Search this blog/このブログの中でさがす:

niedziela, 11 marca 2018

Dzwoneczek i Zaginiony Skarb





                Jestem marzycielem. Albo należy powiedzieć inaczej: wierzę w to, że marzenia dają nam siłę byśmy mogli zrobić pewne rzeczy. Podjąć jakieś wyrzeczenia. Kupić upragnioną rzecz. Zrobić komuś prezent. I tak dalej. Wiele filmów dla dzieci, pokazuje taki właśnie świat. Świat pełny osób wyjątkowych i udowadniających nam, że każdy taki może być. I dziś o tym będzie. Dzwoneczek i Zaginiony Skarb.

 
                 W pracy mam teraz akurat taką tapetę na pulpicie z cytatem św. Augustyna, iż dusza żywi się tym, z czego się cieszy. Obserwując świat wokół odnoszę często bardzo spore wrażenie, że ludzie chcieliby aby wszystko było po ich myśli i tak jak sobie oni ułożyli. Mają więc związane z tym dużą chęć, by włazić wszystkim we wszystko z butami. W życie. W plany. Wydatki. Hobby. Nie ma nic złego z tym, gdy to życie włazi nam w te plany. Ale kiedy czynią to inni i nachalnie próbują nas przekonać, to wtedy mam obiekcje.

                Oprócz tego, że w wiatraku miele się mąkę na pierniki, to możecie zapytać, a co ma piernik do wiatraka? Jeśli będziecie się karmić złymi filmami, złymi opowieściami... jeśli radość sprawiać wam będzie oglądanie jak jeden szlachtuje drugiego albo jak coś ten deseń, to się później nie dziwcie, że wprowadzacie smutną atmosferę, smutek we własne życie. Choć istotne jest również to, co z każdej opowieści wyciągniecie. Nie lubię np. sposobu w jaki się oczekuje, że będą opowiadani Batman, Punisher czy Deadpool. Ale mam na półce komiks o tych ostatnich. Dla większości osób najlepszą częścią pewnie będzie historia czyli kolejny popis zachowań Deadpoola albo brawurowe akcje Punishera. Ale mnie najbardziej rzuciła się w oczy część nie o tym, dlaczego ten ostatni jest ścigany przez tego przed ostatniego i dlaczego była to pochopna decyzja. Najlepszą częścią tej opowieści była lekcja pokory związana z rozlicznymi pozorami, a nie charakter Deadpoola i krew w kolejnych panelach. Ta część, z której płynie pozytywna nauka. Działa tu prosty mechanizm, iż jestem tym, co jesz. Oglądałem już tyle animacji o cudownych grupach przyjaciół, którzy są zawsze pomocni i przyjacielscy, że już tym przesiąkłem. A ostatnio również poszerzyłem to o sporą liczbę odcinków Oktonautów, Piratki i Kapitano czy Transformers: Rescue Bots (cóż... przebywanie z swoimi chrześniakami tak się kończy).

                Może właśnie dlatego lubię Disney Fairies i serię filmów o Dzwoneczku. Dla wielu mogą być mdłe. Dziecinne. Rzygające i plujące tęczą. Ale czego wy chcecie uczyć dzieci? Że król afrykańskiego państewka może skakać w obcym kraju i rozwalać samochody? Że dobrym sposobem na złapanie przestępcy jest go rozkwasić? Że najlepszym sposobem na bohaterstwo jest wbić nóż w plecy najlepszego kolegi? (tak piję do faktu, że filmy z MCU oglądają dzieci). Owszem, nie wolno im zbytnio zaczernić obrazu świata i rzeczywistości oraz unikać pokazywania tego, iż życie kopie w rzyć. Choć w zasadzie to ludzie - homo homini lupus est (człowiek człowiekowi wilkiem). Ale ja zdecydowanie wolę te momenty o przebaczaniu. O wyciągnięciu ręki do własnego wroga i przyznaniu, że własny ojciec zrobił mu krzywdę. O nie poddawaniu się. O pozwalaniu sobie pomagać. Wiecie, największym zaginionym skarbem współczesności jest brak niesienia pomocy. Przyjaźń. Chęć pomocy. Czy zwykłe "przepraszam, zawaliłem". Albo zrozumienie drugiej strony. A co mamy w zamian? Zbytni indywidualizm. Tumiwisizm i mamtowpupizm. Patrzenie tylko na swoją piaskownicę i grabki. Owszem, życie kopie w rzyć. Ale my możemy mu oddać kopem w krocze.

                I dlatego powiem wam tak, że choć druga część opowieści o Dzwoneczku nie zachwyca i nie jest jakaś specjalna - inne części są lepsze - to jednak nadal jest o wiele bardziej wartościowa niż inne filmy, które się nam "sprzedaje". Nie ma jakiejś cudownej piosenki (nic w porównaniu do To the Fairies they draw near  - ot tylko piosenki gwiazdek Disneya - Lovato i Gomez). Ale to nadal jest bardzo pozytywny film. Pouczający i z happy endem, których mi często brakuje. I choose You, Tinkerbell. Tak po prostu. Wybierz Dzwoneczka. Nakarm się czymś pozytywnym. Znajdź ten zagubiony skarb ludzkości i się nim podziel. Bo to jedna z tych niewielu rzeczy, która się mnoży przy dzieleniu się nią.

Film ma... 2+1+1 = 4 Ogony!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz