Space. The Final frontier. Source |
Na początku swojej kariery blogera, kiedy
jeszcze człowiek i lis niewiele wiedział o tym chlebie i misce ryżu
popełniliśmy dwa teksty. Pierwszy
był próbą polecenia wam Star Treka po śmierci honorowego dziadka każdego geeka, Leonarda Nimoya. Drugi
był próbą wyjaśnienia czemu ów serial i cała franczyza jest taki ważny. W
tamtym roku odeszło też również wiele, innych ważnych osób, Sir Terry Pratchet,
Satoru Iwata - o których wspominaliśmy - Mizuki Shigeru, Yvonne Craig,
Geraldine McEvan, a w tym roku już pożegnaliśmy już Alana Rickmana, Davida
Bowie, Muhammad Ali czy Prince'a. A ostatnio również kogoś, kogo trzeba by
pozdrowić Vulcańskim "Long Live and Prosper" i gestem \\//_ - Anton Yelchin, obecnie już były odtwórca
Chekova. I jego śmierć jest powodem krótkiego rozważania z naszej strony.
Mianowicie,
nie jesteśmy gotowi na śmierć. Może ja, może Ty, może ktoś, ale nie My jako
ogół. Jak podaje Wikipedia, codziennie umiera lub ginie ktoś sławny czy znany.
I jednych śmierć dotyka niewielu, a innych bardzo. Niekiedy płaczemy i smucimy się z powodu odejścia kogoś, kto
jest znany z tego, że jest znany, a obok umiera ktoś dla świata o wiele
ważniejszy. Ale nawet przeglądając listę za 2015 rok, wiele nazwisk jest nam
obcych (nie da się znać wszystkich), choć pewnie o wielu wypadałoby wspomnieć.
Ale usłyszeliśmy o kilku. Oczywiście, jakiś dobór musi być, bo inaczej
codziennie wiadomości zaczną się od dwudziestu minut nekrologu, a te 1 Listopada
i 31 Grudnia od godzinnego wstępu.
Są różnego
rodzaju odciski. Są małe i duże i tak wielgachne, że aż niewidoczne bo w nich
toniemy wszyscy. I czasem mam wrażenie, że do wiadomości z nekrologami przedostają
się odciski wielkie i ogromne oraz te pozornie wielgachne (te, które wydają się
ludziom takimi), a te prawdziwie wielgachne gdzieś nikną. Świat szumnie obchodzi
śmierć jednym, a o drugich zapomina. Wyolbrzymia znaczenie jednych, a umniejsza
innym. Możemy przez kilka dni słyszeć o śmierci kogoś, kogo odcisk był tylko
duży, a media ledwo zająkną się o właścicielu odcisku ogromnego. I przez
półtora roku prowadzenia bloga znalazło by się kilka przykładów, ale wiecie,
bez nazwisk chcemy.
I zastanawia nas
w takich chwilach nie ulotność i małostkowość sławy i popularności, ale fakt,
że nie jesteśmy wstanie sobie wyobrazić, kiedy odejdą od nas osoby naprawdę
wielkie. Osoby o odcisku tak wielgachnym, że sięgającym czasów liczonych w
kilka tysięcy lat przed naszą erą (znamy jeden taki i nie mowa o Jezusie Chrystusie;
jego właściciel ciągle żyje). Ale widzicie, ponieważ ów odcisk... Ciężko nam to
opisać bez nazwisk - a chcemy uniknąć jakiegokolwiek kategoryzowania w tej
kwestii. Chodzi o to, że przeciętnej osobie wydaje się, że ów odcisk jest mały
lub w ogóle nie istnieje i co nas obchodzi jakiś Iksiński i jakaś Igrekowska,
choć jakby siadł i by mu się wyłuszczyło, wtedy byłoby - hopefully - głośne "Aha... O Mój Boże! On(a) nie żyje?"
Ano tak. A Ciebie to bimbało. I nas często również.
Chcemy więc
przeprosić. Za brak pamięci dla wielkich i ważnych i dla ogromnych. Za brak
pamięci dla mniejszych, małych i niewidocznych. Za kogokolwiek, kogo pomija
nasza lista sław do zapamiętania, którą sobie prywatnie mamy. Bo wiecie, ajak mówił Anton Chekov (ciekawa zbieżność), jeśli jest broń, to musi ona wystrzelić. A każda osoba jest jak taka broń. Bam! Mówimy wam więc:
Żyjcie Długo i Szczęśliwie, wyteleportowami (beam-up-owani) do wspaniałości.
Nawet jeśli nie pamiętamy, to pamiętamy. Mr. Scotty, another beam up please. Nieważne
jaki był jego odcisk, Anton Yelchin ląduje na naszej liście. Bo koniec końców, wiem,
że o nim będziemy pamiętać na pewno. I ma własny trop!
choć nie znam osób znanych -
OdpowiedzUsuńporuszyła mnie wieść o śmierci
choćby Czesława Niemena czy
Cesarii Evorii, na której koncert
już się po prostu nie zdążę wybrać...
Całkowicie to rozumiem. Pewne marzenia umierają wraz z innymi. Czasem nawet nie jest dane się im narodzić - niektóre osoby zmarły, zanim się o nich dowiedziałem i zapragnąłem by móc im podziękować za ich wkład. Takie życie.
Usuń