Odmawiam kradzieży grafik. Dlatego tylko takie coś. |
Niektóre serie Super Sentai są wyjątkowe z
losowych powodów. Jetman byli tacy ze względów
finansowych i oglądalnościowych. Dzięki temu kolejne serie mogły być
kręcone - show zostało uratowane. Ale Chouriki
Sentai Ohranger są wyjątkowe z zupełnie innych przyczyn. Przyczyn, które
można było przewidzieć. Związane są one z wczesnymi seriami Shoutaro
Ishinomori'ego. A powiecie co to ma do rzeczy. Dużo. Oficjalnie bowiem...
Na polu pogoda zmienna.
Ciepling, upaling, deszczing, burzing. Wybierz co chcesz. Takie mamy lato tego
roku. Obecnie oglądam już Denji SentaiMegaranger, a po nich szykują się SeijuuSentai Gingaman, a po nich KyukyuSentai GoGoFive (Rescue Sentai
GoGoFive). Wielką zmianą ostatnich dni jest również fakt, że zaczęliśmy już
dawno temu oglądać Kamen Rider.
Pierwszy sezon mamy za sobą, a teraz oglądamy Kamen Rider V3 (szerzej o tym w ich wpisach będzie) i to jest
powodem, dla którego pewien wpis z cyklu Honorable
Mentions pojawi się później. Jak pewnie wiecie, wczesne serie mają wielu
tych samych aktorów i choć chcielibyśmy pewnego aktora wspomnieć wcześniej, to
nie możemy bez oglądnięcia KR V3. Musicie poczekać.
Owym
aktorem jest Miyauchi Hiroshi, który zagrał już do tej pory AoRangera z Gorengers, Big One'a z J.A.K.Q., wspomnianego Kamen Rider V3. W Ohranger... tfu... Ouranger
(o tym za chwilę) zagrał przywódcę grupy, Miuri Naoyuki. Ale oczywiście m nie o
nim. Serial debiutował w roku 1995, czyli dokładnie w dwadzieścia lat po
premierze Himitsu Sentai Gorenger. Jak zapewnie pamiętacie, pierwszą serią
rocznicową byli Choujuu Sentai Liveman, a
potem Kosouku sentai Turboranger,
którzy świętowali dziesięciolecie. Gdyby liczyć obecną miarą, tymi seriami
byłyby odpowiednio Dengeki SentaiChangeman i Choushinsei Flashman.
Możemy więc spokojnie przyjąć, że na pewno już w tym czasie (1985-6 i aż do
1994), a może i wcześniej, nie uznawano serii Ishinomori'ego za kanoniczne (a
nie jak twierdzi Sama Wiecie Jaka Wikia, że było to w okresie 1987-94). Jeśli
bowiem na dziesięciolecie jego serii nie dano rocznicy to już wtedy nie były
one liczone.
Jak
to jednak bywa, ludziom się różnie odwidzi. Konkretniej, nikt nie zapomniał o
kimś, kto dał nam ogromne podwaliny pod tokusatsu
genre. Po prostu nie widziało wtedy powodu by go uczcić. Ale w latach
dziewięćdziesiątych już chyba tak. Na dwudziestą rocznicę jego pierwszej serii sentai Toei chciało coś wielkiego. O tym
czy im wyszło będzie za chwile. Nie za bardzo jednak było jak. Nadchodząca
miała by mieć numerek siedemnaście - nijak rocznicowy. Czego się jednak nie
robi dla uczczenia kogoś i wielkich cyfr (o czym więcej opowie wam śledzenie
numeracji komiksów Marvela). W 1995 roku retroaktywnie dodano dwie serii
Ishinomori'ego (Gorenger i J.A.K.Q.),
które konsekwentnie ignorowano do tej pory we franczyzie, jako kanoniczne. Na
szczęście w żaden sposób nie psuje to poprzedniej rocznicy - jest niekanoniczna
(odcinek specjalny przeczy historii
serialu). Oczywiście nijak daje to nam okrągłą liczbę, ale pozwala na
jedno: na czynienie aż dwóch serii rocznicowymi - a więc zapowiadam: następny
wpis będzie o tym, jak to się od tej pory dziać będzie. Doceniono tymże jego
wkład. Cóż mogę rzec. I tymże również, postanowiono wszystko spartolić. I to
potęgując największą bolączkę Sentai up to eleven. A, dlaczego? To już za
chwilę.
Baranoia, a
Machine Empire pojawia się na Ziemi w 1999 roku. Król Bacchus, Królowa
Hysteria i ich syn Buldont próbują przejąć kontrolę nad nasza planetą, ponieważ
człowiek ma jedną wadę - emocje - i to
ona powoduje, że są niegodni rządzenia planetą. Jedynymi, którzy są się im
wstanie przeciwstawić są Ci, którzy mają dostęp do siły starożytnej
cywilizacji, która istniała już za czasów Pangei (!). Ot takie coś. Jak doskonale wiecie - albo przynajmniej
powinniście kojarzyć - Sentai to serial
sezonowy i każda seria dzieje się w roku emisji. 1995 ≠ 1999. A zespół jest
oficjalnie zespołem nr 19, choć
chronologicznie są 23/24 - dzieją się w tym samym czasie co Kyuukyuu Sentai GoGoFive. Cannon discontinuity jak się prosi.
Kiedyś wam to wyjaśnię lepiej (lecimy przecież chronologicznie), ale teraz już
powiem: są produkcje z Ouranger sprzed
GoGoFive, które są kanoniczne, a
dzieją się przed 1999 rokiem. Sęk w tym, że zespołu wtedy nie było. Ta jedna
data psuje wiele. Kolejna kwestia, to zakończenie. Ale ci! To spoiler!
Czyż nie mam racji? Źródło: screenshot. Prawo cytatu. |
Ano mam. Źródło: screenshot. Prawo cytatu. |
Sam
zespół jest sporym nawiązaniem do Gorengers.
Te same kolory. Podobne charaktery (są już są dwie kobiety, nie jedna). I tu i
tam jest to jednostka wojskowa, której zadaniem jest chronić świat. Są też
różnice wynikające z różnicy czasu - roboty czy arsenał. Konstrukcja zespołu
podobała mi się od samego początku, zwłaszcza jak się ich zestawi wzrostowo i
zobaczy się aktorów, którzy grali postaci, a tych którzy byli tzw. suit actors czyli po prostu
kaskaderami/osobami trenujący sporty walk. Równi wzrostem w kostiumach, a poza OuPink o głowę niższa od reszty, w tym
swojej koleżanki OuYellow. Pomijając
ten drobny fakt, nie widać było zbyt wielu niedociągnięć. Po raz pierwszy mamy
również debiut nowego typu broni. Star Riser
(miecz; OuRed), Square Crushers (toporki, OuGreen),
Delta Tonfas (tonfy; OuBlue), Twin Batons (OuYellow)
i... Circle Defenser (TARCZA u OuPink). To jest takie piękne! Tarcza potraktowana jako
BROŃ!
Ale
mówiąc już bardziej na serio. Jest to
naprawdę dobrze dobrany zespół. Przekonujący dowódca - główny i polowy. Dobrze poprowadzone postaci żeńskie -
niekiedy trochę stereotypowo, ale nie znaczy, że mało wiarygodnie. Ich koledzy
również mieli wyraźne, męskie charaktery wojowników. Akurat w tej franczyzie to
nie przeszkadza, aczkolwiek ogólnie zgodzę się z stwierdzeniem: potrzeba nam
zdecydowanie więcej silnych, żeńskich postaci w Sentai. Pamiętajmy jednak, że Japonia jest krajem tradycjonalistów
i pewnych rzeczy nie wypada propagować lub pokazywać, nawet jeśli się z nimi
zgadzasz. Ten serial długo nie będzie mógł sobie pozwolić na zbyt silne,
kobiece role ze względu na rolę kobiety w społeczeństwie Japońskim. Ale jeśli
spojrzycie na to z innej strony: kiedyś było gorzej. Mieliśmy postaci od
podawania herbaty. Od bycia damą w opałach. Specjalnie pomijam dwa sezony
Ishinomori'ego. Momoranger i Heart Queen były silne i niezależne. Ale
odkąd Toei produkowało samo, było już inaczej. Z czasem się to zmieniło, ale
nadal to nie jest to. OuYellow i OuPink są jednak bardzo fajnymi
postaciami.
Również
Baranoia ma swoje bolączki. Na przykład taką, iż Hysteria w ogóle nie ma żadnej
chyba mocy i niewiele robi. Do dziś nie wiem, co ona potrafi poza byciem
"żoną Bacchasua". Także, jak na imperium maszyn, są bardzo ludzcy. Niby
emocje są złe, ale oni im ulegają. Niby tacy silni, ale ciągle nie dający rady.
Brakowało im podejścia właściwego sytuacji. Chłodnej kalkulacji. Bardziej
praktycznych robotów. Oczywiście, prawie cała ich charakterystyka wynika z
faktu, że są złoczyńcami z Sentai,
którzy są pisani, tak jak są pisani: przez Japończyków. A dla nich rzeczy też
mogą mieć ducha i zasługiwać na swoje prawa. To inne spojrzenie na ten problem.
Charakterystyczną cechą fabuł Sentai
jest również niekonsekwencja. I to widać. Po prostu, dajemy postaci, a potem
dorabiamy im historię. A, że gdybyśmy mieli ją wcześniej, to inaczej by się
zachowywali? Cóż. Nic. To czyni Ouranger
serią coraz bardziej niekonsekwentną i to, co ważne, kanonicznie.
Spoilerowa
filozofia nie pozwala mi powiedzieć również więcej jak nadto, że postaci
poboczne fabularnie podnoszą serial. Ale naprawdę, mimo bolączek obu stron i
negatywnych stron konstrukcyjnych sentai, to jest dobre show, które się
świetnie ogląda. Myślę jednak, że zniżkę w fabularnym tle można łatwo wyjaśnić.
Wymaga to jednak dopowiedzenia jednej rzeczy: fabuła doczekała się zmian, ze względu
na bieżące wydarzenia tzn. wypadki w tym trzęsienie ziemi w Kobe i atak gazem
Sarin w tokijskim metrze. Jeśli połączymy wszystko razem: świetny zespół,
zrozumiałą konstrukcję złych postaci, charakterystycznie japońskie podejście do
maszyn oraz wydarzenia zewnętrzne to otrzymamy odpowiedź na to, dlaczego tą
serię się świetnie ogląda, ale ma fabularne dziury. Niech na dowód tego posłuży
fakt: show miało kiepską widownię, ale jedną z wyższych sprzedaży zabawek. Nie wyjaśnia to tylko fatalnego zakończenia,
które - po raz kolejny - kanonicznie rozwala
kontinuum.
Na
sam koniec, ponownie narzekania na transliterację. Jak pisałem przy Juuranger i Dairanger, to... ekhm... pozwólcie, że się uspokoję. Przeczytajcie
ciekawostkę nr 1 z wpisu o Dairanger. Dziękuję. Więc... NIE, MURWA MAĆ, WIELKIE,
MURWA, NIE! Kto wpadł na ten idiotyzm!? Kto, no pytam się kto? Chcę go zwolnić
i oskarżyć o językową zbrodnię. Cisną się słowa, których nie powiem. Wisienka,
Japończycy temu przyklasnęli... Popatrzcie. Po japońsku wymowa nazwy zespołu to
olendźia - stąd powód, dla którego częstym ich zawołaniem było
"Ole!". Ale to również "aura" (wymawiane przez Japończyków "ora")
oraz długie o jak w 王 [ou] czyli "król". Używane jest również w
złożeniach "królowa" (女王), książe (王子) i
księżniczka (王女). Więc oni są "Król Czerwony", "Królowa
Żółta" itd. Podczas gdy Baranoia używa innego znaku (皇). A to
przyklaśnięcie? Organizacja, pod egidą której działają Ouranger to... United Airforce Overtech Hardware czyli UAOH.
UA OH . Że co? Why, Toei, why? Leże i kwiczę. Serce mi krwawi. Mózg mi krwawi.
A
więc krótko. Warto? Warto. Czy wybitne? Nie. Główny plot po prostu ssie, mimo iż odcinki ogląda się dobrze. Ale będzie lepiej. Naprawdę, będzie.
I to nie nasze ostatnie spotkanie z Ouranger.
Będą jeszcze... dwa wpisy - nie tak zaraz, naraz, od razu.. Bo wiecie. Rocznica. I nie tylko.
Serial ma... 1+1+3= 4 ogony! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz