Search this blog/このブログの中でさがす:

wtorek, 4 kwietnia 2017

Zyuuranger! Kyouryuu Fantasy!

 
Daijuujin. Legacy Megazord/Daizyujin by Del N na licencji CC BY 2.0
Daijuujin jest własnością Toei Company.


                Ten moment musiał nadejść, wcześniej czy później. Jeśli ktokolwiek podejmuje się tematu Super Sentai z takim zapałem i zaparciem jak ja, ten wcześniej czy później musi zmierzyć się z tym tematem. Ale zgodnie z zapowiedzią, nie zajmiemy się w ogóle tą kwestią. Pozostaniemy całkowicie w tematyce Super Sentai i amerykańskie konotacje omawianego dziś sezonu (jak i przyszłych) z Sami Wiecie Jakim Serialem pozostawimy całkowicie na boku. Tak, dokładnie, nie zająkniemy się nawet. Po prostu skupimy się na tym co ważne dla nas. Na naszym urodzinowym wpisie (32 już) i na Kyouryuu Sentai Zyuuranger!


                Na polu (tak, jestem Krakusem i tak też jest poprawnie) zrobiło się wiosennie i ciepło. Na ten moment, jesteśmy już po Gosei Sentai Dairanger, a więc już oglądamy Ninja Sentai Kakuranger, a potem Chouriki Sentai Ouranger, a następni będą Gekisou Sentai Carranger (Racing Squadron Carranger). Fakt, że od teraz niemal każda seria będzie przerobiona przez Amerykanów na Sami Wiecie Jaki Serial, nie sprawia, że poświęcimy temu więcej jak ten akapit. Nie będzie spoilerów - nawet jeśli już wiecie, że będzie Zielony Wojownik i Smokozord. Po prostu, mimo uszanowania tego serialu i faktu, że dzięki niemu poznałem Super Sentai, to nie zamierzam w żaden sposób w wpisie o tenże nawiązywać do tego - ani w ten sposób ściągać sobie kliki i wejścia. Jedynym związanym z tym problemem jest fakt, że znajomość ludzi tematu powoduje, że grafiki są źle otagowane i wpisanie nazwy zespołu w wersji sentai daje czasem mizerne wyniki...

                Więc, tym razem po raz pierwszy, mamy ważny motyw przewodni. Może inaczej - ptasi motyw z Choujin Sentai Jetman nie miał wpływu na fabułę ani na to, w jaki sposób ona się rozwijała. Było to całkowicie jedno, duże nawiązanie do Kagaku Ninjatai Gatchaman. Tyle. Natomiast - po prawdzie nie tyle dinozaury, co prehistoryczne stwory (mamuty, pterozaury oraz tygrysy szablozębne nie są dinozaurami) - odgrywają w Zyuranger fabularną rolę i mają ogromny wpływ na to, jak lub kiedy akcja się rozwinie. Widać w tym fakt, że Japończycy (czy też Toei) swobodnie podchodził do tematu.

                Anyway, Zacznijmy od tego kto przeciw komu, bo znowu będę się kłócił o zapisy i wymowę. Nieświadomi niczego ludzie, podczas misji kosmicznej, uwolnili z jej więzienia złą wiedźmę, Bandorę, wraz z jej świtą - Griffozerem (oryg. Gurifozaa, wymawiane jako grifozaa [długie "a"]), Bukkubakiem (Amerykanie przekręcają na Bookback), Tottopattem (znów zmiana na Totpat) oraz Puripurikanem (i ponownie, tym razem Pleprechaun). O ile rozumiem konieczność poprawiania zniekształconej wymowy japońskiej (czyli zamiast Juurenjaa i Gurifozaa, Jyuuranger [zob. też niżej] i Griforzer), to w przypadku oryginalnych nazw/imion, które nie mają nawiązań lub zapożyczeń (albo niemych głosek w zapisie), powinna być zachowana oryginalna wymowa i zapis powinien ją odzwierciedlać. A tu na siłę, wszędzie jest ten Bookback (wym. Bukbak zamiast oryginalnego Bukkubakku) czy Totpat (wym. Totpat, choć oryginalnie jest to Tottopatto). Dla mnie to jak nazwać kogoś Lekki lub Miękki czy nawet Kokkot (całkiem zmyślone coś), które Amerykanie zmieniliby na "Leki" i "Mieki" lub poprawią ów Kokkot na Kokot.

                Podobny przypadek, aczkolwiek tam już osadzony był bardziej językowo, podawałem jako ciekawostkę przy okazji wpisu o Denshi Sentai Denjiman. Po prostu nie kapuję tego.  Zasady transliteracji Hepburna są jasne. Problem ten wymaga zaznaczenia, gdyż w tym przypadku z Bandorą zmierzy się z zebranym przez ich mentora Mysterious Sage Barza (Fushigi Sennin Baaza - w serialu faktycznie wyraźnie czasem słychać, że to "r" zanika w wymowie, ale tam być powinno), Kyouryuu Sentai Jyuuranger, czyli Dinosaur Squadron Beastranger (wym. kjoorjuu sentai dźiurendźia lub - dopuszczalna wersja IMO - kjoorjuu sentai dźiurendżer), a nie Kyouryuu Sentai Zyuuranger (wym. kjoorjuu sentai zjurendżer - inna wersja, zjurendzia, jest pomieszaniem wymowy japońskiej z zmienionym zapisem Amerykanów). Gdyby tam miało być "z" to zapisane by to zostało jako "zuyurenjaa" z niemym pierwszym "u" i czytane jako "źiurendźia" (przez "ź"). A tym czasem, w jezyki japońskim nie ma zbitki wymawiane "zju" oraz "Jyuu" pochodzi od słowa "jyuu", które znaczy "beast". Wyraźnie słychać ten błąd na różnych filmikach na Youtube, choć i zdarza się poprawna wymowa. Ze względu jednak, że wszędzie zapisywane jest to Zyuuranger, byłoby trochę głupio pisać poprawnie (sic!) jako jedyny. Inaczej bowiem niż w przypadku Denjiman, wyszukiwarki nie wyłapią hasła (jedynie grę na platformę NES). A nie oszukujmy się, zależy mi również na tym byście tu trafiali. ^_^

                Pomijając już jednak kwestię zapisu. Bandora wymaga aby się nią zająć. W końcu ona i jej świta bardzo poważnie zagraża światu. Ciekawym pomysłem, jeśli o tym mowa, jest fakt, że wszystkie jej potwory bazują na różnorakich mitologicznych stworach jak np. minotaur, sfinks czy dżin. Tym razem również, jak pewnie możecie już się sami domyślić, są to również stwory ręcznie robione, a nie będące transformacją przedmiotu, genetyczną mutacją czy osobnym gatunkiem. Stanowią więc siłę w innym znaczeniu - bazującą na materiale źródłowym. Osobiście mogę rzec, że Bandora nie była nigdy przeciwnikiem groźnym, ale nieco bardziej komicznym. Nigdy nie poznaliśmy jej prawdziwych możliwości, choć niejednokrotnie zaskakiwała. Została świetnie zagrana. Została nieźle zbudowana jako postać (choć z nieco przykrótką pamięcią, co psuje odbiór całości), ale wbudowano jej chyba blokadę mocy. Tak naprawdę całą jej siłę stanowił Puripurikan, który tworzył jej stwory i armię golemów, oraz Griffozer i [spoiler].

                Za to jej oponenci... cóż. W pierwszych odcinkach dało się odnieść wrażenie, że Geki (TyrannoRanger), Goushi (MammothRanger), Boi (TriceraRanger), Dan (TigerRanger) oraz Mei (Ptera Ranger) nie są zespołem ciekawym i nim nie będą. Są pozostałością wojny pomiędzy siłami Bandory, a ludźmi pięciu plemion (których to oni są księciami i księżniczką), którzy zostali uśpieni na wypadek jej powrotu. I jako kontrsiła, spisują się nieźle od samego początku. Z czasem jednak, kiedy poznajemy ich lepiej, a oni przyzwyczajają się do nowych czasów, zespół nabiera niezbędnych rumieńców, choć nadal nie jest ciekawy. Jedynym członkiem, którego nie szło mi nigdy polubić jest Geki, który... hmm... w moim odczuciu jest po prostu nie tylko słabym leaderem, co i wiecznie brakuje mu ducha Sentai - za łatwo się poddaje. Jego - bądź co bądź, najbardziej rozwinięta historia - to jeszcze udowadnia. W porównaniu do poprzedniego zespołu, jest on nijaki.

                Ogólnie, zespół wypada gorzej w stosunku do Jetman, choć ich arsenał prezentuje się znacznie lepiej. Ich bronie personalne stanowią jakiś ciągły schemat - miecz, topór, trójząb, sztylety i łuk - a ich zordy są czymś więcej, niźli tylko robotami. To bardzo ważne, ale niejednokrotnie da się odczuć, że twórcy nie panowali nad tym, kiedy mają być tylko robotami sterowanymi przez rangersów, a kiedy czymś więcej. Poziom jaki twórcy wyznaczyli sobie poprzez Jetman, nie został tutaj osiągnięty, ani nawet nie było blisko. Pod każdym względem Zyuuranger wypadają dużo gorzej.  Niestety, choć bym chciał, nie umiem ich obronić.

                Jedynym powodem, jaki może kogokolwiek zaciągnąć do oglądania - poza oglądaniem wszystkich sezonów, jak ja -  jest sentyment do Mighty Morphing Sami Wiecie Co. I, co zaznaczę, pod tym względem, Zyuuranger wygrywają na każdym polu. Jest jednak kilka nowości w porównaniu do poprzednich sezonów. Zdecydowana większość wiąże się z spoilerami, więc nie wspomnę o nich. I to jest całkiem niezłe podsumowanie, ten sezon nie był dobry. Nawet rola Machiko Sogi go nie podnosi. Ale, ale, trzeba jednak powiedzieć jedno, dla jasności sytuacji. To nie jest również sezon zły. To jest sezon przeciętny. Owszem te kilka nowości jest fajne, ale po prostu fabularnie, konstrukcją zespołu oraz złolami ten sezon odstaje zarówno od Jetman, jak i następnych Dairanger. Jedynie potwory mogą czegoś nauczyć,  z rożnych mitologii i to jest jedyny plus w porównaniu do sezonów ościennych.

                Co to oznacza dla was? Widzicie, zaskakującą rzeczą odnośnie tego sezonu jest to, że ogląda się go przyjemnie, spokojnie; z niepokojem, napięciem i ciekawością czekasz na to, co doskonale wiesz, że będzie. Na kolejne zordy i ich połączenia. Na Zielonego. Na [spoiler]. Na niektóre potwory. Oglądanie tego sezonu to czysty fun, mimo iż sezon jest przeciętny. To chyba najlepsza cecha sentai. Jest też kwestia tego, że po prostu jest to również pierwszy sezon z mocno rozbudowanym tłem fabularnym. To nie jest po prostu tak, że "źle przyszli, ale my przypadkiem mamy ekstra team, by ich pobić". To nie jest również tak, że dobrzy z nikąd zdobywają nowe moce/bronie. Umocowanie zespołu oraz złych i ich tło są bardzo dobre. Już to widzieliśmy trochę w Turboranger i po trochu w Maskaman. A tutaj również to mamy. To jest całkowicie przeciętny sezon, który się świetnie ogląda. I o ile Geki'ego nie polubiłem, to cała reszta wraz z złymi są mimo wszystko, sympatyczni.

                Wiecie, może jeszcze jedną rzecz warto dodać. Po prostu wiele osób ogląda ten sezon nie tak jak ja, jako część szerszej całości i francyzy, ale jako "o, to japońscy Sami Wiecie Co". A wtedy ten sezon naprawdę zyskuje ogromnego plusa. W oderwaniu od Jetman, Dairanger i całej franczyzy, ten serial staje się o wiele bardziej przyjemny, nowatorski i napisany. I być może dlatego warto się z nim zapoznać. Wyrywkowo. ^_^



Serial ma... za sprawą Sami Wiecie Czego...
 2+2+2 = 6 ogonów!

1 komentarz:

  1. Mikoto z forum HM31 sierpnia 2017 22:28

    Ten serial moim zdaniem zabija fakt, że fabuła skupia się na dzieciach. W każdym odcinku pojawia się jakiś dzieciak, któremu Zyuranger muszą pomóc :/ . Właśnie dzieci to moim zdaniem największa bolączka Toku, a w Zyuranger to już całkowicie pojechali po bandzie.
    Jednak pomijając ten [bardzo duży] mankament to serię miło mi się oglądało. Ma bardzo przyjemny klimat. Taki baśniowy i lekko średniowieczny. Rzeczywiście do Jetman się nie umywa, ale ma też sporo plusów.

    SPOILERY!!! JEŚLI KTOŚ NIE CHCE NIECH DALEJ NIE CZYTA

    Podoba mi się że Bandora ma motywację. A nie jak Rita w PR, która była zła bo tak i chciała zniszczyć Ziemię, bo tak się jej zachciało... Cała saga Buraia jest kapitalna. Do tego dochodzi jeszcze mroczna postać Dai Satana.

    Nie podobał mi się Griffozer. Ale to dlatego że uwielbiałem Goldara w PR, który był prawdziwym badassem. Szczególnie w mini serii Green with Evil kiedy znęcał się nad Jasonem i rzucał badassowskie teksty. Amerykanie bardzo ciekawie rozwinęli tą postać. Oryginał to tylko walczył, a z początku nawet się nie odzywał.
    Podobał mi się pomysł aby DaiJuuJina [zapewne źle napisałem] uczynić bogiem. Rozwinęło to trochę ideę robotów Sentai i dodało sporo świeżości. Chociaż twórcy trochę sobie schlebiali bez powodu kiedy główni bohaterowie podniecali się że każdy ich robot ma unikatowy charakter. Jaaaaasne... Ja jakoś tego nie zauważyłem :/ .

    Jeśli chodzi o Gekiego to ja go akurat polubiłem. Ale to chyba ze względu na aktora. Kurcze, ten facet zagrał bardzo sympatycznie. Ma w sobie jakieś takie ciepło. Idealnie nadaje się do ról idoli małoletnich :D .
    Do tego jeszcze Goushi był dość sympatyczny. Pozostali już nie przypadli mi do gustu. Ogólnie muszę przyznać że PR miało lepszych głównych bohaterów. Bardzo charakterystycznych, różnych od siebie, z ciekawymi osobowościami. Ci w Zyuranger byli płascy.

    Poza główną piątką jest jeszcze Burai. Zdecydowanie najlepszy bohater serii. To co z nim uczyniono było prawdziwym przestępstwem. Nie dość że twórcy wymyślili mu defekt co bardzo ograniczyło jego występy w serii to jeszcze na końcu po prostu go zabili. Skandal!
    Skoro już chcieli żeby było mrocznie to mogli zabić Dana albo Boia, którzy akurat byli beznadziejni.
    Idiotycznie postąpili usuwając najciekawszą postać, która z resztą cieszyła się ogromną sympatią widowni.

    Źli też mogliby być lepiej przedstawieni. Jedynie brawurowo zagrana Bandora i przepiękna Lami oraz Dai Satan wprowadzający sobą dużo mroku ratują sprawę. Reszta to tylko tło, które nic nie wnosi. Można by spróbować bardziej rozwinąć te postacie i znaleźć dla nich jakąś rolę do odegrania w fabule, bo potencjał był.

    Ogólnie serial okej, ale nic więcej. Można obejrzeć i będzie to czas miło spędzony, ale nie jest to szczyt możliwości Toeia. Mimo wszystko mam sentyment do tej serii bo to właśnie od Zyu zaczęła się moja przygoda z Sentai i jest ona dla mnie swego rodzaju klasyką

    OdpowiedzUsuń