Piszę o tym, gdyż
to co dziś zaproponuję może wydać się bardzo nietypowe dla nas. Zaś typowo japońskie.
Niech was nie
przeraża tytuł zapowiedzi. Choć Yamada-kun
to 7nin no majo (Yamada-kun and Seven
Witches) jest mangą typu romance,
to jednak jest również komedią i tytułem z gatunku gender-bender. Czyli zmiana płci na wszelkie możliwe sposoby, od body swap i operacji po magiczne zaklęcia.
Może
jednak od początku. Ryuu Yamada, nasz główny bohater, jest postrzegany przez
większość szkoły jako łobuziak. Niskie oceny. Skory do bójki. Spóźnia się, śpi
na lekcjach. I takie tam. Jak bardzo bliskie jest to prawdy, nie powiem wam, by
nie spoilerować. Jednakowoż, któregoś
dnia, nie tak znowu pięknego, potyka się na schodach.
Nie
było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że upadł na Shiraishi Urarę, a
kiedy obudził się w pokoju pielęgniarki. W ciele Shiraishi, szkolnej prymuski. I
tak to się zaczęło. Nie było różowo. Część z was zapewne jest świadoma zjawiska
szkolnego dokuczania, które w Japonii może przybrać ostry poziom. Nie wiem, na
ile zgodne jest to z rzeczywistością, to jednak w mandze zostało to
przedstawione… jako wyjątkowo paskudne. Shiraishi ma ciężkie dni, próbując
znosić całe to znęcanie się. I choć udaje im się pierwszego dnia odzyskać swoje
właściwe ciała, to jednak splot wydarzeń sprawia, że przygody Yamady się nie
skończyły. Na początku przyjdzie mu przełamać lody z Shiraishi. A potem… Potem,
Shiraishi okazuje się być jedną z siedmiu szkolnych wiedźm, a jemu przyjdzie
odnaleźć wszystkie. I rozwiązać kilka szkolnych problemów, na spółę z Absurdly Powerful Student Council.
Za
każdym razem, gdy czytam tą mangę, naprawdę jestem pełen podziwu nad trzema
rzeczami. Kreską na piątkę. Pozostałe rzeczy łączą się z applied phlebotinum. Phlebotinum jest czymś, substancją autora, która może
być utkana w cokolwiek, co mogą użyć postacie, po to aby plot (wątek, historia, opowieść itd.) mogły się toczyć dalej. Jak
technologia Iron Mana, magia w Harrym Potterze czy niezwykłe zdolności
Sherlocka Holmesa. To co czyni mangę cudowną obok kreski jest historia,
opowiada z perfekcyjnym wykorzystaniem phlebotinum.
Cała ta zamiana ciał czy inne elementy potrzebne są tylko po to, by moc
popchnąć opowieść. Zagadkę. Intrygę. Nie stanowią sensu samego w sobie. I
dlatego ciągle sięgam po ten tytuł. Bo chcę wiedzieć co dalej. I z całego serca
kibicuję Yamadzie. I Nene. Yep, pełnoprawnie możecie powiedzieć „I tawt I taw a shipping. I did! I did! I taw
a shipping.” ^_^
Manga ma 2+0+1 = trzy ogony. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz