Źródło. Prawo cytatu (prawo gatunku twórczości) i dozwolony
użytek. Autor nieznany.
Powyższą
grafikę prezentuję wam, by powiedzieć, że nie o wszystkim da się powiedzieć i zrobić
wpis. Jest to jak sądzę grafika promocyjna do Super Sentai World, 9 min.
filmiku promującego Sentai i będącego mini-crossoverem Kakuranger,
Dairanger, Juuranger, Jetman i Fiveman. Ciężki by było zrobić wpis o
takim filmiku, w którym nie dzieje się wiele i który w zasadzie mógłby być po
prostu sezonem/filmem w pigułce. Tak wyglądaliby Sentai na poważnie tzn. tacy, których nie ogranicza fabuła i
konieczność odcinków. Po prostu, bez cackania się, a nie pieścić się z
kolejnymi potworami. XD
|
Ten
wpis jest ostatnim z serii wpisów i wieńczy drugą rocznicę sentai. Tak samo jak
poprzednio, jest to wpis SPOILEROWY, MEGA-MEGA SPOILEROWY i zwyczajnie, jeśli
nie chcecie, nie wchodźcie i nie czytajcie (ale serio, wchodźcie i czytajcie -
odwiedziny też są nam potrzebne! XD). Więc, tym razem porozmawiamy sobie o
wszystkim tym, o czym zwykłe recenzje mówią, ale nie traktują jako spoilery,
mimo iż spoilerami są. Nie wie czemu. Tak po prostu. I tym razem znów lisim
sposobem.
Oczywiście, nie znaczy to, że spoilery
będą tutaj się sypać z rękawa i mnożyć jak króliki. Jednakże jak na nas, to co
się tutaj będzie wyprawiało to są MEGA-SPOILERY. Takie grube, ale znów nie
takie najgrubsze. Mocne, ale nie wysadzające w fotel. Nadal trzymajmy się
bowiem tego, że większość rzeczy warto odkryć samemu. Pozwolę sobie jednak
odkryć i powiedzieć kilka rzeczy, których normalnie nie mówię przy omawianiu
kolejnych sezonów, a które duszę w środku.
To o czym warto wspomnieć przy okazji tej
serii, to wątek Yamimaru i Wędrownych Bouma.
Konkretniej, dzieci z związków bouma
z ludźmi, który się z tym wiąże. Te dwie kwestie prowadzą do potężnych dwóch
plot twistów, jednego w połowie sezonu, a drugiego prowadzącego do finału. Wzajemne zależności sprawiają, że Wędrowne Bouma tworzą trzecią frakcję tego
sezonu, walczącą o swoje w sporze pomiędzy Turboranger,
a Bouma, co wychodzi na dobre fabule.
Po raz pierwszy również mamy regularnie pojawiająca
się postać cywilną, wychowawczynię ze szkoły, Yamaguchi Misa Sensei, która ma wpływ na fabułę, a nie
jest tylko miłym dodatkiem. Podobne zabiegi były już w serialach Ihinomori'ego
- Gorenger
oraz pierwszych sezonach Kamen Riderów,
ale tam mieli oni inny charakter - byli do pewnego stopnia częścią zespołu.
Tutaj, tak nie jest. To jest pełnoplanowa postać trzecioplanowa, która ma poważną
rolę fabularną.
Ten sezon miał być ostatnim, ale jak
pewnie wiecie, twórcy dostali szansę na domknięcie franczyzy jeszcze jednym, co
wyszło na dobre. Co sprawiło, że tak się stało? Wbrew pozorom nie był to wątek
zespołu rodziny ani źli, którzy bardzo rozwinęli się w momencie pojawienia się First Captain Chevaliera i jego Ginga Sentai Gingamen (nie mylić z Seijuu Sentai Gingaman), czyli Galaktycznego
Zespołu Galaktyka-Ludzi (dosłownie tłumacząc). Powodem była generyczność sezonu
tzn. powtarzalność wątków i schematów. Nuda, innymi słowy. Z perspektywy czasu
jednak, sezon zestarzał sie lepiej niż inne. Miał po prostu pecha, ale to jest
jeden z tych lepszych sezonów. Mimo wszystko, ta generyczność sprowadza się do doświadczenia:
zrobili to, w czym byli dobrzy. I to, wtedy, nie chwyciło.
Od czego zacząć? Od tego, że mają trzy
roboty (po raz pierwszy w sentai)? Od
tego, że były dwa zespoły Jetman? Sezon
bez różowej, a za to z białą Wojowniczką? Czy może od zaczęcia sezonu plot
twistem związanym z Red Hawkiem i jego
dziewczyną, a którego rozwiązanie poczekamy do finału uwieńczonego specjalnym FILMEM?
Może od miłosnego trójkąta? A może... od finału, na którego rozwiązanie i
ostateczną odpowiedź co się tam stało musieliśmy poczekać aż... dwadzieścia
jeden sezonów wprzód, do odcinka Kaizoku
Sentai Gokaiger poświęconego Jetman?
Jakkolwiek by nie patrzeć na ten sezon, jest wyjątkowy. To co mnie w nim dziwiło,
okazało się ostatecznie nie tylko specjalnym zabiegiem, co tym, co polubili
fani np. długie walki "po cywilnemu", opóźnione transformacje.
Bezsprzecznie, najlepszy sezon jak dotąd, który pokazał pełnię siły pomysłu sentai.
Problemem z tą serią jest... wątek
Zielonego Wojownika, Buraia, który jest kompletnie... Jest po prostu nie-lisio
kiepski. Wszystko co się z nim wiąże, jest kiepskie. A jego ostateczne
dołączenie do zespołu rozwiązanie... plot
speedem. Jak wiecie plot speed to
jest założenie, że pojazdy/osoby poruszają się tak szybko, jak im na to pozwala
fabuła. Tutaj jest podobny zabieg. Burai dołącza do zespołu ponieważ plot tego wymaga.
I w tym nie ma nic złego. Ale fakt, że nie jest to dobrze obudowane już jest.
Do tego, FATALNY główny zły, który NIC NIE ROBI! Tak! Poza byciem wiszącą głową
ducha, NIC NIE ROBI! Spotkanie z nim jest jak spotkanie z Hulkiem. Unikaj go bo
tak. Bo Ci kuku zrobi. Ale czemu, jak, po co to kuku nastąpi, to Ci nikt nie
powie. Kolejna kwestia, to ogromne niezdecydowanie twórców, co do tego czym
mają być roboty. Maszynami, sterowanymi przez zespół, czy bogami. Takie
niezdecydowanie widać cały czas. Sezon był przeciętny, a takie rzeczy to
powodują.
Czytelnik wspomniał ogromną rolę dzieci w
tym sezonie. Bandora, wiedźma o krótkiej pamięci (oglądnijcie, a się dowiecie
czemu) dzieci nienawidzi. I dlatego ma to znaczenie.
Wielki problem tego sezonu, to buddyjska
mitologia, którą tutaj dziwnie pokazano. Bodhisattwa to osoba, która osiągnęła
oświecenie, ale świadomie rezygnuje z zostania Buddą, aby móc innych tam
poprowadzić. No to się zdziwicie, kto zostaje jednym albo drugim. Nie chcę
zdradzać, ale naprawdę jest to tutaj dziwne.
Z innej beczki, jest również mnóstwo postaci
pobocznych, które dają kolorytu głównemu zespołowi i są cudownie poprowadzone.
I nie mówię tuta tylko o Kiba Rangerze
- jego wątki są różnej jakości. Mówię o kilku powracających potworach. O pewnym
żółwiu i feniksie. Całość historii składa się na świetną opowieść, w której
nawet zakończenie nie psuje. Owszem, jest do kitu (potęgowane przez powyższe
zawirowanie), ale wpasowuje się w całość.
Sezon ten zaczyna się od tego, że zespół
musi zwalczyć uwolnione youkai i
dopóki nie pojawia się ich pierwszy, większy przywódca - Junior, który jest
gashadokurou - są to po prostu odosobnione
przypadki, kiedy youkai próbując się
wpasować nadal robią "potworne" rzeczy. Junior, będący synem
wielkiego złego, jednoczy je w oczekiwaniu na jego przyjście. I dopóki był to
on, było dobrze. Wielki zły nie był potrzebny i lepiej by było, gdyby sezon
zakończył się na tym, że nigdy nie nadchodzi, bo Kakuranger do tego nie dopuszczają. Rozwój fabuły w tym sezonie,
mimo świetnej oglądalności, leży. Choć epizod nawiązujący do Sailor Moon to majstersztyk!
Kolejna kwestia jest taka, że Ich roboty
- Heavenly Triad - mają podbudowę
fabularną, ale cóż... jest ona nijaka. Motywy zwierząt słabo zaznaczone i nie
pasujące do tematyki ninja. I niektóre
tak podobne, że już przy drugim zestawie się gubiłem, czego używają. Razem z
tym, że plot twisty są fatalne - tak oczywiste jest to, co się stanie - że
całość fabularnie podupada, choć postawi rozwijają się.
Również świetny pomysł narratora gdzieś
znikł i po połowie sezonu element edukacyjny zanika. To było świetne! A
jednak...
I to co najgorsze... Zakończenie, które
rozwala kontinuum. Początek, który rozwala kontinuum. Nic, co dzieje się w
latach dziewięćdziesiątych i ma związek z Ouranger,
poza samą serią, nie jest kanoniczne przez to, ponieważ NIE DA SIĘ TEGO wpleść.
Bo ktoś pomyślał by seria działa się przód. Bo ktoś pomyślał, że pozwolenie Baranoi
na to, co się działo w końcówce to dobry pomysł. Bo ktoś dał nam Kingrangera... podsumujmy, dla jasności.
Zawołanie bitewne? Król-re (Ole!)! Nazwa? Król-rangers! Wsparcie...
Król-ranger. Nazwy członków Król Czerwony, Król Żółta itd. To jest tak
BANALNE... Owszem, trzeba czasem lecieć po banałach, ale to jest NIEBYWAŁE
tutaj. Nazwa Kingranger jest jak kanapka
z masłem zamiast kanapka z butter.
Zmieniasz język jednego słowa i masz nowe.
Zawodzi również wątek z Dorin i Riki
(czyli Kingrangerem), który
doprowadził do fatalnego finału niewiele robiących postaci wsparcia. Zawiódł
wątek z Bomber the Great, a jedyny
wątek, który nie zawiódł to wątek Gunmajina
(po raz kolejny z niewiadomych przyczyn Amerykanie piszą Gumnazin..), którego status jest
nieznany - nie do końca wiadomo czy traktować go jako kolejnego wojownika (sith ranger) czy bohatera dodatkowego (extra
hero) i wiążą się z nim kolejne problemy (ale bardzo małe - dotyczące
kwestii jak bardzo był w tym okresie obecny lub nie) przy okazji Tensou Sentai Goseiger i Kaizoku Sentai Gokaiger.
Przy tej okazji, skrytykujmy film: nie
wiadomo czemu podczas ich wspólnego występu z Kakuranger przez większość część tylko NinjaRed i NinjaWhite są obecni, a pozostali docierają później Z
NIEWYJAŚNIONEJ przyczyny. A wystarczyło powiedzieć, że reszta jest w drodze i
na razie musimy my wam wystarczyć. Albo coś w ten deseń. A tak nie wiemy czemu,
tamci sobie lecą i lecą. Ja rozumiem plot speed, ale nawet to trzeba zaznaczyć!
A tak "wezwaliśmy Kakuranger na
pomoc, ale nie wiemy czemu tylko 40% z nich się pojawiło". A wisienka. Kiedy
przybywa pozostałe 60%, to jak już powalczą i dochodzi do walki robotów, z
niewiadomych przyczyn walczą tylko Ouranger.
Rzecz musi być powiedziana: Signalman i
VRV Master nie zawodzą. To są świetne postaci drugoplanowe, które w znakomity
sposób uzupełniają zespół i historię. Nie zawodzi Dappu, mentor i źródło magii
samochodowej, który wspiera zespół z "zaplecza". Natomiast zawodzą Bowzock, którym ostatecznie - MEGA HUGE
ULTRA HIPER SPOILER - wszystko uchodzi płazem. Wyobraźcie sobie to, że przez
cały sezon rozrabiają, kradną, zabijają i są źli i pragną wysadzić nam planetę.
A na sam koniec puszczają ich wolno wszyscy, nawet kosmiczny policjant
Signalman, bo wreszcie ktoś im wytłumaczył, że są głupi i głupio robią. Po
prostu tego nie łapię. KONIEC SPOILERU.
A tak jest jeszcze film, a mianowicie
jest tam bardzo fajna scena kiedy Carranger
zrzucają dowództwo na Dappu, a ten zapytany czy szef Miura może ich wziąć na
trening odpowiada "proszę ich odpowiednio przeciągnąć". Cudowna
scena!
PERSONALNA LISTA
Więc ... zrobiliśmy listę. Listę tego,
które sezony jak dotąd były najlepsze, a które nie. Było ciężko, ale jakoś się
udało. Problemy z umiarkowanym środkiem góry. Szczyt i sam dół nie stanowił problemu.
1. Choujin
Sentai Jetman - bezapelacyjnie.
Najlepszy sezon, choć gdybym miał uwzględnić równiez te oglądnięte, to ma
konkurentów do tej pozycji.
2. Himitsu
Sentai Gorenger - klasyka,
zasługująca na uznanie. Choć wygrywa klimatem i Ishinomorim, to jednak mocno
przegrywa fabułą.
3. Battle
Fever J i Choujuu Sentai Liveman -
ciężki wybór, ale ostatecznie remis. Mimo swoich bolączek, Battle Fever mają swój klimat. Liveman
zaś mają lepszą fabułę. Ale mógłbym tak wymieniać i wymieniać, a wolę uznać
obie serie za zasługujące na podium.
5. Kousoku
Sentai Turboranger - im dłużej nad tym myśleliśmy, tym więcej przemawiało
za tą serią, niż następną.
6. Taiyo
Sentai Sun Vulcan - przegrani o nieznacznie gorszą fabułę, ale wygrani
klimatem. Pogrążył ich również wspomniany kiedyś przeze mnie odcinek z Joanną
d'Arc.
7. Chikyu
Sentai Fiveman i Dengeki Sentai
Changeman - dwie dobre serie, które warto znać.
9. Gosei
Sentai Dairanger - Wahaliśmy się, ale przeważyła jedna kwestia,
ostatecznie. Trzech przedstawicieli Gouma.
10. Hikari
Sentai Maskman - wygrywa dzięki
złym. O wiele lepszym złymi i zamyka nimi dziesiątkę.
11. Gekisou
Sentai Carranger - za humor i postaci drugoplanowe.
12. Kagaku
Sentai Dynaman - jesteśmy w sumie zdziwieni, że tyle serii okazuje się być
lepszymi.
13. Dai
Sentai Goggle V - j.w.
14. J.A.K.Q.
Dengekitai - choć seria wybitna, nie
starzeje się dobrze. To jest ŚWIETNY sezon, ale nie dano mu się rozwinąć. Bardzo
nam szkoda, ale niestety nie dało rady wypchnąć wyżej.
15. Chouriki
Sentai Ohranger - czy warto tak. Ale
mimo tego jest wiele więcej sezonów, które są lepsze.
16. Ninja
Sentai Kakuranger - Kakuranger
nie wygrali z Bioman. To oni
przegrali powtarzalnością Monster of the
Week. Tylko tym.
17. Choudenshi
Bioman - Pozycja otwierająca dół. Dół dołów.
18. Kyouryuu
Sentai Zyuranger - Jesteśmy mocno zdziwieny, że seria, bez które Zachód by
nie poznałby Sentai jest tak nisko.
Ale niestety, nic nie ratuje tego sezonu, który ogląda się dobrze, ale ma sporo
bolączek. I nawet wynudzona końcówka Bioman
nie pomogła Juuranger być wyżej.
19. Denshi
Sentai Denziman - Kiedyś, jestem pewien, obejrzę ten sezon jeszcze raz, ale
już z napisami. Może wtedy zrozumiem lepiej jego popularność i może wtedy
wyląduje wyżej. Ale to jest jedyny sezon, z którym strasznie się męczyłem.
20. Choushinsei
Flashman - choć nie męczyłem się z tym sezonem, to jednak nie ma on wiele
do pokazania i jest strasznie nijaki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz