Search this blog/このブログの中でさがす:

niedziela, 13 września 2015

Battle Fever, Sekai no Dance!

Concept War. Captain America vs. Battle Fever J. Fanart, Źródło nieznane.
Battle Fever są własnością Toei Company. Captain America jest własnością Marvel Comics. 
                Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu. Ta sentencja miała kiedyś praktyczną rację bytu. Ostatnimi czasy, wszystko, nawet LoL, prowadzi mnie do Super Sentai. Począwszy od Duck Tales i Spider-Mana, a skończywszy na najnowszym nabytku: Pudełku z Mickey Mouse na geekowskie szpargały. O ile o związku Walta Disneya z Super Sentai powinniście się domyślać z wpisu o Ishinomori'm Shoutarou (być może przy okazji jakiegoś wpisu o Tezuce Osamu rozwinę tę myśl), to jednak związek twórczości Stana Lee, a szerzej samego Marvela (jeszcze zanim Disney wykupił wydawnictwo), a Super Sentai może być mniej jasny. A przecież to dzięki współpracy Toei z Marvelem zawdzięczamy pierwszą serię, która pełnoprawnie, pod każdym względem jest tak samo sentai co i super. Najbardziej światową serię. Po prostu... Fever! Battle Fever J!

                Jest wrzesień i powoli jesień wprowadza się do kalendarza meteorologicznego. Co oznacza póki co poranną zimnicę i deszczing naprzemienny z shining i chmuring. Taiyou Sentai Sun Vulcan skończyłem oglądać niedawno i, dzięki nowemu systemowi planowania oglądania odcinków, już jestem pod koniec Dai Sentai Goggle V. Czyli w kolejce jest Kagaku Sentai Dynaman (nie mogę się doczekać), a zaraz potem Choudenshi Bioman (Superelectron Bioman; kurczę, na kolejne serie nie mogę się doczekać jeszcze bardziej!). Przyszedł więc czas na wyjaśnienie czemu udało się, dzięki Marvelowi, przekuć sukces (Himitsu Sentai Gorenger) i porażkę (J.A.K.Q Dengekitai) Ishinomori'ego na serial, który dał Super Sentai najważniejszego kopa do bycia serialem na lata.

KAPITAN (NIE) AMERYKA

                To byłoby tak, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o jedną z trzech rzeczy. Głupotę, **** [cenzura] lub pieniądze. I to trzecie sprawiło, że Marvel chciał wkroczyć ze swoimi postaciami do Japonii. Ogromny sukces seriali tokusatsu, jak Android Kikaider, Kamen Rider czy Gojirra (znana u nas bardziej jako Godzilla) spowodował, że wydawnictwo zawarło umowę trzyletnią na wzajemne wykorzystywanie swoich własności. Toei wykorzystał najpierw Spider-Mana i stworzył własny serial o nim. A właściwie, nową wersję tej postaci. Dlaczego ten serial ma znaczenie dla Super Sentai, powiem poniżej. Istotnym jest, że Marvel maczał palce w trzech następnych sezonach Super Sentai, a więc omawianych Battle Fever J oraz Denshi Sentai Denziman i Taiyou Sentai Sun Vulcan, a my bierzemy na tapetę ten pierwszy.
                Tak się podziało, że jako kolejny wybór po Spider-Manie wybrano Kapitana Amerykę. Tak się nie stało i stało jednocześnie. Ostatecznie serial nie powstał, ale Battle Fever J  zostały uformowane na jego idei. Jak Himitsu Sentai Gorenger było odpowiedzią na to, jak zrobić z Kamen Raider zespół, tak Battle Fever J jest odpowiedzią na to, co się stanie, gdyby ideę zespołu Kamen Raider (czyli sentai) połączyć z flagowymi, marvelowymi postaciami, noszącymi się w ich stars and stripes (flagę amerykańską).


[Edit 2020: Film usunięty]
 Dowód. Wprost z konta Marvel Entertaiment na YT.


(NIE) ŚWIATOWY SEZON

                Battle Fever J opowiada o walce z organizacją Egos, która (jak zwykle) próbuje zawładnąć światem. Przeciwstawić ma się im oddział Generała Tetsuzana Kuramy (Tetsuzan Shougun, jak go często nazywano w serialu), w ramach Ministerstwa Obrony Narodowej. Wysłał on swoich agentów na trening na całym świecie, skąd po powrocie zostali mieli utworzyć zaawansowaną technologicznie grupę do walki z Egos. Ich pierwszy przeciwnik, tajemnicza Kobieta z Czerwonym Parasolem, doprowadza, że do zespołu dołącza agentka FBI. Tak przedstawia się główny trzon idei serialu. Serialu, który mocno miał być światowy, a jest mocno japoński i dobrze na tym wyszedł.
                Przyjrzyjmy się więc zespołowi, bo jego skład i budowa wiele mówi o historii powstania serialu. Wspomniałem o tym, że Po Spider-Manie, Toei miało stworzyć serial o Kapitanie Ameryce. Ideą Kapitana jest patriota odziany w narodową flagę. I taki jest właśnie Den Masao, Battle Japan. Jest on japońskim odpowiednikiem Rogersa, pokłosiem umowy Toei-Marvel. Jego koledzy z zespołu, a więc Kyousuke Shida - Battle France (aktor grał również Midorengera z Gorengers), Shiraishi Kensaku - Battle Cossack (odpowiadający tfu, tfu, Związkowi Radzieckiemu) i Akebono Shiro - Battle Kenya działają na podobnej zasadzie. Ale to Ameryka i komiksy Marvela były inspiracją. Nie powinno więc dziwić, że na grunt Battle Fever J została dosłownie przeniesiona inna postać z komiksów. Skoro Kapitana Amerykę zastąpił Battle Japan, to jedyną na tamten czas postacią, która nosiła się w amerykańską flagę była Miss America. I tak się nazywa ostatnia członkini zespołu - Diane Martin (którą gra... [fanfary on] Diane Martin [fanfary off]).
                Zespół miał mieć dwie idee i obie zawiodły. Pierwszą miał był taniec. W zasadzie oprócz pierwszego odcinka, roll call (zwłaszcza w wykonaniu Battle France) oraz niektórych ciosach (głównie Batlle Cossacka  i rzadziej Battle Kenyi) i oficjalnych stwierdzeń Toei motyw ten nie został wykorzystany. Drugim motywem miała być idea zespołu z całego świata. Co nie jest prawdą, gdyż na pięciu członków tylko Diane Martin (postać) nie pochodzi z Japonii. Diane Martin (postać) jest też jedyną zagraniczną członkinią jakiegokolwiek Super Sentai, jeśli pominąć np. obcych, choć Diane Martin (aktorka) nie jest jedyną rolą obcokrajowca (mamy takowe np. w Samurai Sentai Shinkenger).


 

Kontynuując tradycję: współczesne wykonanie openingu przez tego samego artystę, MoJo.
Lubię ten utwór, ale oryginalne wykonanie lepsze. MoJo się postarzał...

KIM (NIE) SĄ BATTLE FEVER?

                Za nazwą zespołu stoi nierozwiązana przeze mnie zagadka. O ile po prostu słowo "fever" było popularne w tamtych czasach, jak głosi wieść, o tyle dodatek Battle może nie mieć szczególnego znaczenia. Jest tym samym czym np. Tensou w Tensou Sentai Goseiger czy Kagaku w Kagaku Sentai Dynaman, czyli dookreśleniem zespołu. O tyle litera "j" na końcu jest dla mnie niewytłumaczalna.
                Nie zmienia to faktu, że Battle Fever stanowi zespół wyjątkowy pod wieloma względami. Oprócz wspomnianych motywów narodowościowych oraz obecność Amerykanki w zespole, jest też kilka innych kwestii. Po pierwsze. Battle Fever było mordęgą, jeśli chodzi o oglądanie kostiumów. I nie mówię o obowiązkowych przez również trzy kolejne sezony białych szalikach. O ile wspólne motywy dzielą biały z czerwonymi elementami Battle Japan i biały z niebieskimi Battle France oraz czarny (po raz pierwszy w Super Sentai) Battle Kenya, to jednak kostiumy pozostałych dwóch członków są koszmarne. O ile przyzwyczaiłem się jakoś do nieodzianych nóg Miss America i jej peruki na kasku (wina projektu Miss America Marvela, na której się wzorowano), to jednak kostium Battle Cossacka bije na głowy wszelką obrzydliwość wśród wszystkich kostiumów. Nigdy nie mogłem go zdzierżyć. Jakkolwiek inne kostiumy, z późniejszych serii, mogą niekiedy wyglądać szkaradnie, to jednak winne jest temu wykonanie, a nie projekt. Kask i dobór kolorystyczny (pomarańczowy) Cossacka zawsze u mnie będzie numerem jeden w tej kategorii. Warto zaznaczyć. Jest to jedyny zespół, który się nie transformuje (oficjalnie), ale przebiera. Jest to jedyny sezon bez transformacji.
                Wspomniałem o narodowościowym motywie sezonu. Dobór broni personalnych również zawodzi w tym względzie. Japan dostał włócznię (ok), France szpadę (ok; i nie jest to pierwszy "miecz" (ang. sword) pośród Super Sentai mimo swojej nazwy fencing sword - i dlaczego sword to nie zawsze sword może kiedyś napiszę), ale już Kenya bicz, America noże do rzucania, a Cossack... broń używaną w karate, pochodzenia chińskiego, a więc sai. Ni z gruchy i pietruchy. Do tego każdy ma do dyspozycji jeszcze nunchaku, równie uniwersalnie, światową broń. Inne motywy również bywają pomieszane, choć to akurat można przeboleć. Toei dokonało w tym względzie zadziwiające sztuki. Mimo rozlicznych błędów i poleganiu na stereotypach w wersji japońskiej, dali nam naprawdę ciekawe i zróżnicowane postaci, z których najbardziej lubię symbol starych serii, rolę Kenji Ouby Batlle Kenyę.
                Pod wieloma względami, które pozwolę wam odkrywać samemu, członkowie Battle Fever stanowią grupę osób, których przygody śledzi się przyjemnie i wciągająco, podobnie jak Gorengers. Być może to stanowi odpowiedź na pytanie o sukces Super Sentai w ogóle. Wciągająca opowieść, zbudowana wokół postaci (a nie na odwrót) i ta jedna rzecz, dzięki której produkt można marketingowo sprzedać. A jeśli już o tym mowa... to zaraz do tego przejdę. Najpierw jednak dokończmy rozmowę o drużynie.

(NIE) PENTA FORCE

                Penta Force jest atakiem kończącym zespołu. Każdy z członków posiada pałkę, którą łączą w khe, khe, pięcioramienny bumerang (lub w nowszych wersjach, działo - za parę lat do tego dojdziemy), który jest nim tylko z nazwy. Piszę o tym, bo tak naprawdę Battle Fever są pierwszym zespołem, który jest zespołem z krwi i kości, których grupowy atak jest grupowym atakiem. Grupą osób, nie tylko o wspólnym celu. Napisałem przy okazji Himitsu Sentai Gorenger o tym jaka była idea zespołu sentai. Gorenger mieli ściśle ustaloną hierarchię, którą zaburzał tylko to, że Midorenger (mężczyzna) miał numer 5, a Momorenger (kobieta) 4, ale to może dlatego, że była starsza. Jednakowoż, Gorenger nie byli zespołem tak ściśle ze sobą związanym jak Battle Fever. Tam każdy miał swoją rolę, nie byli sobie równi. W Battle Fever J, oprócz wyraźnego prymu Battle Japan i Tetsuzan Shouguna nie ma czegoś takiego. Są zespołem równych sobie osób.
                No prawie. Wspominałem również o tym wcześniej przy Gorenger. Rola kobiet. Miss America jest na doczepkę. Jest potraktowana po macoszemu i na dodatek związany jest z nią bardzo durny wątek, albowiem całkowicie nie spójny z całością. I tylko polityka spoilerów Miru ra Kiru powstrzymuje mnie od opisania go. Miała największy potencjał, ale go nie wykorzystano. Niejednokrotnie ona i jej koleżanki z oddziału ("agentki") pełnią rolę pomocniczą, damy w opałach i służek, do podawania kawy. Odcinki dedykowane Miss America, zdecydowanie to potwierdzają. Występuje w nich tylko w rolach służalczych lub "typowo kobiecych". Z Miss America związana jest również obowiązkowy basenowy skok do wody w czołówce. Obowiązkowy, bo powtarzany w późniejszych seriach przez główne postaci żeńskie. Zdecydowanie, Miss America jest najgorzej (jak dotąd) napisaną żeńską postacią w Super Sentai. Jak dla przeciwwagi, Generał Tetsuzan jest bardzo ciekawie napisany. Choć jest tylko poboczną postacią i niejako  Nie jest bierny dowódcą i przyjdzie nam zobaczyć co ten kendouka potrafi nie raz i nie dwa. I doczekał się nawet swojego pojawienia się w czołówce na równi z członkami Battle Fever.
                Warto wspomnieć jednak o jeszcze jednej rzeczy. Jest w serialu postać kobieca stanowiąca krok naprzód w ich ukazywaniu w Super Sentai. Jednakże byłoby to ogromnym spoilerem, wyjawiać kim ona jest i kiedy się pojawia. Daję wam to na uwagę. Wypatrujcie jej.
                Po trzech więc sezonach możemy powiedzieć jedno. Żeńska część ekipy kuleje na jedną nogę. Chodzić da radę, ale już nie wszystko idzie wykonać. Choć przyjdzie nam jeszcze zobaczyć silne kobiece postaci, to jednak zawsze będzie niesmak. Nie bójcie się jednak, Denshi Sentai Denzjiman oraz Taiyou Sentai Sun Vulcan zaskoczą was, będąc jednocześnie w tym samym tonie. Ale o tym już za niedługo.

THE (NO) PLOT SPEED

                J. Micheal Straczynski zapytany o to z jaką prędkością poruszają się Starfury w Babylon 5, odpowiedział, że z prędkością historii (plot speed czy też speed of plot) czyli, że jak historia wymaga by zdążyli, to zdążą, a jak nie to nie. I tu dochodzimy do idei super w Super Sentai i sprzedaży serialu marketingowo.
                Battle Fever J jest pierwszą Super Sentai Super serią. Czyli... Marvel znowu namieszał i chwała mu za to. Podczas produkcji serialu o Spider-Manie, wprowadzono do serialu ogromnego robota, którego pilotował japoński "supaida-man". I Toei zdecydował przenieść tą ideę do Super Sentai. Obie strony konfliktu ścigają się o to, która pierwsza ukończy "tajny" (bo znany obu stronom) projekt gigantycznych robotów. Egos zwyciężyło, ale tylko o minuty. Ich roboty wzywane są na pole walki, kiedy Penta Force/Battle Fever pokonają ich mniejszego brata (robot nazywany jest literalnie Młodszym Bratem). I niezależnie od tego, w jakiej części Japonii są aktualnie Battle Fever, ich carrier mecha, Battle Shark zawsze zdąży przylecieć i przywieźć pierwsze mecha w Super Sentai, Battle Robo, ta by zdążyli nie zostać zgnieceni. Yai! Plot Speed! A czemu mówię o zgniataniu? Battle Fever J dał nam pierwszy przykład wspaniałych efektów montażu. Jeśli robot Egos i Battle Fever mieli być pokazani razem, to robot był pokazany na tle nieba, za budynkami czy drzewami jak wykopuje z ziemi ogromne kamienie. I dopóki  Battle Fever Robo się nie pojawi, nic innego nie potrafi. A całość wyglądała jak nałożenie dwóch obrazów na siebie.
                Battle Fever Robo ma całkiem niezły arsenał uderzenia i do pokonania robota Egos. Przez cały serial przewija się nippontou ("katana"), sztylety, naginata, topór, trójząb, łańcuchy... i sekretna technika generała Tetsuzana. Jeszcze przyjdzie nam poczekać na powiększanie się stworów.
                Od tej pory będziemy widzieć wiele powtórek w sensie podobnych rozwiązań technicznych czy choreograficznych. Roboty czy ich przeciwnicy będą stosować podobne ciosy czy ataki, pokazywane w podobny sposób. Idea wielkich robotów i stworów będzie ciągle rozwijana, z sezonu na sezon, aż do wielkiej (jak o tej pory) kulminacji podczas sezonu 35. Ale to za jakiś czas.


(NIE) PODBIJĘ ŚWIAT(A)

                Po dość przyjemnym Black Cross, miałkiej Przestępczej Organizacji Przestępstwo (CRIME) przyszedł czas na Egos, organizację, która... hmm. Na czele stoi Satan Egos (albo Saturn Egos), a pod nim ma swojego zastępcę, Heddera (lub Hedda - i tak i tak był wymawiany i zapisywany). O ile sam Satan Egos jest miałki i raczej stosunkowo bierny - poza stwarzaniem potworów (Kaijin) przy pomocy swojej maszyny, to jednak Hedder miał w sobie to coś. Pewną przebiegłość, zbrodniczy pociąg i zasadniczo przerażający wygląd. Znaczy się nie taki, którego bym się bał, ale taki, który połączony z jego mimiką wzbudza respekt. Do samego końca stanowił naprawdę przerażającą postać, mocno inspirowaną w wyglądzie buddyzmem (chyba).
                Nie mogę nie zapomnieć o kaijin. Potwory z Gorenger były w wyglądzie mocno nudne, poza kilkoma wyjątkami, ale mimo wszystko bardzo ciekawe charakterologicznie. Potwory z J.A.K.Q. nie zapadły mi w ogóle w pamięć - poza jednym czy dwoma. Natomiast te z Battle Fever J łączą w sobie obie cechy. Bez zdjęć nie przypomnę sobie większości z nich, ale z nimi to inna bajka. Pod względem swojej osobowości stanowią kwintesencję przeciwieństwa Battle Fever. Potwory z Gorengers były bardziej śmieszne, te z J.A.K.Q. bardziej mroczne, ale te z Battle Fever są tym, czego bym się spodziewał po Super Sentai. Złe, paskudne, a jednak uparcie głupie i zawsze pewne siebie i swojego zwycięstwa. Od tej pory również będzie królował pewien charakterystyczny ich rys.

UCZYĆ CZY (NIE) UCZYĆ? O TO JEST PYTANIE!

                Super Sentai ze swej natury mają za zadanie uczyć czegoś swojego widza. Dlatego zdecydowana większość odcinków bazuje na tym. I choć najważniejszą lekcją Super Sentai jest ta o niepoddawaniu się i parciu do przodu, to jednak od tej pory większość stworów i odcinków ma za zadanie przekazać nam jakaś ważną rzecz. Zupełnie jak w He-Manie. Dlatego zawsze jest tylko jeden potwór, nawet jeśli przyzywa inne (lub raczej klony czy iluzje), który próbuje pokonać sentai i/lub w międzyczasie opanować/zdeprawować świat na jeden konkretny sposób. Dlatego sentai muszą zwyciężyć, nie poddać się. Wstać, niezależnie od ran, po niemal każdej walce. Niema, bo nie oszukujmy się, nie wszystkie walki w serialu (jako całości, wszystkich sezonach znaczy się) kończą się pomyślnie. I dlatego cenię ten sezon. Za niezwykle pozytywną energię i cenne lekcje.
                Battle Fever J są odpowiedzią na pytanie od kiedy, której serii, zacząć oglądać super sentai, jeśli sam jeszcze nie masz pojęcia. Od tej. Bo potem jest już tylko lepiej. Jeśli nie przekonują Cię Gorengers czy J.A.K.Q., to oglądnij Battle Fever J. Choć lubię sezony Ishinomori'ego, to jednak mam świadomość. Prawdziwe super sentai zaczęło się od Battle Fever J bo to oni byli kręceni z tą myślą. Stan Lee dołącza więc do listy osób, po Walcie Disneyu, Tezuce Osamu, Ishinomori'm Shoutarou i Ouba Kenjim, którym trzeba podziękować za Super Sentai i seriale tokusatsu, jakie znamy.

Serial ma... 1+1+0 = Dwa ogony! ^_^








P.S. Na zamieszczonym fanarcie drażni mnie biust Miss America i jej kolor włosów. Powinny być krucze, jak w oryginale. Tak gwoli ścisłości. ^_^

Ciekawostki:
1. Za sprawą Battle Fever J, przez jakiś czas multiversum Marvela powiększyło się o kolejną Ziemię, 79203, która stanowi świat Super Sentai (a więc i Kamen Rider czy Metal Hero). Istnieje on, mimo iż oficjalnie Marvel zlikwidował tą Ziemię ze swojego multiversum, za sprawą kontynuacji w postaci kolejnych serii Super Sentai i Kamen Rider. Obecnie universum określane jest jako Toei Universum i nie jest częścią Marvela. Ostatecznie, ze względu na różnice pomiędzy seriami, nieoficjalnie mówi się raczej o Toei Multiversum.
Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w Marvel Multiverse, należy zaznaczyć, że z powodu oficjalnego USUNIĘCIA Ziemi 79203 ze spisu Ziem Marvela, Toei Universe nie zostało zniszczone w wyniku incursions i nie uczestniczy w najnowszych Secret Wars. Ziemia ta została oderwana od tego multiversum, tworząc własne.
2. Choć to dość oczywiste, warto powiedzieć. Battle Fever J wprowadza trope calling your zords oraz te związane z nazywanie finisherów olbrzymich robotów.
3. Battle Fever J są jedyną serią, w której kostiumy nie mają wspólnego motywu wyglądu. Kostiumy Battle Kenya, Battle Cossack i Miss America różnią się znaczenie od Battle Japan i Battle France. Oczywiście pewne podobieństwo jest, ale spójny motyw i kolorystyka jednocześnie nie zostały zachowane.
4. Są pierwszym sezonem, w którym ktoś aktywnie spoza zespołu uczestniczy w walce z przeciwnikiem, i którą wygrywa bez wsparcia zespołu głównego.
5. Po prostu, jako jedyna seria ma ogromnego fana z Hawajów. Ma nawet swoją stronę. http://www.battlefever.com/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz