakiś sposób mają tworzyć spójną całość, a my nie wiemy jak? Deal with it. W przypadku Super Sentai zastanawianie się nad tym, o co biega, nie jest do końca zasadne, ponieważ nikt nie odpowiada na nasze wątpliwości i pytania tylko they keep doing their job! Tak po prostu. Tworzą nową serię. I tyle.
 Opening, wykonanie z 2006 r. Oryginalne lepsze.


DAI SENTAI! I MEAN GREAT SQUADRON!

                I to dosłownie. Oczywiście, wszystko to zależy od personalnych upodobań, ale centralną częścią większości serii są zespoły - ten dobry i ten zły. Jeśli śledzisz kolejne wpisy, to powinieneś łatwo zobaczyć, że zespoły nie są idealne (np. moja niechęć do Denjiman, miałkie, choć mimo wszystko wyjątkowe BattleFever), ale w większości przypadków są stanowią dobrą kompozycję. (Gorangers , J.A.K.Q. czy SunVulcan). Przeciwnicy zdecydowanie są dobrze prowadzeni od niemal samego początku (choć może umknęło mi coś z J.A.K.Q.). Google V pod tym względem zalicza się do zespołów dobrych, choć mało zapamiętliwych. W szkole dostali by czwórkę - nie wybijają się na przód ani na tył. They keep the line. Główny trzon stanowiła piątka osób Akama Ken'ichi (podróżnik i alpinista), Kuroda Kanpei (woźny na stadionie i prezes klubu Shougi na uniwersytecie), Aoyama Saburou (hokeista), Kijima Futoshi (pracownik zoo) oraz Momozono Miki (16 letnia (!) konferasjerka z Stadionu Kourakuen). Stali się oni Goggle V dzięki temu, że stworzona przez dr Hongou fundacja i jej sprzęt były ba tyle zaawansowane, że posiadali bazę wszystkich osób, na podstawie której wytypowali potencjalnych członków zespołu. Wyszukiwanie każdej osoby odbywało się jednak osobno, ale jednocześnie symultanicznie. Nad procesem czuwał sam doktor i jego dwie asystentki Yamamoto Sayuri i Wakagi Midori. Samo wyszukiwanie było dziełem Computer Boys and Girls czyli piątki dzieci i ich zaawansowanych komputerów z nowoczesnymi klawiaturami, w które stuka się nie wiedząc jak one funkcjonują (serio, przypatrzcie się temu, jak jeden aktor stuka w klawisze). Nazwa co nieco nie trafna, bo dziewczyna w tym zespole jest jedna, ale ta liczba mnoga "girlS" jest wyraźna. W każdym bądź razie, każdy szukał jednego kandydata, który stawał się ich mentorem, a on(a) jego (jej) pomocnikiem z HQ. W zasadzie, można by rzec, że zespół jest dziesięcioosobowy - po pięć osób na teren i bazę.
                Muszę przyznać, że pamiętam zespół jak przez mgłę, ale research do notki pozwolił mi przypomnieć kilka naprawdę dobrze spędzonych momentów. Proszę, pamiętajcie, ja ogląam średnio sezon na miesiąc. Więc u mnie te postaci zmieniają się szybko. Choć więc nie pamiętałem wszystkich członków i ich wlotów i upadków, to jednak pamiętam na tyle, by powiedzieć, że był to zespół bardzo ciekawy. Po pierwsze, miał trzy motywy, z których ŻADEN nie gra roli w serialu. ^_^ Każdy z członków ma przypisany kamień szlachetny, który daje mu moc, starożytną cywilizację (chyba, jak sądzę, zniszczoną przez Deathdark) oraz broń, bazującą na gimnastyce rytmicznej. I tak Goggle Red to rubin, Atlantyda i lina; Goggle Black szmaragd, Angkor Wat (choć to tylko miasto i powinni być tutaj Khmerowie) i maczugi; Goggle Blue to szafir, Egipt i hula hop; Goggle Yellow to opal, Mu (Lemuria) i piłka, a Goggle Pink to diament, Majowie i Inkowie oraz wstęga. O ile to ostatnie, było wykorzystane w mnóstwie przeciekawych ataków, tak dwa pierwsze nie doczekały się żadnego odwołania.

GOGGLE... DUMP! WHAT?

                To co mi się podobało w najnowszym zespole to naprawdę spora liczba nowych ataków, zespołowych i indywidualnych, ciężko mi jest to opisać, bez spoilerowania, ale było tego naprawdę sporo. W końcu mamy aż pięć personalnych broni. I pełne wykorzystanie potencjału kolorowych wybuchów. No prawie, ale to pierwsza seria, która użyła ich na poważnie i z rozmachem. Jest to też pierwsza seria, która walki w cywilu wyniosła na nowy poziom i stanowią one część możliwości zespołu.
                To co nie dawało mi nigdy spokoju, to pewien dyskomfort związany z wewnętrzną nietolerancją w zespole. I nie chodzi o rolę kobiet (o tym później). Mianowicie, mamy jednoczesny progres i regres odnośnie robota. Goggle Caesae jest obecnym mechacarrier. Nie wiem kto wpadł tam na pomysł, by startował poprzez... podnoszenie stadionu. Tak, hangar ukryli pod boiskiem do baseballa... Że też nikt tej bazy nie odkrył... Anyway, pilotuje go cały zespół, ale na potrzeby walki, zostaje w nim tylko Goggle Black i Goggle Pink. Pozostała trójka... ma własne mechy. Red  ma myśliwiec, Blue czołg (kontenerowiec? Trudno mi jednoznacznie określić czym to jest, a nazywają to tank). Yellow doczekał się... śmieciarki. A właściwie nazwa mówi "wysypisko" (dump). Całkiem... do bani, prawda? Pozostała dwójka siedzi sobie w transporterze i może ze dwa razy (= mało) wystrzelili rakiety/pociski przez cały sezon. Oto więc co mamy. Ciekawą transformację, dużą dozę ataków, wspaniały finisher i kompletne zepsucie idei zespołu. Dosłownie, śmietnik.  Nie wiem jak wam, ale mi to nigdy nie spasiło.
                Tutaj więc warto przyjrzeć się zespołowi raz jeszcze. Co najmniej dwie postaci zapadają w pamięć.  Najważniejsze jest jednak, że Pink (czyli kobieta), w dodatku nieletnia, nie jest tylko do bicia i uratowania. Nie dostała najgorszych ataków (hello, yellow?) ani nic w tym stylu. Dostała jednak jedną, bardzo ważną scenę, której do tej pory nie miał nikt. Nie wiem, ile będziemy jeszcze czekać na podobną scenę, w której żeńska postać pokaże, że jest największą badass i nie wkurzać jej lepiej.  Ponadto, miała sporo cywilnych akcji, podobnie jak Black. Choć stanowi to jakiś krok w przód, żeńska postać będzie nadal traktowana z pobłażaniem. Dlatego napisałem wcześniej, że zespół trzyma linię. Tam gdzie coś ssie, inne wybija się i ogólnie mamy wynik w porządku.

Goggle Robo. I jego ciekawa transfromacja.

ŚMIERTERLNA CIEMNOŚĆ... CZYLI DEATHDARK

                Niejako wbrew nazwie, Deathdark nie są nudni . Owszem, poza może trzema przypadkami, projekty ich wyglądu ssą. Na ich czele stoi Führer Taboo, którego w zasadzie mogłoby nie być i nic by się nie zmieniło. Jego podkomendni, General Deathgiller i Mazurka, którzy stanowią dwójkę, z która przyjdzie się Goggle V mierzyć najczęściej. I mają okropne hełmy. Okropne. Mazurka, wbrew temu co przeczytacie na m.in. Sami_Wiecie_Co.wikia.com (tak, nawet w ten sposób nie wypowiem tych słów tutaj), nie jest pierwszą, żeńska dowódczynią polową. Taiyou Sentai SunVulcan  mieli takowe. I jeśli pominąć strój, to naprawdę lubiłem tę postać.
                Generał Deathgiller... nie lubię go. Drażni mnie jego hełm. Drażni mnie sposób w jaki mówi i mimika jego twarzy. Jako postać, stanowi on ciekawą przeciwwagę dla Goggle Red (głównie) i nie mam z nim pod tym kątem żadnych problemów. Ale każdy jego występ, mógł być dla mnie powodem do śmiechu. Naprawdę.
                Przejdźmy jednak do monster of the week. Tym razem są nimi syntetyczne bestie, moozu czyli fuzja cząsteczek metalu z materiałem genetycznym jakiegoś zwierzęcia, z rzadka rośliny. Muszę przyznać, że kolejne pomysły na to, co kolejny potwór może i w jaki sposób Deathdark chce pokonać Goggle V są niekiedy cudownie urocze. Są ciekawe i dziwne (takie z gatunku, że zastanawiasz się, kto na to mógł wpaść?). Ale kilka naprawdę pamiętliwych. Moozu nie powiększają się. Za to ożywia je ich gigantyczny robot, kong, którego potem pilotują. Tutaj warto wspomnieć, że osobami które budują kongi są dr Zazoriya i Dr Iguana czyli ta lepiej zaprojektowana część antagonistów. Lepiej w sensie, że albo ciekawiej albo ładniej. Kongi mają zawsze jedną cechę odróżniającą je od moozu. Ich nogi są różne. Dziwne, ale jakoś nigdy nie przeszkadzało.
                 Ostatecznie mogę stwierdzić, że Deathdark stanowili przeciwników dość aktywnych, pomysłowych oraz co najważniejsze, bardzo pomysłowych i wdzięcznych przy oglądaniu. Nie kibicowałem im tak jak Vader z Denziman i nie byli tak zorganizowani jak Egos z Battle Fever, ale nie stanowili również przeciwnika, który istniał tylko po to, by go zbić.

V... IV... III... II... I...

                Przy okazji SunVulcan napisałem, że jakość sezonów nie spadnie poniżej pewnego poziomu. Póki co, to stwierdzenie zdaje się potwierdzać i faktycznie tak jest. Mimo swoich drażniących elementów, które są niczym w porównaniu do wcześniejszych  sezonów, Dai Sentai Goggle V ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się to oglądnąć do końca. Odpowiednią dozę akcji, suspensu, zainteresowania postaciami oraz ich poczynaniami.


Serial ma 1+0+0 = 1 Ogon








Ciekawostki

1. Pierwszy zespół, którego członkiem była osoba niepełnoletnia. Również pomocnicy też tacy byli.
2. Jedyny zespół z potrójnym motywem przewodnim.
3. Nazwa zespołu to nie Google tylko Goggle. Podobnie "v" (które Japończycy jako samotna literę wymówili by bui jak w Kamen Rader V3) nie jest literą, a liczbą. Zespół więc nazywa się Dai Sentai Goggle Five.
4. Pierwszy sezon z czołówką, w która zaczyna się od wypowiedzenia nazwy zespołu.


Żródło Grafiki:
Grafika Goggle Pink, oryginalnie opublikowana na DeviantArt.com jako Goggle Pink_Momozono Miki przez "hanukara". Wszystkie prawa zastrzeżone. Postać Goggle Pink jest własnością Toei Company.

Picture of Goggle Pink, posted at DeviantArt.com as Goggle Pink_Momozono Miki by "hanukara". All Rights Reserved. Character of Goggle Pink is owned by Toei Company.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz