Search this blog/このブログの中でさがす:

wtorek, 8 sierpnia 2017

Umarł Król Potworów.

Haruo Nakajima by Michael Koschinski na licencji CC BY SA 3.0



Takie wpisy są zawsze trudne do napisania. Powstają w trzydzieści minut, może godzinę. Na podstawie jednej informacji, jednego newsa, który tego samego dnia zostaje zakopany na portalach. I smutne, jak zawsze, jest w tym to, że nikt się na FB, Twitterze itd. nie zająknął. A przecież dziś w wieku 88 lat odszedł Nakajima Haruo. A, spytacie się kto to? Ano, Pan, m. in. dzięki któremu mamy tokusatsu i kaijuu. A co to? A no japoński gatunek filmów i seriali z efektami specjalnymi oraz duże potwory. Takie jak...


...Godzilla nie istnieje. Nigdy nie istniała. Jakby na to nie patrzeć, jakbym chciała na to patrzeć nigdy nie istniał potwór o takim imieniu. Ten, o którym myślicie, a niekiedy ta, nosił imię Gojira, co jest połączeniem słów gorilla i kujira czyli goryl i wieloryb. Można jednak Amerykanom taki błąd wybaczyć.

Nakajima Haruo jest tym, który założył ten kostium po raz pierwszy i wcielał się w tą postać przez dwadzieścia lat. Ciężki mi o tym pisać. Nie tylko z powody faktu, że to już któryś wpis o śmierci ważnej osoby. Dla każdego, kto lubi i ogląda Kamen Riderów, Super Sentai czy Ultramanów śmierć takiej osoby jest bardzo trudna i ciężka. No ludzie (i lisy)! UMARŁ PIERWSZY GOJIRA! Umarł ktoś, dzięki komu genre tokusatsu stało się popularne w Japonii, a więc dzięki temu mamy nasze seriale. Umarł na dzień przed planowanym końcem oglądnięcia przez Nas pierwszego sezonu Riderów. Co byście nie powiedzieli, dla nas umarła część naszego świata. I świata wszystkich.

Wiecie bowiem, bez Gojiry nie byłoby Sentai, a bez nich Power Ranger. To taka transakcja łączona. Poniekąd. Więc co jak co, ale wszystkim, którzy lubią cokolwiek związane z tokusatsu oraz Power Rangers dziś powinno być chociaż troszkę smutno. Chociaż nie znaczy to, że macie się zbijać w specjalną żałobę ponieważ ja tak mówię. Ale warto jednak mieć w pamięci, że ktoś taki był i już go z nami nie ma. Tak po prostu. Zakończmy więc to w jedyny możliwy sposób. Minutą ciszy w stylu Gojiry.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz