Batman by Kevin Dooley na licencji CC BY 2.0. Batman jest własnością DC Comics. |
Wstępniak jest trochę ironiczny. Ma być.Również, specjalnie we wpisie pominąłem przypadki kiedy Batman zakładał pierścień Green Lanterns czy władał magią. Skupiłem się na jego "ludzkich" mocach.
Może
to dla niektórych jest zaskakujące, ale Batman
nie jest człowiekiem, jakiego w realnym świecie można po prostu spotkać. Bynajmniej
nie mam na myśli konceptu multimilionera, który ma czas być jeszcze by ćwiczyć i
się dokształcać. Chodzi o to, że on nie jest po prostu takim przedstawicielem
naszego gatunku, jaki rzeczywiście mógłby zaistnieć. Mniej więcej jest tym, kim
jest Captain America. Na sterydach.
Steve
Rogers ma super moce, choć jest to zaskakujące. Postrzegany jest przecież jak
"pozbawiony supermocy", ale przecież formuła profesora Erskine'a
pozwala mu mieć ciało zdolne do wykonania każdej fizycznej aktywności na
poziomie olimpijskim, nawet jeśli w rzeczywistości by uzyskać taką możliwość
trzeba mieć inaczej funkcjonujące ciało: do pływania, biegania, maratonów czy
podnoszenia ciężarów. I ta zależność jest dla nas normalna i choć postrzega się
Captaina jako "zwykłego"
człowieka (tzn. pozbawionego mocy), to jednak większość ludzi siedzących w tym
temacie wie, że za tym stoi fikcja komiksowa i niemożliwa do zaistnienia
formuła. Co czyni go w jakimś stopniu nadczłowiekiem.
Zaskakuje
mnie więc to, że niewielu dostrzega to w Batmanie.
Batman, fizycznie, jest takim właśnie Stevem Rogersem. I to bez żadnej formuły.
Po prostu ćwiczył. Co więcej, w niektórych dziedzinach osiągnął poziom pamięci
mięśniowej i komórkowej na poziomie nadludzkim. Szczególnie to widać w
animacjach, kiedy po latach "w tym biznesie" w Justice League pokazuje się jego refleks, który pozwala mu unikać
wystrzeliwanych kolców ze ścian czy uniknąć omega
beam Darkseida. Powiem więcej: taki refleks można osiągnąć po
kilkudziesięciu latach ćwiczenia sztuk walki i to tylko wobec zagrożeń... Nie
wiem jak to ująć inaczej jak powiedzieć, że Pogromcy Mitów zbadali kilka tego typu
przypadków i zdarzeń i doszli do wniosku, że trzeba mieć refleks/czas reakcji
na poziomie nadludzkim - chyba dwudziestokrotnym. CHYBA.
Ale
nawet zakładając, że Bruce Wayne był wstanie osiągnąć taki lub zbliżony poziom
powiedzmy pomiędzy dwudziestym, a trzydziestym rokiem życia, nadal musimy
pamiętać, o trzech innych kwestiach. To nadal jest człowiek zdolny zająć podium
w podnoszeniu ciężarów, maratonie, biegu na 100m, wszelkich skokach czy
pływaniu. Na tej samej olimpiadzie. W tym samym dniu (no może). A to każdej z tych dziedzin potrzeba inaczej zbudowanego ciała. Po drugie, nadal się starzeje i w takim wieku nie powinien
mieć już takiego poziomu. I nadal nie używa niczego pokroju serum super
Żołnierza. A przecież jest wstanie znieść pięści Solomona Grundy'ego i wyleczyć złamany kręgosłup. A po trzecie: nie miałby na to tyle czasu.
A
zapytacie się czemu? A proszę bardzo. Na potrzeby tego rozważania, pomijam
fakt, że jest to multimilioner i prowadzi firmę/firmy. Bruce Wayne ma jeszcze
swój WYĆWICZONY geniusz. W mojej opinii, nie jest geniuszem i nigdy nie był
(choć w ostatecznym rozrachunku, nie ma to znaczenia). Po prostu, tak jak z
ciałem, wyćwiczył swój umysł i mózg do poziomu geniuszu i to dzięki temu ma
bardzo rozległą wiedzę i umie z niej skorzystać. Każdy z nas, gdyby się zawziął
i bardzo dużo studiował i uczył się, mógłby osiągnąć jego poziom. Jedynie pewne
predyspozycje jak zdolność zapamiętywania mogą to ułatwić i tak się składa, że
Bruce akurat je ma. Wielu geniuszy to tak naprawdę ludzie o rozległej wiedzy, a
Bruce Wayne przy tym prostu korzysta z metod detektywistycznych do łączenia
tego wszystkiego w całość. A ma co. Lista dziedzin, jakie ona obejmuje jest dość
spora. Biologia, biochemia, chemia, kryminologia (szeroko rozumiana), dyplomacja, eskapologia, ninjitsu (nie jako
forma walki), fizyka, różne dziedziny technologii, informatyka, matematyka i
kilkanaście innych. W wielu z nich ma tytuły naukowe i to przed 25 rokiem
życia.
Jeśli
umiecie dodawać a do b, to już widzicie, że albo rybki albo akwarium. Albo czas
poświęciłby na ogromną wiedzę albo na polepszanie swojego ciała. Inaczej po
prostu nie wyrobiły się nawet przed pięćdziesiątką. No po prostu nie ma na to
tyle czasu. Zakładając, że nawet człowiek zrobi doktorat w dwa lata, to mówimy
o fakcie - wg. Wiki - że on w pięć lat zrobił ich cztery (łącznie dziewięć!). A
doktorat to jest mało - Wayne prezentuje często wiedzę i doświadczenie z kilku dziedzin wykraczającą poza doktorat, a
świadczącą o latach doświadczeń. Latach, których nie przeżył jeszcze.
Żeby
wam uzmysłowić jak wielkim, wyszkolonym umysłem jest Batman. Wiecie co to jest gambit Batmana? A to jest taki rodzaj
planu, który bazuje na tym, że wszyscy wokół zrobią dokładnie, to co sądzisz,
że zrobią. Akurat Batman jest w tym mistrzem, ponieważ wykonując ten
"manewr" bardzo rzadko się myli, choć i jemu zdarzało się paść jego
łupem. Po prostu tak zna ludzi, że nawet jego przyjaciele nie mają pewności czy
zrobili coś, bo chcieli czy bo on ich wmanewrował. Niekiedy prowadziło to do
niesnasek i utraty zaufania do Batmana,
który do tematu podchodzi pragmatycznie. Ale widzicie, mamy tu kolejną kwestię:
Wayne zna się również na społecznym, psychologicznym itd. aspekcie ludzkiego
charakteru, a tym bardziej tych, których zna. Jest w tym detektywem do absurdu
i na takim poziomie, że tak naprawdę można to streścić tylko jednym:
scenarzyści wykorzystują swoją wiedzę, do produkowania jego dedukcji i
doprowadzili to do absurdu. Bardzo dużego, zresztą. Dobrym przykładem całości jest historia
"Bable Tower". Polecam się zapoznać. W tej kwestii jest wiele
aspektów, które zostało pominiętych, związanych z funkcjonowaniem ludzkiego
umysłu, co w mojej opinii czyni go mało przekonującym w tej materii.
Nie
będę się nad tym rozwijał, ale kilka zdań komentarza powiem. Aby móc osiągnąć taki
poziom zdolności przewidywania czyjegoś zachowania, trzeba by posiadać o tym
kimś ogromną wiedzę. Wielu ludzi nie zna swoich rodzin, a co dopiero obcych,
ale załóżmy, że akurat on zna. Liczba osób, które musi mieć w pamięci idzie chyba
w tysiące: superbohaterowie, złoczyńcy, zwykli ludzie, politycy, bizmesmeni
itd. Wg. badacza Dunbara, liczba osób, z którymi możemy utrzymywać kontakty
tzn. przechowywać o nich aktywnie informacje (a reszta jest uśpiona) to około
150. Batman jest wstanie znacznie
przekroczyć tą liczbę. A mówimy tylko o jednym aspekcie społecznym. I to dość
prostym.
` Na
świecie jest wielu niezwykłych ludzi. Większość z zdolności Batmana nie jest niemożliwa. Dokładniej: mieści się w granicach suspension
of disbelief. Sęk w tym, że w jego przypadku mówimy o okazie doskonałym:
suma wszystkich jego cech i możliwości czyni go nierealnym i mało do mnie przemawiającym. Mówimy o postaci
zdolnej przegrać z kimś tylko raz i tylko pod warunkiem, że nie zna jego
możliwości. O kimś, kto z punktu widzenia statystyk gier RPG jest przepakiem. W
D&D miałby sześć osiemnastek, a w Warhammerze ileś (zależy od edycji)
czterdziestek na starcie plus wszystkie, maksymalne rozwinięcia do nich. Nie ma
po prostu takiej statystyki, której z jakiś względów nie można by mu wymaksować
lub ustawić na wysokim, bardzo wysokim, poziomie. Do tego posiadałby wiele
"zalet" takich jak trzygodzinny sen regeneracyjny, przyspieszone
gojenie się ran czy inne takie. Nadczłowiekowatość Batmana polega właśnie na jego zbytniej doskonałości. I jest
całkiem przypadkowa - po prostu kolejni scenarzyści dodawali kolejne elementy,
by pokazać jaki to on nie jest dobry. Jest kilka jego wersji, które prezentują
odmienny wizerunek (np. animacja The
Batman), co nie zmienia faktu: Batman nie jest człowiekiem pozbawionym
supermocy. To trochę jak casus
Wolverine'a i jego możliwość bycia w kilku miejscach jednocześnie.
Eksplorując
dalej tą postać dochodzimy do jeszcze większych absurdów. Nie jestem ekspertem,
ale podejrzewam, że gdyby mocno prześledzić komiksy, lista zdolności Bruce'a
Wayne'a osiągnęła by sporą długość. Lista przedstawiona chociażby tutaj jest dość
lakoniczna, w moim odczuciu. Jest jak określenie, że "Beast i Colossus mają
nadludzką siłę". Sęk w tym, że różnica między nimi jest kolosalna. Jeśli wziąć pod uwagę te kilkanaście komiksów i ileś animacji, które widziałem, to oprócz nadludzkiego refleksu mamy również wyostrzone zmysły, "zmysł pająka" (a'la jak u Spider-Mana), nadludzką wytrzymałość, healing factor, nadludzką siłę (no widziałem kadr z komiksu, jak uderza nieosłabionego Supermana, tak że sprawił mu ból...). I pewnie by się coś jeszcze znalazło. Czasami to nie jest tylko jego domena (a np. również Green Arrowa czy innych bphaterów tego pokroju...), ale w jego wypadku wychodzi to cudownie nie realistycznie.
W
tym wszystkim, chcę wam powiedzieć że właśnie dlatego nie lubię tej postaci. Od
jakiegoś czasu bardziej przemawia do mnie Superman, który jest po prostu realniejszy. Owszem -
jak wiele postaci w DC - napakowany do granic absurdu, ale ciągle wizja
kosmity, którego fizjologia pozwala mu na naszej planecie być kimś takim jest
bardziej realna od kogoś, kto w dwadzieścia pięć lat doszedł do perfekcji we
wszystkim, czego się tknął. I upakował w tym czasie doświadczenia
pięćdziesięciu lat. I przy tym ma ciało o możliwościach Samsona,
piętnastoletniej gimnastyczki, refleks Flasha i łeb jak u Einsteina. No nie
spina mi się to bardzo. A po drugiej stronie musielibyśmy dodać do siebie
Jessicę Jones, Steve'a Rogersa, Matta Murdocka, Hanka McCoya i Marka Spectora.
I wielce możliwe, że o kimś zapomniałem. A not tak. Peter Parker. I na jego
jedyną obronę. Pod tym względem nie lubię żadnej postaci. Wonder Woman. Martian
Manhunter. Flasha. Wolverine'a. Iron Mana. Doctora Strange'a. Ale o ile w
każdym z tych przypadków mamy do czynienia z "oczywistymi" supermocami.
Więc to tym bardziej boli u Batmana.
Na
sam koniec, animacje z Batmanem w
większości przypadków ogląda mi się dobrze. Różne inkarnacje Justice League jak z DCAU, Young Justice czy The Batman
również. Więc to nie jest tak, że DC jest jakieś złe, a Batman to już w ogóle. Jest kilka postaci,
które lubię (na tyle, na ile je znam z animacji - nie czytuję DC) jak StarGirl, Starfire, Red Tornado, Green Arrow
czy Plastic Man. Po prostu, wolę mniejszą skalę bohaterów.I bardziej... hmmm... rzeczywistych. W kontekście, suspension of disbelief.
Czy muszę obwieszczać oczywiste? | 9 ogonów dla Batmana. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz