Search this blog/このブログの中でさがす:

niedziela, 19 czerwca 2016

Broń w Popkulturze. Anime na bogato. Czyli cięcie raz drugi.



Gourry Gabriev z Slayers. Broń w użyciu: miecz dwuręczny/miecz światła.
Gourry Gabriev - The Slayers by Simone Mangaroni na licencji CC BY NC ND 2.0
Jeśli się nie mylę, postać Gourry'ego jest własnością Kanzaka Hajime.
Długie godziny spędzone nad uchodzącą za jedną z najlepiej ocenianych gier cRPG w historii - Baldur's Gate - przypominają i udowadniają jak bardzo zakorzenione są niektóre mity popkulturowe dotyczące broni. Ostatnie sesje tej gry graliśmy rasami "shorty" czyli niskimi i dało to nam fajną przeciwwagę dla sztampowych ludzi i elfów. I ponieważ przyszła pora na drugą część o broniach siecznych, to wspaniała więc okazja by powiedzieć dlaczego krótkie ostrza są bardziej śmiertelne od dłuższych i jak znaleźć broń idealną. I będzie też trochę o honorze oraz wstydzie. I trochę filmików.



[Uwaga wstępna: wpis jest z gatunku poglądowych i zawiera prywatne przemyślenia i uwagi. Pan F.] 


Mówiliśmy ostatnio, że w zdecydowanie większej części wybór broni jest pokłosiem możliwości  dzierżącego - możliwości finansowych, możliwości uzbrojenia przeciwnika i możliwości zasięgu samej broni. I potwierdzamy, że tak jest. Wszechstronność broni siecznej pochodzi z tegoż. Ma największy wybór możliwych zasięgów pośród każdego typu broni opisanych w pierwszym wpisie. Od bardzo krótkich ukrytych ostrzy i sztyletów, po ponad metrowe, dwuręczne miecze i szable. Jednocześnie możliwość zadawania dwóch typów obrażeń - kłutych i ciętych - daje kolejne możliwości.

Jest to również broń szlachecka, obdarzona honorem i wstydem osoby ją dzierżącej. W Japonii jest takie powiedzenie, że szabla samuraia jest jego duszą. Owo myślenie związane jest z faktem, że panem swojej broni jest jej użytkownik, a w przypadku broni do walki wręcz, ma on pełną kontrolę nad tym, w jaki sposób ona funkcjonuje. Broń nie zabija sama. Sama również nie okazuje litości i łaski. Decyduje o tym jej użytkownik, którego przedłużeniem - zarówno ręki jak i woli - się ona staje.

Dla przykładu, pokazującego wszystko powyższe, weźmy pod lupę film Trzynasty Wojownik. Dwunastu honorowych Nordów i jeden Muzułmanin, z którego wyśmiewają się, kiedy nie jest wstanie odpowiednio użyć ich miecza. Ale dzięki pomocy kowala, dostaje swoją broń - coś na kształt blisko wschodniej szabli. I to działa. Bardzo ładnie ukazane, że pośród tego typu broni są i takie dla rębajłów - kupa mięśni i sporo machania - jak i dla sztukmistrzów - sporo machania i dużo "tańczenia". Pokazuje to zarówno siłowy jak i finezyjny aspekt tegoż. Ten aspekt jest bardzo istotny. Mamy bowiem ostrza ciężkie i toporne, dostosowane do siłowego użycia (masa razy prędkość daje siłę) jak i precyzyjnych działań, wymagających odpowiedniej ruchliwości.

JAK WYBRAĆ DOBRE OSTRZE?

Sakurazaki Setsuna z Negimy
Broń w użyciu: Nippontou.
Fanime 2011 by Micheal Ocampo  na licencji CC BY 2.0
Postać jest własnością Akamatsu Ken. 
Jeśli już - biorąc pod uwagę te trzy czynniki wspomniane i omówione w pierwszej części wpisu o broni siecznej - zdecydowaliśmy się już na broń sieczną, to z decyzją jaką broń ostatecznie wybrać wiąże się jeszcze jeden aspekt, o którym warto jeszcze wspomnieć. Ponieważ nie ma czegoś takiego jak najlepszy miecz (topór, włócznia itd.) [mała dygresja klik!] to trzeba przyjąć odpowiednie kryteria wyboru - dostosowane nie tylko to zewnętrznych możliwości, ale i własnych. Niektórzy może z was zapoznani są z podwójną osią charakterów w grach RPG Dungeons & Dragons. Poprzez odpowiedź na pytanie "x czy y" z możliwością "żadne" przy zestawie dobro i zło oraz prawo i chaos, dostajemy łącznie dziewięć charakterów. Podobna zależność istnieje w przypadku broni jako takiej - te dwie osie są wypadkową wszystkich czynników, które decydują o tym, jaką broń wybierzesz w ramach jej cech, uzbrojenia przeciwnika i możliwości finansowych. Kiedy już wiesz jakie te są, szukasz takiej broni, której możliwości indywidualne odpowiadają tym, które potrzebujesz i twoim własnym. Pierwszą osią jest siła i finezja, a drugą - brutalność (= brute force) i umiejętności. Pierwsza jest odpowiedzią na pytanie jakimi warunkami fizycznymi dysponujesz TY, jako jej użytkownik. Druga opisuje to, w jaki rodzaj techniki trzeba zastosować. Nie oznacza to, że w jeśli jakaś broń nie podpada pod np. "umiejętności" to znaczy, że takowych nie trzeba mieć. Przyznacie jednak rację, że jest różnica między tym ile wysiłku fizycznego lub treningu potrzeba do obsługi kamy, nippontou czy rapiera, w porównaniu do zweihandera, długiego miecza czy nodachi. Ta klasyfikacja jest elastyczna i powinna być zawsze omawiana w konkretnej sytuacji, ponieważ (jak we wspomnianej scenie z Trzynastego Wojownika), każda niemal broń wymaga po trochu każdej z  tych cech.

Na przykład, bronie obuchowe to ogólnie siła i brutalność, podczas gdy sieczne to finezja i umiejętności, choć pośród obuchów znajdą się te bliższe siecznym (kiścienie - sprawdź co to i nie nazywaj tego już nigdy korbaczem czy cepem bojowym, bo to bronie drzewcowe są) i na odwrót (tasak to dobry przykład). Nie istnieje broń idealna. Istnieje broń idealna na dane warunki i możliwości. Dlatego, niektóre z poniższych przykładów mogą być dyskutowalne, ale w zasadzie chodzi o zarysowanie obrazu rzeczy. Prosimy nie brać tego do siebie i nie trzymać się bezkrytycznie tabeli. ^_^  Należy tabelę raczej czytać w ten sposób: Karsomir z Baldur's Gate II został stworzony dla postaci (Paladynów, by być bardziej precyzyjnym), które zwykle mają dużą siłę i mają zadawać mnóstwo obrażeń. Dlatego brutalność i siła - choć istnieje sposób by pomykał z  nim pewien gnom z ogromnie niską siłą, a wtedy są to brutalność i umiejętności. Podobnie typowo finezyjna i umiejętnościowa broń, sai, jest używana przez Raphaela z TMNT w sposób bardziej brutalny niż finezyjny. I to też zdaje egzamin (powiedzmy). Dlatego podaliśmy też raczej przykłady fikcyjne gdyż one pokazują użycie danej broni przez konkretną postać czy osobę, które macie większą szansę znać. Dadzą więc wam szerszy kontekst.

Zerwikaptur! Tęczowy Zerwikaptur Yody! Proszę nie traktować tabeli jako wyroczni...


Achaja została umieszczona w centrum jako idealny przykład tego, w jaki sposób funkcjonuje walka na mniejszą skalę niż wielotysięczne bitwy. Achaja, jeszcze nie na początku, ale już później, nauczyła się najważniejszej rzeczy odnośnie walki, pozwalającą jej osiągnąć idealną perfekcję i neutralność pozwalającą się dostosować do każdej sytuacji i zmienić styl i broń. Była brutalna, kiedy było trzeba i finezyjna, kiedy zaszła potrzeba. Używała swoich umiejętności, jeśli zaszła potrzeba jak i siły, kiedy inna tego wymagała. I ponieważ nie ma broni i stylu idealnego, poległa tam, gdzie neutralność się nie spisała.

Jeśli przyjrzycie się tabeli uważnie, to zauważycie, że lewo-górną część zajmują ostrza ciężkie i duże, podczas gdy prawo-dolną lekkie i małe. Ta zależność jest prawdziwa, gdyż współgra z najważniejszą zasadą każdej walki: zasadę zachowania pędu w wymiarze wzoru masa razy prędkość daje siłę uderzenia. Małe z dużym wygra tylko na polu umiejętności. Tak samo lżejsze z cięższym. Miększe z twardszym itd.

MITY O NIEISTNIEJĄCEJ BRONI, CZĘŚĆ 2
I tu jest właściwy moment, by przejść do obalania mitów. Na początek zaczniemy od wszelakich "profesjonalnych" i "naukowych" testów na programach takich jak ten:



Czy wiecie co jest nie tak z tym filmikiem? Nawet ja mogę powiedzieć, że mają kiepskiego eksperta... Bardzo kiepskiego. Po pierwsze, choć technicznie poprawne językowo, jak powiedzieliśmy ostatnio nippontou (a nie, psia wam mać, katana) to szabla. I porównywanie jej do miecza jest kiepskim podejściem. A jednak ciągle się to czyni. Nawet jeśli nazwiesz ją mieczem, to i tak zaprojektowano ją do cięć, podczas gdy długi miecz do cięć, rąbań i pchnięć [por. poprzedni wpis].  Kolejna rzecz, ciosy wykonywano różnie dla każdej z broni - test z lodem: szeroki łuk i zamach dla nippontou i po prostu rąbnięcie dla miecza; test z skórą (bo zbroją tego nie nazwę): cięcie w brzuch dla miecza i w ramię dla nippontou. Wyraźnie zaprojektowane, by - psia wam mać - katana wyszła dobrze.

Najważniejsze, testy na kirysysie... Wraz z zanikiem zbroi - a konkretniej spadku jej znaczenia ochronnego wobec rosnącej siły broni palnej - konieczność ciężkich i siłowych rozwiązań zastępowana była rozwiązaniami lżejszymi, wymagającymi większej ruchliwości. Ale w dobie zbroi broń sieczna (a więc głównie cięcia) były praktycznie nieskuteczne - pancerze kolcze i płytowe dawały niewrażliwość na nie...


 



...a tu mamy po prostu próbę zrobienia czegoś niemożliwego jako wyznacznika skuteczności. Nikt tak nie używał tego typu broni. W związku z tym taki test jest niemiarodajny, bo owe bronie nie były projektowane, aby być bezpośrednio użyte przeciwko nim. Druga kwestia, to konieczność przetestowania takowych, jeśli już, również na yoroi (pancerzu wschodnim), a nie tylko zachodnim. Ale jest w tym jeszcze jeden ważny aspekt. Jest relacja o możnowładcy, który podczas bitwy spadł z konia. Otoczył go motłoch i tłukł czym miał. Po półgodzinie przyszła odsiecz, motłoch przegoniła. Możnowładca wyszedł, jak wy to mówicie, bez szwanku? Od wieków zadawano sobie pytanie, co jest najlepszym otwieraczem do konserw. I wszyscy zgodnie twierdzą, że nie ma takowego wśród żadnej broni białej. I równie zgodnie twierdzą, że do zawartości najlepiej dostać się sztyletem, po uprzedniejszym powaleniu przeciwnika. Podejrzewam, że taką mizerykordią zabito więcej przeciwników w zbroi niż jakąkolwiek inną bronią.

Musicie unikać wszelkiej maści programów popularnonaukowych.  Ponieważ z powodu obecnych w  nich uproszczeń i nieznajomości metod walki oraz procesów związanych z produkcją i obsługą pancerzy dostajesz właśnie coś takiego jak powyżej. Owszem, nie każde uproszczenie jest złe. Nie każdy program musi być kanzen-na. Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że przeciętny widz nie rozpozna błędów i nie wie, która część na pewno jest błędna, a która nie. Dlatego warto z rezerwą również podchodzić do kanałów takich jak National Geographic czy Desciery Channel. Więc dla przykładu dokument z tenże.  Z bardzo poważnymi błędami .


I od czego zacząć? Generalnie, widać znacznie wyższy poziom i jakość informacji. Ale jak na taką produkcję - do której potrzebna jest konsultacja naukowa i wedle napisów był - to jest zbyt duża liczba zbyt poważnych błędów, uproszczeń i mitów. Bo już pierwsze minuty nie napawają dumą. Pleonazm powtarzany przez cały film (katana sword jest tym samym co mówienie miecz sword albo szabla sword). Błędy - nie uproszczenia, a błędy - merytoryczne np. utwierdzanie widza w przekonaniu, że - psia wam mać - katana jest perfect sword (czy ja wyżej, nie napisałam, że nie ma perfect swordów?), podstawową bronią samuraia (uhm... chigau. Używana była jako ostateczność...) czy przedstawianie jednej metody kucia jako wyjątkowej, unikalnej i jedynej historycznie stosowanej powszechnie przed XX w. podczas gdy, ani wyjątkowa, ani unikalna, a metod było bez liku [klik!]. Że już film potwierdza mit perfekcji i nieskazitelności samurajskiej, o czym jest między innymi opowiada film Harakiri, o którym już pisał Pan F. to też wspomnę jako wierutną be-ze-du-rę - a wystarczyłoby dodać półminutową wstawkę eksperta, który powiedziałby, że oczywiście mówimy o idealnej sytuacji, różnej niekiedy od konkretnej rzeczywistości. A zamiast tego dokument jest zrobione na zasadzie "weźmy kilka nieprawdziwych mitów, potwierdźmy je, wymieszajmy z faktami i podajmy". Jedynymi momentami wolnymi od błędów, są te, w których wypowiadają się Japończycy albo eksperci, których wypowiedzi czasem pojawiają się w złym kontekście, tak aby sugerować coś innego - idealność owej szabli i nieskazitelność samurai'ów. Najpiękniejsza jest część z rodziną Tanaków, których poznać możecie dzięki ich wkładowi w książki wydane przez wydawnictwo Diamond Books, a napisane np. przez Serge Mola. Ponieważ to jedyny fragment, który w pełni mówi prawdę. Ja rozumiem, że pewne rzeczy trzeba upraszczać i skracać. Ale oczywisty obuch nieprawdy prosto w widza, którego nijak nie da się wyjaśnić uproszczeniem, to spore niedociągnięcie.

MITY NIE ISTNIEJĄCEGO ORĘŻA, CZĘŚĆ 3


Postaci z Seirei no Moribito
Broń w użyciu: włócznia.
Fanime 2009 by Vincent Diamante na licencji CC BY NC 2.0
Postaci z Seirei no Moribito są własnością Uehashi Nahoko.
Wyjdźmy już z mojej ojczyzny. Porozmawiajmy o czymś uniwersalniejszym i bliższym zachodowi. Sztylet. Jakże niedoceniana broń. Pomijana niemal wszędzie. Na dole tabel - chyba, że ułożone są alfabetycznie. A jednocześnie najbardziej śmiercionośna broń. W poprzednim wpisie powiedziałam, że zasięg broni jest kluczowy i  - w większości przypadków - im większy tym lepiej. Więc dlaczego najbardziej skuteczna jest broń sieczna jest krótka? Albowiem, gdyż, ponieważ, dlatego, że jest mnóstwo sytuacji, w których krótsze ostrze jest skuteczne/skuteczniejsze. Łatwiej je ukryć. Utrzymać. Przenieść. Wbić w nieosłonięte zbroja miejsce czy też między jej łączenia. Dlatego najbardziej popularną bronią sieczną są ostrza o średniej długości, pozwalające na użycie w większej liczbie sytuacji. Popularność tak zwanego długiego miecza wynikała z podwojenia zasięgu ręki, możliwością zadawania cięć i pchnięć, użycia na polu bitwy i w ciasny pomieszczeniu. Popularność krótkiego wynikała z możliwości wyposażenia go np. łucznikom czy osobom mniejszym i słabszym. Oczywiście podział na krótkie czy długie nie wynika zresztą z długości, ale z sposobu używania. Miecz krótki jest jednoręczny, podczas gdy długi może być użyty jedno i dwuręcznie - odpowiada to więc nazwie półtoraręczny. Dlatego np. tabela z bronią z D&D (i Pathfinder) budzi szczery uśmiech. Miecz krótki ze statystykami i opisem glaudiusa, miecz długi z statystykami krótkiego, półtoraręczny długiego... Zastanawia nas, czym jest więc bastard... A skoro wspomniałam już moje ukochane D&D... pośmiejemy się z Króla RPG!

ZAPOMNIANA TECHNIKA, A OBRAŻENIA

Pomówmy trochę o najczęściej stosowanej technice w walce. O parowaniu. O ile tarcza wydaje się tutaj oczywista, to jednak warto powiedzieć, że naczelną zasadą niemal każdej walki jest nie dać się trafić. Ponieważ każdy cios może być śmiertelny. Paruje i unika się wszystkiego, co się w naszą stronę zbliża i uniknąć lub sparować się da. W D&D istnieją tak zwane HP czyli nie HEALTH points, a HIT points czyli punkty trafień, które to rozlały się na wiele innych gier. Umowna wartość, którą trzeba zbić, zanim ciosy zaczną być śmiertelne. To taki worek na uniki, parowania, zasłony, upadki, zmęczenie i całą masę innych rzeczy - kiedy już twoja Klasa Pancerza (KP = kolejny worek na to co powyższe), mimo tego, że podręcznik wmawia nam inaczej. Jednakże mechanika tegoż prowadzi do potraktowania ich jak punktów życia, a więc marginalizując znaczenie każdego trafienia. Popatrz sobie na to. Sztylet zadaje 1k4 obrażeń - średnio 2,5. Buzdygan  1k8 - średnio 4,5. Jeśli masz 12 HP to 2,5 to nie robi różnicy, ale 5 to już coś. Buzdygan to już śmiertelna broń. A teraz jak masz 20 HP... sztylet? Phi! Buzdygan? Mniejsze phi! Miecz dwuręczny... 2k6 - średnio 7... Małe phi. A to jest najwyższa kostka obrażeń (dla istoty średniej wielkości np. człowieka). A już na drugim poziomie można mieć owe 20... Postać z poziomu dziesiątego może ich miecz ponad 100... Owszem, obrażenia idą w górę. Najwyższe możliwe obrażenia dla postaci gracza na 20 poziomie, bez użycia czarów, magicznych przedmiotów, trafień krytycznych i potężnego ataku... 26 dla wojownika półorka, a minimalne przy tych samych warunkach - 16. Wow. Z potężnym atakiem +30. Dociągnie chyba do 50 z czarami magicznymi przedmiotami. To niewiele, przy stu kilkudziesięciu. Ludzie przestali myśleć o walce zachowawczo tylko w systemie "trafił - nie trafił". Taki Warhammer 2 ED - przy średniej liczbie żywotności 10,7 oraz maksymalnemu rozwinięciu 8, oraz średnich obrażeniach sztyletu 2,5, a miecza 5,5 (pomijam wpływ siły i wytrzymałości - dla chociażby prostoty obliczeń - różnica będzie niewielka bo zwykle te wartości się niwelują) o wiele bardziej uczy śmiertelności broni i konieczności parowania każdego ciosu (i tam też nie ma tanich mikstur leczenia...).

Saga Baldur's Gate. Broń w użyciu: arsenał niesamowitości, od sztyletu po Zagładę Hindo, od procy po łuk Gesena.
Baldur's Gate 2 by Jonah Larson  na licencji CC BY 2.0 
PIRUET, WYPAD i ZASŁONA...

Na sam koniec warto powiedzieć jeszcze jedno. Walka to coś poważnego, gdzie nie ma miejsca na tańczenie. Owszem KZP Chucka Norrisa fajnie wygląda. Podobnie jak te wszystkie skoki, piruety... a zresztą, polecić warto wpis Puśka: klik! Ta sama zasada obowiązuje w szermierce i walce bronią. Liczy się cios zadany i skuteczny, a nie wytańczony. Jako fanka Super Sentai mogę powiedzieć, że dopóki jest to częścią konwencji - a taki jest styl walki w Sentai - i nikt nie sprzedaje mi tego jako czegoś w ułamku realnego, to łykniemy takie bezedury. Ale kiedy walka ma mieć pozór realizmu... Niestety, idziemy z Puśką w parze i prosimy trzymać poziom. I gardę. I w ogóle.

Następnym razem Bruce Lee i najrzadsza broń świata oraz naczelna broń krasnoludów.

Postać Kitsune Copyright by me (Konrad Włodarczyk) 2015, all rights reserved.

2 komentarze:

  1. szukając info nt. buzdygana natknęłam się na to miejsce -
    zostaję na dłużej - chętnie poszerzę zrozumienie starych
    pojęć, przyswoję kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W najbliższym czasie popełnimy kolejny wpis z tego cyklu. Zapraszamy. I tym razem będzie o toporach i buzdyganach.

      Usuń