Search this blog/このブログの中でさがす:

sobota, 18 kwietnia 2015

Pechowa Siódemka.

                Tydzień temu był komiks. Dziś też, tyle że inny. Wszyscy wiemy, że naród Japoński bywa dziwny. Oczywiście, to jak się coś postrzega mocno zależy od tego, gdzie się siedzi. Jeśli się wie tyle o Japonii co ja wiem, a choć wiem mało, to i tak więcej niż przeciętny Polak, to owy japoński punkt siedzenia (mata tatami zamiast krzesła, że tak to ujmę) wydaje się o wiele bardziej logiczny i spójny. I wcale nie dziwny. Spójrzcie na to z tej strony. Kiszona kapusta jest postrzegana przez niektórych jako zgniła. A jemy ją.
                Piszę o tym, gdyż to co dziś zaproponuję może wydać się bardzo nietypowe dla nas. Zaś typowo japońskie.

                Niech was nie przeraża tytuł zapowiedzi. Choć Yamada-kun to 7nin no majo (Yamada-kun and Seven Witches) jest mangą typu romance, to jednak jest również komedią i tytułem z gatunku gender-bender. Czyli zmiana płci na wszelkie możliwe sposoby, od body swap i operacji po magiczne zaklęcia.
                Może jednak od początku. Ryuu Yamada, nasz główny bohater, jest postrzegany przez większość szkoły jako łobuziak. Niskie oceny. Skory do bójki. Spóźnia się, śpi na lekcjach. I takie tam. Jak bardzo bliskie jest to prawdy, nie powiem wam, by nie spoilerować. Jednakowoż, któregoś dnia, nie tak znowu pięknego, potyka się na schodach.
                Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że upadł na Shiraishi Urarę, a kiedy obudził się w pokoju pielęgniarki. W ciele Shiraishi, szkolnej prymuski. I tak to się zaczęło. Nie było różowo. Część z was zapewne jest świadoma zjawiska szkolnego dokuczania, które w Japonii może przybrać ostry poziom. Nie wiem, na ile zgodne jest to z rzeczywistością, to jednak w mandze zostało to przedstawione… jako wyjątkowo paskudne. Shiraishi ma ciężkie dni, próbując znosić całe to znęcanie się. I choć udaje im się pierwszego dnia odzyskać swoje właściwe ciała, to jednak splot wydarzeń sprawia, że przygody Yamady się nie skończyły. Na początku przyjdzie mu przełamać lody z Shiraishi. A potem… Potem, Shiraishi okazuje się być jedną z siedmiu szkolnych wiedźm, a jemu przyjdzie odnaleźć wszystkie. I rozwiązać kilka szkolnych problemów, na spółę z Absurdly Powerful Student Council.
                Za każdym razem, gdy czytam tą mangę, naprawdę jestem pełen podziwu nad trzema rzeczami. Kreską na piątkę. Pozostałe rzeczy łączą się z applied phlebotinum. Phlebotinum jest czymś, substancją autora, która może być utkana w cokolwiek, co mogą użyć postacie, po to aby plot (wątek, historia, opowieść itd.) mogły się toczyć dalej. Jak technologia Iron Mana, magia w Harrym Potterze czy niezwykłe zdolności Sherlocka Holmesa. To co czyni mangę cudowną obok kreski jest historia, opowiada z perfekcyjnym wykorzystaniem phlebotinum. Cała ta zamiana ciał czy inne elementy potrzebne są tylko po to, by moc popchnąć opowieść. Zagadkę. Intrygę. Nie stanowią sensu samego w sobie. I dlatego ciągle sięgam po ten tytuł. Bo chcę wiedzieć co dalej. I z całego serca kibicuję Yamadzie. I Nene. Yep, pełnoprawnie możecie powiedzieć „I tawt I taw a shipping. I did! I did! I taw a shipping.” ^_^

Manga ma 2+0+1 = trzy ogony.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz