Search this blog/このブログの中でさがす:

niedziela, 4 marca 2018

Broń w popkulturze: Halabarda Zagłady



Donatello z TNMT. Broń w użyciu: kij bou. NECA Donatello by frogDNA na licenccji CC BY NC ND 2.0
Donatello jest własnością Mirage Studios
W ramach bardzo nieregularnych (gomen ne) wpisów o różnych rodzajach broni białej i obalania jej mitów w popkulturze omówiliśmy nie tylko to, czym jest broń, co i jakie elementy wpływają na jej wybór.  We wpisie dotyczącym broni obuchowej, mówiliśmy o wpływie sakwy i umiejętności oraz możliwości na wybór. We wpisach o broni siecznej, wspominaliśmy bardziej o możliwościach i umiejętnościach oraz zasięgu. W obu - o wpływie pancerza. W zasadzie więc, pozostaje nam to teraz skumulować tzn. omówić mało popularny rodzaj uzbrojenia, który jest - ogólnie - najlepszy w każdej z tych kategorii. Przez co rozumiem, że ma największy wachlarz możliwości, spory zasięg (bo tylko broń miotana i miotająca ma większy) oraz jest stosunkowo tani. Broń drzewcowa, ludzie i lisy.


Zmniejszona liczba grafik we wpisie spowodowana jest z trudnością z znalezieniem legalnych grafik szerokiej tematycznie i źródłowo grupy postaci posługującej się różnymi typami broni drzewcowych.

Bardzo chciałabym zacząć ten wpis od tej najlepszej części, ale przyjdzie nam na samym początku poruszyć szerzej kwestię zasięgu oraz popularności broni drzewcowej. Aby to zrozumieć, muszę wam powiedzieć jakie są rodzaje broni drzewcowej. W zasadzie są tylko dwa - bezgrotowa i grotowa. W obu przypadkach mówimy o dwóch podtypach - bezgrotowa dzieli się na kije oraz cepy bojowe, a grotowa na włócznie i broń źeleźcową. W tym ostatnim przypadku - bo sama nawa może wam niewiele powiedzieć - mamy takie bronie jak halabardy, berdysze czy naginaty. I to w zasadzie tyle.

Kwestia zasięgu pozostaje w tym typie broni cechą obosieczną, będącą jej największą zaletą i największą wadą. Broń tego typu nie nadaje się do walki w ciasnych przestrzeniach, gdzie przegrywa z bronią sieczną, a nawet obuchową. Jednakże na przestrzeni otwartej, w walce z zwarciu, nie ma sobie równych. Jest mistrzem. Zasięg - połączony z możliwościami - stanowi najważniejszą cechę broni.  W ramach posiadanych możliwości finansowych, w zależności od pancerza przeciwnika, dobiera się broń o największym zasięgu i największych możliwościach. Albo raczej chodzi o to, aby mieć jak największe możliwości przy jak największym, skutecznym zasięgu. Prosty przykład: czy wiecie, kto jest największym postrachem pól bitew od gdzieś mniej więcej dwudziestego wieku? Snajperzy. Jeden strzał, jedno zabójstwo. Taką mają dewizę. Jeden zespół snajperski (samemu strzelcowi często towarzyszy wsparcie osoby, która za pomącą przyrządów podaje strzelcowi parametry [np. prędkość wiatru], dzięki którym może on lepiej skalibrować broń) potrafi trzymać w szachu CAŁY garnizon przez tygodnie. Oto potęga zasięgu (w tym przypadku, liczonego w kilometrach). My cię trafiamy, a ty nas nie. Broń drzewcowa pozwala na jego zwiększenie - co przydaje się w starciu z piechotą jak i jeźdźcami (znacznie wydłuża zasięg, z którego można go atakować) - jednocześnie zwiększając znacznie defensywę.

Jak bardzo zasięg ma znaczenie, pokazuje dobrze scena z Bravehearta - konkretniej ta scena. 



Obie strony używają broni drzewcowej, ale to ta z dłuższą wygrała. Oczywiście, zasięg broni drzewcowej ma charakter obosieczny. Najskuteczniejszą taktyką przeciwko niemu jest go skrócić, a wtedy takowa broń staje się niemal bezużyteczna. I powie wam to każdy, kto miał w życiu chociaż grabie lub miotłę w ręce. Choć w niektórych przypadkach, da się skrócić jej użytkowy zasięg, zmieniając chwyt, to jednak nie każdy typ na to pozwala. Japońscy użytkownicy naginat często w takiej sytuacji, odrzucali broń główną i sięgali po zapasową, sztylet tantou. Ten problem dotyczy również wszelkiej maści broni miotającej, jak łuki czy kusze, a w mniejszym stopniu, broni rzucanej lub unieruchamiające, jak lasso, lub rozbrajającej, jak kusarigama.

Sailor Saturn. Broń w użyciu: rodzaj glewii. sailor_saturn_5 by Rene Hwang na licencji CC BY NC ND 2.0
Sailor Saturn jest własnością Tekuchi Naoko.


Zasięg jest więc cechą szalenie zależną od sytuacji. Ale jak bardzo jego siła skorelowana jest z możliwościami, niech pokażą poniższe przykłady. Łucznicy na polach bitew często nie wyciągali strzał z kołczanów, ale wbijali je w ziemię przed sobą. W ten sposób korpus dziesięciu tysięcy łuczników, w ciągu minuty wystrzeliwał ich sześćdziesiąt tysięcy (po sześć na łebka). Z przeciwników zostawały jeże, jeśli nie wzięli tego pod uwagę. Kusza nie ma już takiej szybkostrzelności, ale ma inne zalety. Na przykład, o wiele większą siłę rażenia - w swoim skutecznym zasięgu zdolna jest przebić niemal chyba każdy historyczny pancerz. Powoduje to jednak, że skuteczny zasięg jest mniejszy. Dlatego baszty w zamkach budowano na granicy skutecznego zasięgu strzału kusz. Główny powód był taki, iż ciężko jest strzelić pod swoją basztę, ale kolegi łatwiej. Ładowałeś bezpiecznie wewnątrz i strzelałeś naprawdę silnym pociskiem. I w ten sposób eliminowałeś zagrożenie. Była tak silna, że kościół uznawał ją za broń szatana i zakazywał jej użycia przeciwko chrześcijanom. O łukach i kuszach będziemy mówić jeszcze innym razem.



Kolejne przykłady. Wyszkolony użytkownik kusarigamy jest wstanie wygrać z każdym szermierzem, ponieważ dzięki przewadze zasięgu, wielu boi się podejść. A on również był wstanie ich rozbroić lub zablokować użycie szabli. Podobna sprawa ma się z długością ostrzy. Im dłuższe, tym większy zasięg - choć również większy ciężar - ale też i mniejsza szybkość wyprowadzania ciosów. Ale ten zwiększony zasięg oznacza również, że nikt nie chce być uderzonym tym naprawdę większym ostrzem. W tym przypadku chodzi o kwestię opisaną w drugim wpisie o broni siecznej, a mianowicie fakt iż tak naprawdę nikt nie chce zostać trafionym.

W przypadku broni zasięgowej, ogromne znaczenie ma również... wzrost użytkownika. Po pierwsze, w przypadku łuków pozwala na użycie większych egzemplarzy, o większej sile naciągu. W przypadku proc czy broni rzucanej, pozwala uzyskać większą prędkość, a więc i zasięg, pocisku. Ale jest też inna rzecz. Pęd to miara zgromadzonego przez obiekt ruchu, który potencjalnie może wykonać. W chwili zderzenia, ten ruch się uwalnia i jest zamieniany na wyzwoloną siłę. Wartość pędu to iloczyn masy obiektu pomnożony przez jego prędkość. Im wyższy człowiek, tym większe [=cięższe] są poszczególne elementy jego ciała, również potencjalnie. Przez co tej samej broni (temu samemu egzemplarzowi) nadaje większy pęd, a w konsekwencji większą siłę, ponieważ sama jego masa, która się porusza przy ciosie, jest większa oraz może jej nadać większą szybkość. Ale dochodzi również fakt, że może po prostu użyć WIĘKSZEJ, czyli cięższej,  broni. Wielkość części broni, jak np. nunchako, tonfy czy kije, ściśle skorelowana jest z wzrostem użytkownika (dlatego cudze tonfy czy nunchaka nie będą tak efektywne, jak własne). Archeolodzy kilkusetletnie szkielety łuczników poznają m. in. po wzroście skorelowanym z zmianami kostnymi (ale również i innych cechach).

Wspominam specjalnie o znaczeniu wielkości broni drzewcowej, oraz jej i użytkownika masie. Zadaniem broni drzewcowej często nie jest zadać obrażenia czy zabić, ale unieszkodliwić przeciwnika.  Kij nie służy do tego, aby kogoś zatłuc, ale by powalić lub odrzucić. Podobnie cep bojowy. Rolą włóczni jest przebić się przez dziury w obronie - w tym spojenia pancerza - i ugodzić przeciwnika. I dlatego powstały np. partyzany - czyli włócznie z dodatkowymi kolcami po bokach. Ich celem było sprawić, by grot nie wszedł zbyt głęboko, a przez to by nie utknął i nie dało sie broni wyciągnąć. Berdysze czy glewie lub gizarmy służyły do tego, aby przeciwnika łupnąć, a przez to oszołomić. Dzięki temu, potem można było go powalić i zabić. Owszem, jak przy okazji zraniłeś/zabiłeś/cokolwiek, to też dobrze. Ale głównym celem jest powalenie. Haki na halabardach, gizarmach i glewiach służyły, aby zahaczyć o jakieś łączenie, pasek i powalić przeciwnika lub zrzucić go z konia. Broń drzewcowa była więc trochę jak supporci w League of Legends: jest bronią wspierającą, pomagającą, dodającą głównie utility jak damage. Ma dać przewagę, a nie siłę. Użyteczność. Odnosząc to do tabeli z drugiego wpisu o broni siecznej, jest to broń siła - umiejętności. A z innej trochę beczki:



ciekawy dowód. Co prawda Adam używał tam topora, to jednak podobną zasadę działania mają  takiej sytuacji halabardy, berdysze  czy glewie. Wyobraźcie sobie coś takiego na polu bitwy. W rękach wyszkolonego i o wiele silniejszego i wytrzymalszego osobnika. Podwójcie drzewce. Owszem, zombie apocalypse'a nie jest dobrym przykładem, to jednak pokazują pewną zależność. W tej sytuacji, zombie to wojsko z mieczami, a Adam z halabardą/glewią. Owszem, w końcu go pokonali, ale ilu on wcześniej zaciukał? Popatrzcie się na Jamie'ego. Oto druga strona zasięgu. Oraz pocisków. Ten filmik w piękny sposób pokazuje, jak zasięg musi być skorelowany z możliwościami.

W tym momencie spokojnie możemy przejść do popkulturowego omówienia. Najczęściej występującymi typami są oczywiście kije i włócznie. Przykładów jest dość sporo - Gambit z X-Men, Jarvan IV czy Wukong z League of Legends. Robin z DC. Balsa z Seirei no Moribito. Lisa/Riesz z Seiken Densetsu 3. Amazonka z Diablo 2. Ray z Star Wars. Donatello z TMNT. I tak dalej. Gorzej już jest z innymi typami broni drzewcowej. Specjalnie pomijam gry, w których po prostu można wybrać taki rodzaj broni spośród wielu, jak Baldur's Gate II i jej halabarda Fala czy seria Diablo. Najszybciej znaleziony przykład: Corvus Glaive z Marvel Comics, ze swoją glewią. Maka i Soul, którzy używają/są kosą przyszedł mi chwilę później - ale chcę też uniknąć Anime i Mang. Tam znajdzie się każdy rodzaj broni. Zwykła statystyka. Ale skoro mowa o kosie, to oczywiście Grim z Grimm Adventures of Billy and Mandy. Jeśli chodzi o np. League of Legends, to też jest problem. Jeśli pominiemy bohaterów używających włóczni/trójzębów (np. Fizz), oszczepów/włóczni do rzucania (Nidalee) czy kijów (Wukong) to pozostają nam tylko... Fiddlesticksa (który ma kosę, choć jej nie używa do atakowania), Kayna z kosa,  Jax z latarnią (jako swoisty rodzaj dwuręcznej maczugi, ale biorąc pod uwagę cały kształt broni, można ją podpiąć pod broń drzewcową również) i to wszystko. W każdym bądź razie, jest ciężko. W Anime/Manga jest z tym o wiele prościej, ponieważ jest tam na pewno sporo postaci z naginatami i inną, japońską bronią drzewcową.

Skąd taka niepopularność? W dużym skrócie, bo co nieco wspominaliśmy o tym, przy okazji opisywania popularności broni siecznej: nie jest to broń elit - choć te z niej czasami korzystały - oraz nie jest to typ oręża łatwy do przenoszenia. Japońscy mistrzowie włóczni zdejmowali groty, a drzewce udawały w ten sposób kije. Kiedy nie udało im się założyć ich z powrotem na czas, walczyli samymi grotami i tak powstał parujący oręż jitte (in. yarijitte). Jest to swoisty dowód na uniwersalność tego typu oręża oraz na fakt, że właściwie to czynniki poza praktyczne wpłynęły na popularność. Anyway, nawet w mitach i legendach są głównie tylko włócznie. Jedynie w opowieściach typowo daleko wschodnich, mamy dużo tego typu oręża. W europejskich, jest tego mniej. Używana była głównie w bitwach, jako broń obronna (np. pałacowi halabardnicy). Co smuci, ponieważ jest to broń niezwykle urocza i fajna, ale mało znana.


Loki i jego "halabarda zagłady" jako przykład błędów w tłumaczeniu i nazewnictwie.
072 by GabboT na licencji CC BY SA 2.0
Loki jest własnością Marvel Comics
Przejdźmy więc do obalania mitów. Po pierwsze, i chyba najważniejsze, omówmy sobie nazewnictwo. Oczywiście nie wszystkich rodzajów, ale jednego szczególnego. Bo strasznie denerwujące jest nazywanie np. naginat japońskimi glewiami. Sporną częścią jest to, czym jest halabarda, glewia, gizarma oraz kosa bojowa. No więc po kolei. Halabarda ma grot złożony z topora, szpikulca oraz haka. Glewia ma pierwotnie jako grot nóż, niekiedy zagięty, a w późniejszych okresach dodano hak. Gizarma zaś ma zagięte ostrze zakończone szpikulcem. W pewnym stopniu, upraszczając, Glewia to halabarda bez szpikulca, a gizarma bez haka. W UPROSZCZENIU. Kosa zaś, bojowa, ma długie, zakrzywione, jednosieczne ostrze, w typie bojowym - postawione na sztorc. Podobnie wygląda  naginata, ale należy zaznaczyć, że ostrza kos bojowych i naginat są różne. To podobny typ broni, ale nie ten sam. Można powiedzieć, że są jak włócznia, oszczep czy pika. Wszystko stanowi jedną kategorię, ale są to różne rodzaje broni. W przypadku włóczni, trzeba odróżnić od nich zarówno trójzęby jak i partyzany i spisy - czyli broni również złożonych z grotów, ale inaczej zbudowanych. O ile trójzęby jeszcze ktoś kojarzy, to partyzana i spisa są rodzajem włóczni, w której grot posiada "blokadę" wbicia się. Może ona wyglądać jak dwa, odstające w bok szpikulce - czasem zagięte - (spisa) lub albo odstających w linii prostej u podstawy grota zgrubień (partyzana). Celem jest oczywiście uniemożliwienie wbicia się grotu zbyt głęboko, co skutkowałoby utratą broni.

Z tego względu nazywanie słowem "glewia" (ang. "glaive") czegokolwiek innego, jest błędem. A chociażby ostrza Blade'a z Marvela są tak nazywane czy jeden z egzemplarzy broni do rzucania w Diablo 2 (no... glewiami się nie rzucało raczej). W ogóle ta gra to swoisty festiwal błędów, w których obrazki nie przystają do nazw. Drzewcowe topory nazywane gizarmami, halabardy bez szpikulców, dwa rodzaje broni nazwana partyzanami (w tłumaczeniu, w oryginale są różne nazwy), w tym jedna będąca spisą. A czym jest, to co jest nazwane spisą w tej grze, to nie wiem. Diablo 3 też nie jest dobre pod tym względem. Ważne jest również zaznaczenie: nie jestem ekspertem i wielu rodzajów broni sama nie rozpoznaję i nie umiem nazwać. Ale w dzisiejszych czasach zatrudnienie eksperta lub pójście do biblioteki nie jest problemem. Nie powinno być. A jednak, pewne fundamentalne błędy są poczynane.

Druga kwestia. Wbrew powszechnej opinii, o ile broń nie była do tego stworzona tzn. nie była zbyt długa lub ciężka, to spokojnie można było je używać z tarczami. Dotyczy to zwłaszcza włóczni, oszczepów i tym podobnych broni. Oczywiście, traci się część możliwości i siły uderzeniowej, ale zyskuje się na defensywie przy stosunkowo niewielkiej utracie zasięgu. W tym miejscu, trzeba również przypomnieć inny, historyczny fakt. Wojskowe formacje w rodzaju falangi, którzy używali tego połączenia. Albo chociażby jak ta walka:



Tak, wiem, że filmowa. Ale chodzi o samą ideę. Włócznia i jej podobne bronie nie wykluczają użycia tarczy. I odwrotnie. W skrajnej sytuacji, np. utraty tarczy, można było walczyć samą włócznią i nadal mieć zwiększony zasięg. W popkulturze, przykładem tego są bronie z kategorii oszczepów w Diablo 2, które można używać razem z tarczami.

Ostatnią kwestią, którą w sumie poruszymy, jest tańczenie i sztuczki. Widoczne jest to np. jako taniec Xin Zhao z League of Legends, które jest nawiązaniem do Soul Calibur III. Jest to efektowne, ale nie efektywne. Większość osób używająca tego typu broni wam to powie, że tracisz na tym sporo czasu i energii. W większości sytuacji nie masz również na to miejsca. Ale ja powiem więcej. Może zachwycisz kogoś kręcąc kijem lub podnosząc go stopą. Też tak umiem. Żadna sztuka. Podnoszę tak grabie, widły, łopaty, miotły, rurę od odkurzacza i wszystko inne, co jest temu podobne. Kręcić też umiem. Może nie aż tak szybko i aż tak efektownie, ale ja tego nie ćwiczyłam ani trenowałam. To jest dobre na zawody. Na pokaz. Do kata. Ale nikt w prawdziwej walce nie będzie czekał, aż skończysz pokazywać kręciołki, które mają pokazać jak dobry jesteś. Owszem, zawsze musisz się liczyć z tym, że nie chcesz dostać takim kijem. Ale luki w obronie się oczywiste. Jedna z nielicznych broni, którą musisz kręcić, aby była skuteczna to nunchako i kiścienie - aby zachować pęd, a przez to siłę. Ale to obuchy, a nie bronie drzewcowe.

Więc ostatecznie, jest do was swoista prośba. Kochajcie włócznie. I halabardy zagłady. Miłujcie glewie. I naginaty.  Wybierajcie kosy. I kije.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz