Szczęście. W zasadzie, to mogę
powiedzieć, że istnieją dwa rodzaje szczęścia. To, na które mamy wpływ i to, a
które nie mamy. O ile możemy wpłynąć na wiarę w siebie, to jak bardzo będziemy
przygotowani i jakie dzięki temu będziemy mieć możliwości (które to we trzy
składają się na szczęście i pech w odpowiedniej mieszance), to jednak nie
możemy zaprzeczyć jednemu. Czasem niektórzy mają to szczęście/pech* mieć coś z
tego w nadmiarze/niedomiarze. I tak mieszkańcy Krakowa mają to szczęście mieć
łatwy dostęp do wyjątkowego muzeum.
Muzeum, które daje co jakiś czas niepowtarzalne okazje. I tak było w
ostatnią środę.
*niepotrzebne
skreślić
Żródła zdjęć: Własne. All rights reserved.
Mowa
oczywiście o
MuzeumSztuki i Techniki Japońskiej Manggha. Oprócz bycia "zwykłym"
muzeum ukierunkowanym na Japonię, od czasu do czasu organizuje... hm...
atrakcje, które w Polsce są naprawdę rzadkością. Bo powiedzmy sobie szczerze,
kto z nas miał kiedykolwiek możliwość zobaczenia na żywo spektaklu japońskiego
teatru?
Ja,
tak i nie. Tak, bo uczestniczyłem w dwóch atrakcjach związanych z nimi, a które
zorganizowała Manghha. Nie, bo w zasadzie z technicznego punktu widzenia nie
widziałem ani jednej sztuki w całości. W obu przypadkach mówimy jednak nie o kabuki, a teatrze nou i kyougen. Mówiąc
w dużym uproszczeniu, z tego co mi wiadomo, spektakl teatru japońskiego w
tym wydaniu składa się z pięciu sztuk nou,
przeplatanych sztukami kyougen jako
interludium tzn. komiczną farsą-przerywnikiem. Za pierwszym razem nie
zobaczyliśmy więc całego spektaklu, a dwie sztuki kyougen i jedną nou,
przy czym jedną sztukę zagrali Czesi po czesku.
|
Jedna z masek teatru nou. |
W
ostatnią środę również nie było całego spektaklu, a jedynie finałowa scena
sztuki teatru nou, Hagoromo (Szata z
Piór) w wykonaniu polskiej grupy Ryokurankai
oraz muzyką Mistrza gry na kotsuzumi,
Toriyamy Naoi'ego. Zostaliśmy jednak nagrodzeni czymś co wynagrodziło nasz
niedosyt. Toriyama-Sensei, zrobił nam wykład na temat muzyki i instrumentów w nou oraz odbyły się krótkie, ale
wyczerpujące, warsztaty gry na kotsuzumi.
Zupełnie czym innym jest zobaczyć sztukę, a zupełnie czym innym jest się
przekonać, że wydanie dźwięku z zdawałoby się prostego bębenka, jest dość
trudne. Osobiście miałem możliwość się o tym przekonać, że cztery dźwięki,
które są wykorzystywane w nou przy
pomocy tego instrumentu nie są proste do zagrania poprawnie. Nie wystarczy
bowiem tylko uderzyć lub wiedzieć gdzie uderzyć. Trzeba jeszcze wiedzieć gdzie
uderzyć i jak ścisnąć sznurki, aby dźwięk był odpowiedni.
Nie
czuję się na siłach w jakikolwiek sposób opisywać czy streszczać wykład Toriyama-Sensei
o instrumentach i muzyce w teatrze Nou,
jak również opowiadać wam o tym jak się trzyma czy uderza, aby wydobyć dźwięk z
kotsuzumi. Dlatego po prostu
przedstawię mam kilka zdjęć z komentarzem. Jak i małą niespodziankę na samym końcu.
|
Toriyama-sensei przezentuje grę na kotsuzumi. |
Kotsuzumi to bębenek, który zdubowany jest następująco. W środku jest drewniany (z wiśni sakura) korpus o kształcie, powiedzmy, klepsydry, na który nakłada się membrany z końskiej skóry, które łączy się lnianymi sznurami, tak jak na zdjęciu. Trzyma się go lewą ręką, w spoczynku na kolanie, a podczas gry wspartym na prawym ramieniu, gdyż gra się prawą dłonią.
|
Ćwiczyliśmy w grupach po sześć. |
|
Jeszcze drobna poprawka od mistrza i... |
|
...można grać. |
|
Nie tylki mistrz doradzał. Asystentka (?)/ Mistrzyni (?) pokazuje jak zagrać inny dźwięk. |
|
Okazało się to trudniejsze niż poprzedni dźwięk. |
|
Próba zagrania tej melodii... |
|
...ale graliśmy jednak strasznie asynchronicznie. |
|
I pamiątkowe zdjęcie. |
Obiecałem wam na sam koniec małą niespodziankę. I tak też jest. Otóż, pprosiłem mistrza o kilka słów dla Was. Oczywiście zrobiłem to po japońsku. O to co mistrz powiedział:
Oczywiście postarałem się o tłumaczenie. Nie sam, ż tak dobrze nie mówię po japońsku. Poprosiłem inną osobę, Jakuba Karpoluka-sensei, który również był obecny. Mistrz chcąc Was zachęcić do zapoznania się z teatrem nou, powiedział, że Jego zdaniem, najbardziej interesującym elementem nou jest oczekiwanie na moment kulminacyjny i jego przeżycie, który budowany jest przez całą sztukę.
Tym, kończę dzisiejszy wpis. I zapraszam do śledzenia atrakcji, jakie ma przed wami Manggha. Nigdy nie wiecie, co zaproponują i na jaką niepowtarzalną okazję traficie. ^_^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz