Search this blog/このブログの中でさがす:

sobota, 19 marca 2016

Dr Joker and Mr. Pool


Deadpool Vs Pinkie Pie. Source
Deadpool jest własnością Marvel Comics, a Pinkie Pie Hasbro.
Mam problem. Taki tyci, tyciasto-ogromniasty. Oglądałam już kiedyś tam Nolanowską Trylogię Batmana i tążę wersję Jokera. Jest też oczywiście wersja z TAS i z oryginalnego Batmana. Jest też THE BATMAN - no wiecie ta kreskówka. Dalej wstecz nie sięgam. No i również Harey Quinn. Również w kilku wersjach, w tym i tej z Suicude Squad. Dlaczego wspominam o tej dwójce? Bo mam problem. Byłam na Mr. Poolu. Dead Poolu. I nadal jestem zawiedziona! Czy nikt już nie potrafi uczynić postaci łamiącej czwartą ścianę (Jestem Kitsune i na dole postów, które piszę jest taka fajna notka o mnie. No wiecie, All Rights Reserved ect. Może byście ją wreszcie przeczytali i przestali zadawać głupie pytania, kim jestem!)? Czy tylko Pinkie Pie zadowola moje serce?


Za co kocham czwartą ścianę, to subtelna gra jaką można poprowadzić pomiędzy odbiorcą (mną, na ten przykład), a postacią, światem czy historią. Nie mówię o dowcipach - te są niekiedy wymuszone - ale o tych sytuacjach, które zaskakują. Dobrym przykładem są oryginalne Teenage Mutant Ninja Turtle  czy Ed Edd and Eddy. Subtelne teksty w stronę widza (Krang: why are you explain this stuff to me? Shredder: I'm not explaining it to you but to them! [points into screen]), wypowiedzi świadczące o tym, że wiedzą, że są tylko narysowani (Edd: I think I've lost 10 pounds this season). Ale pośród wszystkich postaci, które łamią czwartą ścianę jest kilka wyjątkowych, które nigdy nie doczekały się właściwej miłości.

Weźmy takiego Jokera. I Harley Quinn (która czwartej ściany nie łamie). Kto ich docenia za intelekt? Za bycie sobą? Za pokazywanie, że jeśli świat uważa, że powinieneś się dostosować, wpasować, to musisz? Ja i ja. Wielu pociąga w nich nieskrępowana agresja, ładowana "radością", którą lubują (fani) nazywać "wolnością", choć tak naprawdę jest to swawola. Oj, [generalizacja mode on] lubimy Jokera, Harley i innych właśnie za to. Za nieskrępowaną agresję. Za czerpanie radości z sadyzmu. Nie cenimy ich za inteligencję i bycie sobą.  Pociąga nas maksyma "mogę zrobić co chcę, a że kogoś zabiję przy tym? Trudno. Miałem frajdę, więc jest ok". Takim ludziom (i lisom - nie zapominajcie o tym, że jestem lisem. To istotna część pomysłu Pana F. na mnie) mam tylko jedno do powiedzenia: na Syberii znajdziecie wszystko, co człowiek (i lis) potrzebuje. A wam przyda się jeszcze samotność w gratisie. Patataj. Na piechotę, bo szkoda na was konia i paliwa.

Najsmutniejszą częścią postaci Jokera jest fakt, że meta-Joker (Joker nad Jokerami; Joker prawdziwy - taki jaki jest jego ogólny, najwłaściwszy wzorzec) istnieje nie jako postać, ale tylko w zbiorowej świadomości fanów. Kiedy ostatni raz widziałeś (aś) takiego Jokera? Maniakalnego, socjopatycznego inteligentnego ****, który zawsze ma plan? Jokera, który gra na konwencji, wykorzystuje swoją wiedzę o fikcyjności wszystkiego? Joker to nie dowcipniś, który wysadza wszystko, zatruwa gazem i morduje na lewo i prawo, bo tak mu się podoba. Tak było kiedyś. Wyewoluował. Dziś Joker to ktoś, kto swoje szaleństwo, inteligencję i świadomość bycia częścią fikcyjnego świata wykorzystuje do tego, by być wyzwaniem.  Dla Batmana. Supermana. League. Kogokolwiek. Najbliższy meta-Jokerowi, mi znany, pojawia się w Dark Knight Returns - filmie animowanym.

Problemem Jokera są jego metody. Brutalne. Okrutne. Osoby, które patrzą w ciemność, muszą uważać, aby się do niej nie upodobnić. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona spogląda w Ciebie - jak mawiał Nietzsche. Joker i Quinn nie są postaciami, którymi powinien się ktokolwiek wzorować - nawet mimo pewnych rzeczy, których mogą nas nauczyć. Pośród czwartościaniowców jest jednak postać, która pokazuje to samo bez całej tej agresji i psychopatyzmu. Pinkie Pie. Od Jokera odróżnia ją to, że w swoim świecie jest ona zaakceptowana, ze swoją innością i nietypowością. Dzieli charakterystyczną nietuzinkowość, samoświadomość, inteligencję i percepcję wszystkich jej podobnym czwartościanoścom. Choć często brana za zwykłą idiotkę i niespełna rozumu, jest najspostrzegawszą osobą... err... kucykiem, który jest po prostu sobą. Doskonale widać to w filmie Equestria Girls, ale jeśli chcesz uniknąć spoilerów - obejrzyj najpierw pierwsze trzy sezony serialu.  Tam jest jedyną osobą, która zauważa co jest grane i DWUKROTNIE pokazuje wszystkim, że dzięki swojej percepcji i intelektowi jest często momentami bardziej inteligentna od Twilight.  Zresztą pokazuje to również w pierwszych odcinkach serialu.

Pinkie Pie pokazuje kwintesencję tego, jaki powinien być typowy czwartościaniowiec, świadomy tego, co go otacza i obecności widowni oraz fikcyjności otaczającej go rzeczywistości. I nie robiący sobie z tego nic. Ale to Deadpool jest tym, co wyniosło tę ideę na wyżyny. Jest on jak połączenie czwartościanowości Jokera z Pinkie Pie. Deadpool nie jest inteligentny i szalony. Jest tylko świadomy tego, jak funkcjonuje medium, w którym się aktualnie porusza - zupełnie jak Pinkie i jak Joker jednocześnie - z tym, że on tego nie ukrywa. Komiksowe dymki, kamera filmowa, przewijane ekrany tekstowe w grach. W Marvel Avengers Alliance jeden z jego ataków polega na uderzaniu przeciwnika własnym paskiem zdrowia... On to wszystko wykorzystuje. Joker to wszystko skrzętnie ukrywa w swoich zagraniach. Pinkie świadomie używa, aczkolwiek odsłania się z tym przed innymi. Deadpool łączy jedno z drugim.

Cała trójca posiada te same cechy jako czwartościanowiec. Ale ani Joker ani Pinkie Pie nie wykorzystują tego tak świadomie i tak naturalnie jak Deadpool. Nie jest szalony i nie jest sadystą. On wie, że to funkcjonuje w ten czy inny sposób i po prostu akceptuje to. Wykorzystuje a swoją korzyść. Dla przykładu: gdyby Deadpool był Spider-Manem, to wielu jego wrogów byłoby już dawno martwymi albo za każdym razem bardzo obici. Nie wahałby się zastosować jakiejkolwiek siły jaką by miał, aby ich powstrzymać. A czemu? Bo i tak wrócą. Wyzdrowieją. Zretconują ich śmierć. Więc skoro mam ich powstrzymać teraz, to czemu nie skutecznie? Dlatego to Pinkie Pie jest dobrym przykładem, jeśli chodzi o brak przemocy i brutalne metody, a Deadpool jeśli to chcieć wykorzystać.

No więc byłam na Deadpoolu. I to nie jest film o Deadpoolu, tak samo jak Batmany nie były filmami o Jokerze. To był film z Deadpoolem. On tam był, był główną postacią. Rzucił kilkoma dowcipami, złamał czwartą ścianę itd. Ale to nadal nie był film o Deadpoolu. W tym wszystkim za mało było jego samego, a za dużo Hollywoodu - czyli powtarzalności, tego co już znamy. Za dużo, tego co już widzimy praktycznie w każdym filmie o superbohaterze.  Happy endu. Kiepskiego złoczyńcy (który akurat tutaj byłby na miejscu). Wielkiej miłości. Epickiej walki na końcu. I ślepej wiary w to, że Deadpool to superbohater. To ciągle jest lepszy Deadpool niż ten z Wolverine: Origins. Ale to nadal nie jest ten, na którego czekamy. Wiele rzeczy na świecie (Marvel Avengers Alliance, komiksy czy kreskówki) udowadniają, że producenci i twórcy są wstanie napisać dobrą historię o Deadpoolu, a nie tylko z nim, więc czemu nie tym razem? Dziękujemy Ci Ryanie Reynoldsie, za to, że ten film ujrzał światło dzienne. Że miał odpowiednią kategorię wiekową. Za [spoiler]. Ale czemu znów kazano Ci zagrać nie tego Deadpoola co trzeba? Czemu znów na to pozwoliłeś? A może sam sobie kazałeś?

Więc moje pytanie brzmi: kiedy doczekamy się porządnego Jokera i Deadpoola w filmie? Czemu tylko Pinkie Pie może służyć przykładem?


Film ma... 2+2+3 = siedem ogonów.












Postać Kitsune Copyright by me (Konrad Włodarczyk) 2015, all rights reserved.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz