Search this blog/このブログの中でさがす:

piątek, 8 maja 2015

Henshin!

Change by Wiertz Sebastien na licencji CC BY NC ND 2.0


                Na fali nowych, filmowych Avengers, uwaga wszystkich zwrócona jest ku kinematografii. A prościej, filmom. Nie może i u nas zabraknąć tej tematyki. Pozwolę sobie podejść do sprawy w inny sposób.
                Być może zauważyliście, że zawsze albo polecam albo mówię o swoich odczuciach. Jak powiedziała Trudy Canavan, mówić komuś jak ma odbierać dzieło jest niewłaściwe, bo psuje indywidualność odbioru. I też nie zamierzam nikomu mówić, jak ma jakieś dzieło odbierać.

                Istnieją jednak prawdy uniwersalne. A jedną z nich jest to, że film inspiruje. Inspiruje. W różny sposób. W dwójnasób. Nie tylko inspiruje innych, co czerpie inspirację z innych. Czy kiedykolwiek spojrzałeś na film, nie ważne jaki, aktorski czy animowany, inaczej jak na rozrywkę? Na coś co się ogląda, czerpie przyjemność i tyle? Naprawdę tylko przyjemność?



                Oczywiście są filmy produkowane tylko dla przyjemności, ale nie wolno nam zapominać, że sporo filmów niesie coś więcej jak tylko rozrywkę. Film to coś więcej jak tylko obraz. Film to obraz ruchomy, a cóż jest bardziej ruchomego nad taniec? Ostatnio w radiu (którego słuchamy w pracy) święci triumfy utwór Shut up and dance with me zespołu Walk The Moon. I za każdym razem gdy leci, chce mi się tańczyć. Powód?



                Ale ruch można wyrazić też inaczej. W innej formie tańca.



                Walka jest swoistym tańcem. A wszelka broń sieczna (bo sword nie znaczy tylko miecz) jest chyba najbardziej taneczną bronią. To jest inspiracja czymś. Czymś siebie samego i czymś kogoś. Bo jeśli ktoś dzięki Step up zainteresował się muzyką, a Star Wars szermierką, to cudownie. Ale są też inne bronie. Kije i nunchaku.



                Nawet takie:



                Choć można też i tak:



                Ale Film to też nie tylko ruch. Muzyka. Dźwięki. Zarówno te klasyczne jak i nie. Czasem nawet nie wiecie ile utworów muzyki klasycznej leci w tle. Strauss. Bach. Mozart. Nawet w niepozornej kreskówce... Lub anime.

[Spoiler Alert do Kill la Kill]



                Czasami powstaje jakiś awesome kawałek. Jak choćby:



albo



                Zresztą o cudownych utworach i ich przeróbkach pisałem tutaj. Chodzi o to, że czasem utwór żyje swoim życiem. Czasem to film inspiruje utwór lub jego przeróbkę.



A czasem po prostu utwór jest światowy:



I może go śpiewać każdy:




                Ale to co jest najważniejsze. Film inspiruje. I z tą świadomością oglądam i czytam wszystko. I z tą świadomością idziemy jutro na Avengers. I choć jest to blockbuster, robiony dla kasy i dla rozrywki, t na pewno coś inspirującego znajdę.

                Bo film, to przede wszystkim inspiracja:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz