Search this blog/このブログの中でさがす:

poniedziałek, 12 listopada 2018

Doumo Arigatou Gozaimasu, Stan Lee-Dono.


Jest po dwudziestej pierwszej. Jutro do pracy, trzeba przygotować kanapki, przewlec pościel. Powinniśmy się uczyć na Japoński. Ale jakoś... nie da rady. Siedem miesięcy temu miała miejsce premiera Avengers: Infinity War, w recenzji której napisałem pamiętne słowa o uśmiercaniu ikon, a w grudniu 2016 jednym z haseł Internetu po śmierci George'a Micheala i Carrie Fisher było "Schowajcie Stana Lee. Ten rok się jeszcze nie skończył." Biorąc jednak pod uwagę to, jak się ten świat ma i że w  życiu człowiek musi zrobić tylko dwie rzeczy: począć się i umrzeć, to kiedy nastąpiła ta pierwsza to musi być i druga. Więc miast się uczyć, kroić chleb czy myśleć o spaniu ja piszę wpis. Bo Stan "The Man" Lee nie żyje i wypada powiedzieć słów kilka.

 
U mnie w domu na tą wieść, rzuconą na głos - i to nie przeze mnie - padło "Cicho, oglądam M jak Miłość". Relatywizm tej sytuacji jest porażający. Mam taki zwyczaj: kiedy ktoś mi oznajmia, że ktoś kogo nie znałem, właśnie umarł to pytam się o kogo chodzi. Nie istotne jest co teraz robię, czy mam pauzę czy nie. Po prostu, ponieważ wypada uszanować, że waga śmierci różnych osób jest dla różnych osób inna. Dlatego właśnie należy uszanować czyjś smutek, czyjąś ikonę, czyjąś część "jestestwa". A jednak mam przeświadczenie, że chociaż mówimy o chyba największej i najbardziej rozpoznawalnej ikonie popkultury, która dała nam "tylko Spider-Mana i spółkę" to reakcja większości osób będzie właśnie taka. "Oglądam M jak miłość". Choć też znalazła się osoba, która powiedziała "Tak, wiem kim był".


Patrzę się w te migający kursor i nie wiem co pisać. Jest już dwudziesta druga i nie mam czasu na myślenie, ale również mam świadomość, że mogę pisać i pieścić ten wpis dwa tygodnie. Nie wiem co napisać. Jak ubrać własne słowa. Jak ubrać w słowa pustkę...? Mam rzucić mottem Spider-Mana? Jak większość pewnie zrobi? Życzyć mu wspólnej Valhalli z Thorem? Dać w tytule "excelsior?"


Wolę się pomodlić. Dobry Boże, właśnie zabrałeś część mnie. Część mojego dzieciństwa, część świata. Proszę, nie pozwól by pustka po nim pozostała, ale wypełnij ją tym, co nam dał On i jego dzieła. Tolerancją. Zrozumieniem. Odpowiedzialnością. Siłą. Wiarą. Rodziną. Dziękuję Ci za wszystko, co Stan Lee mi dał, bo przecież zrobił to dzięki Tobie - czy był tego świadomy czy nie. Bo dzięki temu, dzięki X-Men, Spider-Manowi  czy Kapitanowi Ameryce jestem tym kim jestem i tym, kim powinienem być. Lepszym człowiekiem. A Jemu i nam, kiedy już przyjdzie ten czas, daj wieczne spoczywanie.


Amen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz