Search this blog/このブログの中でさがす:

sobota, 17 sierpnia 2019

Beast on! Juuken Sentai Gekiranger



                Gekiranger. Oto jeden z najbardziej zaskakujących sezonów w Super Sentai. Kiedy nie wiesz nic, albo bardzo niewiele, a twórcy robią sezon, w którym nieustannie Cię fabularnie zaskakują. Co prawda wielki zły staje się... W sumie nie mogę wam tego powiedzieć. Po prostu zaburzy to wam spokojne oglądanie końcówki sezonu. A jest co oglądać. Bo jak co, ale fabularnie twórcy nas rozpuścili.

                Juuken Sentai Gekirager to sezon inspirowany Chinami - podobnie jak Gosei Sentai Dairanger czternaście lat wcześniej. Również jak wcześniej, są to chińskie sztuki walki, w tym wypadku kenpou, które otrzymaliśmy tutaj w wymiarze "Beast Fist". Zgodnie z historią tejże sztuki, onegdaj powstały dwa jej odłamy, których starcie przyjdzie nam obejrzeć.

                Długo - bo aż kilka tygodni - zastanawiałem się w jaki sposób opisać Gekiranger, by nie być monotonnym. Wspaniała historia? Doskonałe zwroty akcji? Dobrze wpisujące się w to postaci? Genialna końcówka? W sumie... wyświechtane zwroty? Nawet nie chce mi się przeglądać poprzednich wpisów i sprawdzać w ilu zastosowałem podobne opisy. Tak się jednak składa, że jesteśmy w momencie prezentowania wam kolejnych sezonów, gdzie trudno o sezon słaby. Tak naprawdę słaby. Albo po prostu odstający.

                Zresztą, cokolwiek bym wam nie powiedział o fabule sezonu, to mocno ograniczają mnie spoilery albo po prostu ukierunkowywanie was na to, w którą stronę pójdzie sezon.  Sprawia to, że wpis ten ma dziwny charakter: jest jakbym was próbował poprowadzić po ciemku do drzwi, za którymi jest światło i wy mi po prostu musicie uwierzyć, że tak jest.  I musicie mi uwierzyć po prostu bo ja tak mówię, czyli sofizmat aż się prosi.

                To co jednak odróżnia moje wpisy od wpisów innych osób, to naprawdę znikoma ilość informacji, o tym kto z kim i dlaczego. Nie jest więc łatwo mi powiedzieć, dlaczego X jest dobre, a Y złe. W przypadku tego sezonu to co mogę powiedzieć, poza zwykłymi frazesami, jest to, że faktycznie fabuła jest dobra. Nie dostajemy zwykłych postaci i przeciętnych złych (choć ich pojedynek jest oparty na faktycznie prostej przesłance), ale takich których historia się wzajemnie przeplata, brzmi i wygląda realistycznie. Obie strony popełniają błędy, ale te nie są wynikiem ich głupoty, a charakterów. Owszem, wszystko w Sentai'owej odsłonie, więc trochę z dodatkiem tego, co tak lubimy.

                To co się podoba mi najbardziej, to historia złoczyńco-centryczna. Mimo faktu, że protagonistami są kolorowi wojownicy, to jednak najbardziej istotną postacią jest ktoś z drugiej strony. To jest w sumie najbardziej innowacyjny i ciekawy element historii. Mieliśmy już kilkukrotnie przypadki takie, ale nigdy na skalę sezonu, a raczej odcinka. I wyszło to dobrze, tym lepiej im bardziej poznajemy historię. Jest to też jeden z dwóch (jeśli dobrze liczę) sezonów, o takim zakończeniu. Zakończeniu, które poniekąd lubię, ponieważ nie są typowe.

                Mimo wszystko, jak tak myślę, to jest jeszcze jeden zaskakujący element. Sezon o sztukach walki, ale tak naprawdę to nikt nikogo nie chce pobić, a jednocześnie nie jest to sezon pacyfistyczny. Bo - co w jakiś sposób powinno być oczywiste - sztuki walki nie służą do bicia się, a jednak nazwać je pacyfistycznymi to przesada.

                Nie będę pisał nic o tym, co jest słabe w tym sezonie, ponieważ stanowią to elementy, które nie mają znaczenia fabularnego, a np. estetyczny i komuś mogą się podobać, a komuś nie. Nie ma takich elementów dużo i wpisują się raczej w estetykę tokusatsu,, którą polubiliśmy przecież (mam nadzieję). Komuś niedawno mówiłem, że to są specyficzne seriale i jeśli kogoś odrzuca taki sposób prezentacji, to niestety niewiele możemy na to poradzić. A tym przypadku mówimy o elementach, które dla mnie są po prostu neutralne. Mogłoby być lepiej, a nie jest. Mogłoby być gorzej, a również nie jest.

                Więc... po prostu, oglądnijcie. To jeden z tych losowych sezonów, które nagle znikąd są po prostu dobre. I tyle.

Sezon ma 1+1+2 = Dwa Ogony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz