|
Kousouku Sentai Turboranger był pierwszym
sezonem Super Sentai, w którym zespół
składał się z szkolnych uczniów. Sezon, który bardzo wysoko cenimy. Ale nie
jedyny bazujący na takim pomyśle. Trzeba było poczekać osiemnaście lat, na
kolejną serię bazującą na tym pomyśle. Jak to bywa jednak, nie jest to seria
identyczna. Wszak minęło już te osiemnaście lat i technika poszła do przodu.
Pora więc na kolejny wpis o kolejnym sezonie Super Sentai. I będzie MEGA! INSTALL! MEGARANGER!
Od
ostatniego wpisu pogoda zwariowała. W sumie jest zima, a mamy jesień. Albo
wiosnę. Nie tak dawno skończyliśmy oglądać KyukyuSentai GoGoV, a zaczęliśmy MiraiSentai Timeranger. Co po prostu przekłada się na to, że potem będą Hyakujuu Sentai Gaoranger (Hunder Beasts Squadron Gaoranger - seria rocznicowa!), a po
nich Ninpu Sentai Hurricaner (Wind Ninja Squadron Hurricanger [tłum.
własne, bazujące na znakach]). Oznacza to, że mocno wchodzimy w serie, które
znam z np. Disney Channel. Czyli źle, bo będę miał spaczony obraz. I dobrze, bo
będę go odspaczał. Jakkolwiek to brzmi.
Pierwszą
rzeczą, którą warto powiedzieć, jest słów kilka o amerykańskiej wersji. Ponieważ
tak samo jak w przypadku Dairanger
oraz Kakuranger
(do których pod kątem zmian są analogiczne Ouranger i Carranger),
pewne rzecz trzeba zaznaczyć. Niejednokrotnie przekonałem się, że wielu fanów
Sami Wiecie Czego nie jest entuzjastycznie nastawiona do oryginalnej wersji i
ma jej zły obraz. Niemal zawsze - w moim odczuciu - niesłusznie. Zwykle mi to
nie przeszkadza (powód za chwilkę), choć czasem mam ochotę Amerykanów "udusić"
za "(z)niszczenie" jakiejś tam części oryginału (np. Legendary War z Gokaiger w Super Megaforce).
Czasem też wtrącę lub wtrąciłem cosik o
tym, jak się Amerykanie przez swoją głupotę namęczyli przy produkcji niektórych
sezonów. Ale ponieważ adaptacja Megaranger
jest obdarzona legendarnością i wyjątkowością, to wypada mi się
wypowiedzieć o tym ZANIM przyjdzie tutaj ktoś, kto widział tylko tenże, bez
oryginału, i się będzie produkował. Wiecie, przezorny zawsze ubezpieczony. Sami
Wiecie Co In space uratowało
franczyzę. Kropka. To był/jest dobry sezon. Kropka. Z perspektywy całej Sagi
Zordona. Kropka. Który pomógł rozwiązać problem, jaki w całości miała
adaptacja. Kropka. Którego mieć nie musiała, gdyby tylko Amerykanie trzymali
się założenia adaptowania, a nie kręcenia własnej wersji lub to drugie zrobili
mądrzej. Kropka. Z perspektywy Sentai, nie ma to wszystko znaczenia.
Kropka. Ponieważ są to różne seriale i o różnych założeniach. Kropka. W mojej
ocenie, Kakuranger i Carranger to jedyne sezony, które obiektywnie
są lepsze od adaptacji - pozostałe to kwestia preferencji i upodobań. Kropka. Które
ktoś może albo i nie zrozumieć i/lub uszanować. Kropka. Ten wpis jest o Denji Sentai Megaranger, a nie o Sami
Wiecie Co In Space. Bez którego nie
oglądałbym pewnie Sentai w ogóle. KROPKA.
Po
pierwszych odcinkach, Megaranger nie
zapowiadali się tak dobrze, jak sie w końcu okazali. Opening mnie nie zachwycił, ale w konsekwencji go polubiłem.
Podobnie zresztą jak cały sezon., który nie ma za wiele mankamentów, a rozwija
się bardzo dobrze. Organizacja I.N.E.T. (International Network of Excel-Science and
Technology) ma się w nim zmierzyć z Jaden Oukoku
Nejirejia (Wicked Electric Kingdom Nejijejia). W wyniku tego, piątka uczniów Date Kenta oraz
członkowie Digital Research Club,
czyli Endou Kouichirou, Namiki Shun,Jougasaki Chisato oraz Hayakawa Yuusaku stają się Megaranger i pod przewodnictwem dr. Kuboty, walczą z Nejirejią. I
tak można by streścić całość.
Opening - wpada w ucho po którymś usłyszeniu.
Megaranger jako zespół na samym początku
nie wypadają świetnie. Kenta nigdy nie przypadł mi do gustu i jest najbardziej
odstającą postacią z zespołu. Stanowi swoisty comic relief, choć - heh -
jako iż jest tym czerwonym, to przypada mu najwięcej uwagi. Nie jest jednak
przywódcą - ta rola przypadła Kouichirou (Czarny). Przez cały sezon nie mogłem
zrozumieć, czemu twórcy zdecydowali się na taką postać. Reszta zespołu o wiele
lepiej się w mojej opinii prezentuje i dodają większego kolorytu zespołowi. Nie
tylko pod kątem potencjalnych przyjaźni i konfliktów, co raczej pod kątem uzupełniania
się. Choć od Kenty wole Chisato albo
Shuna, to ciężko odmówić mu pozytywnej roli w zespole - zarówno pod kątem
Sentai jak i szkoły. Nie jest to jednak postać, za którą przepadam. Podobnie
jak w przypadku Turboranger,
pierwszego, szkolnego sentai, mamy
tutaj nie tylko sam zespół i związane z nim osoby jak dr Kubota i I.N.E.T .,
ale i nauczycieli oraz innych uczniów, którzy w jeszcze lepszy sposób ubarwili
całość. Są dwa odcinki, które bardzo podziwiam za postawę jednej z postaci.
Postawę naprawdę budującą.
Sam
zespół ma motyw technologiczny. Każdemu z członków przypisane jest jakieś
urządzenie, które nadaje mu pewne, dodatkowe możliwości. Komputer (Czerwony), satelita
(Czarny), telewizor, (Niebieski), aparat (Żółta) i telefon komórkowy (Różowa).
Ich kostiumy są łatwe w rozpoznaniu i nieźle zaprojektowane, a personalne
uzbrojenie jest ciekawe - nie tylko można z nich utworzyć broń wykańczającą, co
połączyć z Mega Sniper aby zamienić w
karabin. Nie kojarzę by wcześniej było takie rozwiązanie. Roboty (bo już nie ma
co ukrywać, że jest ich więcej jak jeden) są również wyjątkowe. Pozwolę sobie
tylko powiedzieć, że pod pewnymi względami przypominają Battle Robo z Battle Fever J
oraz DenjiRobo z Denshi Sentai Denjiman.
A także jedną sztukę z Choujin Sentai
Jetman oraz Chouriki Sentai Ouranger. Ale to nie wszystko, co mają na podorędziu.
Resztę poznacie, oglądając serial.
Jeśli
chodzi o Nejirejię, to stanowią chyba pierwszy zespół złych, których plan w
całości i od samego początku był logiczny na tyle, że ciężko mi jest znaleźć
coś, do czego można by się przyczepić, a co nie wynika z bycia serialem tokusatsu. Dr Hineler, Yugande,
Shiborena oraz Bibidebi pod przewodnictwem Króla Javiousa. Każdy z nich, oprócz
Bibidebi (który służy za powiększać potworów), ma swoją unikalną historię,
którą poznamy. Od bardzo dawna nie kojarzę tak dobrze przygotowanych oponentów,
na których bym nic a nic nie ponarzekał. Nie tylko będą stanowić wyzwanie, co i
sami w sobie mają za sobą interesującą osobowość i historię. Stojąca za nimi
intryga naprawdę nie jest zła. Owszem, jak to w Sentai, nie zawsze postępują mądrze. Nie zawsze odpowiednio robią,
ale co by nie mówić, ostatni tacy trafili się nam w... Choujin Sentai Jetman!
Czyli dość dawno. A tu mamy naprawdę dobrych złych. To nie jest klasa Vyram z Jetman, ale zdecydowanie jest na
poziomie Gozma z Dengeki Sentai Changeman
czy Tube z Hikari Sentai Maskman.
Od
jakiegoś czasu narzekałem na zakończenia. Coś mi nie grało. Jeśli nie Dairanger, to na pewno Jetman ostatnio mieli satysfakcjonujące.
Tym razem jednak nie mam się co przyczepić. Co znaczy, że fabularnie dostaliśmy
bardzo porządny sezon. Rozwija się spokojnie, bez pośpiechu, dając nam szanse
na cieszenie się różnymi elementami opowieści i łapaniem drobnych szczegółów,
które się potem rozwijają, by w drugiej części sezonu pokazać się w pełni
glorii. Zakończenie nie zawodzi i tym razem jest porządne. Nie zawodzi również
rozwój akcji i pewne plot twisty. Nie mogę się również w żaden sposób
przyczepić do filmowego spotkania z Gekisou Sentai Carranger,
które miało miejsce i które po raz pierwszy (nie licząc spotkania pomiędzy Himitsu Sentai Gorenger
i J.A.K.Q. Dengekitai)
jest w pełni kanoniczne - nie ma problemu z jego umiejscowieniem. I jest to
historia całkowicie porządna i dobrze zrobiona.
I pierwszy robot. Z komentarzem...
Chciałbym
wam pod jakimś względem powiedzieć więcej, ale jak zwykle ogranicza mnie
polityka spoilerowa. Wiec... Dame desu. Ale jest coś, co mogę wam powiedzieć.
Sezony z lat dziewięćdziesiątych, poczynając od Chikyuu Sentai Fiveman
(1990-1) ogląda się przyjemnie i w porządku, choć niekiedy są zgrzyty. Ale to
jest sezon bez takowych. Owszem, znam
już głos odwrotny - kogoś kto uważa Kentę za najlepszą postać zespołu, a resztę
za średnią. I to jest właśnie piękne, pod jakimś względem. Chcę wam powiedzieć,
że doszliśmy - razem - w Sentai do momentu, kiedy nie ma słabych
sezonów. Do momentu, kiedy każdy, kolejny sezon będzie coraz lepszy technicznie
i inny, niż wcześniejsze, nawet jeśli korzysta z znanego już motywu. Tak
naprawdę wraz z dwudziestą rocznicą, doszliśmy do punktu, kiedy brakuje już nam
tylko jednego, ważnego elementu w Sentai.
Ale na to przyjdzie nam jeszcze poczekać dziesięć sezonów, na trzydziestą
rocznicę. A każdy kamień milowy po drodze jest spory. I są coraz większe.
Innymi słowy, Megaranger otwiera kolejną
dekadę z pompą. I nie zwalnia.
Denji Sentai Megaranger to nie tylko
więc dobry sezon. To sezon stabilny, z dobrymi postaciami i dobrymi złymi. Z
ciekawą fabułą, konsekwentnie rozwijaną. Z nowymi mechami. Oraz... A! To już
spoiler! Himitsu desu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz