Search this blog/このブログの中でさがす:

niedziela, 17 września 2017

Druga rocznica Sentai cz. 3: Spoiler Zone




Źródło. Prawo cytatu (prawo gatunku twórczości) i dozwolony użytek. Autor nieznany.
Powyższą grafikę prezentuję wam, by powiedzieć, że nie o wszystkim da się powiedzieć i zrobić wpis. Jest to jak sądzę grafika promocyjna do Super Sentai World, 9 min. filmiku promującego Sentai i będącego mini-crossoverem Kakuranger, Dairanger, Juuranger, Jetman i Fiveman. Ciężki by było zrobić wpis o takim filmiku, w którym nie dzieje się wiele i który w zasadzie mógłby być po prostu sezonem/filmem w pigułce. Tak wyglądaliby Sentai na poważnie tzn. tacy, których nie ogranicza fabuła i konieczność odcinków. Po prostu, bez cackania się, a nie pieścić się z kolejnymi potworami. XD

Ten wpis jest ostatnim z serii wpisów i wieńczy drugą rocznicę sentai. Tak samo jak poprzednio, jest to wpis SPOILEROWY, MEGA-MEGA SPOILEROWY i zwyczajnie, jeśli nie chcecie, nie wchodźcie i nie czytajcie (ale serio, wchodźcie i czytajcie - odwiedziny też są nam potrzebne! XD). Więc, tym razem porozmawiamy sobie o wszystkim tym, o czym zwykłe recenzje mówią, ale nie traktują jako spoilery, mimo iż spoilerami są. Nie wie czemu. Tak po prostu. I tym razem znów lisim sposobem.

Oczywiście, nie znaczy to, że spoilery będą tutaj się sypać z rękawa i mnożyć jak króliki. Jednakże jak na nas, to co się tutaj będzie wyprawiało to są MEGA-SPOILERY. Takie grube, ale znów nie takie najgrubsze. Mocne, ale nie wysadzające w fotel. Nadal trzymajmy się bowiem tego, że większość rzeczy warto odkryć samemu. Pozwolę sobie jednak odkryć i powiedzieć kilka rzeczy, których normalnie nie mówię przy omawianiu kolejnych sezonów, a które duszę w środku.


To o czym warto wspomnieć przy okazji tej serii, to wątek Yamimaru i Wędrownych Bouma. Konkretniej, dzieci z związków bouma z ludźmi, który się z tym wiąże. Te dwie kwestie prowadzą do potężnych dwóch plot twistów, jednego w połowie sezonu, a drugiego prowadzącego do finału.  Wzajemne zależności sprawiają, że Wędrowne Bouma tworzą trzecią frakcję tego sezonu, walczącą o swoje w sporze pomiędzy Turboranger, a Bouma, co wychodzi na dobre fabule.

Po raz pierwszy również mamy regularnie pojawiająca się postać cywilną, wychowawczynię ze szkoły, Yamaguchi Misa Sensei, która ma wpływ na fabułę, a nie jest tylko miłym dodatkiem. Podobne zabiegi były już w serialach Ihinomori'ego - Gorenger oraz pierwszych sezonach Kamen Riderów, ale tam mieli oni inny charakter - byli do pewnego stopnia częścią zespołu. Tutaj, tak nie jest. To jest pełnoplanowa postać trzecioplanowa, która ma poważną rolę fabularną.


Ten sezon miał być ostatnim, ale jak pewnie wiecie, twórcy dostali szansę na domknięcie franczyzy jeszcze jednym, co wyszło na dobre. Co sprawiło, że tak się stało? Wbrew pozorom nie był to wątek zespołu rodziny ani źli, którzy bardzo rozwinęli się w momencie pojawienia się First Captain Chevaliera i jego Ginga Sentai Gingamen (nie mylić z Seijuu Sentai Gingaman), czyli Galaktycznego Zespołu Galaktyka-Ludzi (dosłownie tłumacząc). Powodem była generyczność sezonu tzn. powtarzalność wątków i schematów. Nuda, innymi słowy. Z perspektywy czasu jednak, sezon zestarzał sie lepiej niż inne. Miał po prostu pecha, ale to jest jeden z tych lepszych sezonów. Mimo wszystko, ta generyczność sprowadza się do doświadczenia: zrobili to, w czym byli dobrzy. I to, wtedy, nie chwyciło.


Od czego zacząć? Od tego, że mają trzy roboty (po raz pierwszy w sentai)? Od tego, że były dwa zespoły Jetman? Sezon bez różowej, a za to z białą Wojowniczką? Czy może od zaczęcia sezonu plot twistem związanym z Red Hawkiem i jego dziewczyną, a którego rozwiązanie poczekamy do finału uwieńczonego specjalnym FILMEM? Może od miłosnego trójkąta? A może... od finału, na którego rozwiązanie i ostateczną odpowiedź co się tam stało musieliśmy poczekać aż... dwadzieścia jeden sezonów wprzód, do odcinka Kaizoku Sentai Gokaiger poświęconego Jetman? Jakkolwiek by nie patrzeć na ten sezon, jest wyjątkowy. To co mnie w nim dziwiło, okazało się ostatecznie nie tylko specjalnym zabiegiem, co tym, co polubili fani np. długie walki "po cywilnemu", opóźnione transformacje. Bezsprzecznie, najlepszy sezon jak dotąd, który pokazał pełnię siły pomysłu sentai.


Problemem z tą serią jest... wątek Zielonego Wojownika, Buraia, który jest kompletnie... Jest po prostu nie-lisio kiepski. Wszystko co się z nim wiąże, jest kiepskie. A jego ostateczne dołączenie do zespołu rozwiązanie... plot speedem. Jak wiecie plot speed to jest założenie, że pojazdy/osoby poruszają się tak szybko, jak im na to pozwala fabuła. Tutaj jest podobny zabieg. Burai dołącza do zespołu ponieważ plot tego wymaga. I w tym nie ma nic złego. Ale fakt, że nie jest to dobrze obudowane już jest. Do tego, FATALNY główny zły, który NIC NIE ROBI! Tak! Poza byciem wiszącą głową ducha, NIC NIE ROBI! Spotkanie z nim jest jak spotkanie z Hulkiem. Unikaj go bo tak. Bo Ci kuku zrobi. Ale czemu, jak, po co to kuku nastąpi, to Ci nikt nie powie. Kolejna kwestia, to ogromne niezdecydowanie twórców, co do tego czym mają być roboty. Maszynami, sterowanymi przez zespół, czy bogami. Takie niezdecydowanie widać cały czas. Sezon był przeciętny, a takie rzeczy to powodują.

Czytelnik wspomniał ogromną rolę dzieci w tym sezonie. Bandora, wiedźma o krótkiej pamięci (oglądnijcie, a się dowiecie czemu) dzieci nienawidzi. I dlatego ma to znaczenie.


Wielki problem tego sezonu, to buddyjska mitologia, którą tutaj dziwnie pokazano. Bodhisattwa to osoba, która osiągnęła oświecenie, ale świadomie rezygnuje z zostania Buddą, aby móc innych tam poprowadzić. No to się zdziwicie, kto zostaje jednym albo drugim. Nie chcę zdradzać, ale naprawdę jest to tutaj dziwne.

Z innej beczki, jest również mnóstwo postaci pobocznych, które dają kolorytu głównemu zespołowi i są cudownie poprowadzone. I nie mówię tuta tylko o Kiba Rangerze - jego wątki są różnej jakości. Mówię o kilku powracających potworach. O pewnym żółwiu i feniksie. Całość historii składa się na świetną opowieść, w której nawet zakończenie nie psuje. Owszem, jest do kitu (potęgowane przez powyższe zawirowanie), ale wpasowuje się w całość.


Sezon ten zaczyna się od tego, że zespół musi zwalczyć uwolnione youkai i dopóki nie pojawia się ich pierwszy, większy przywódca - Junior, który jest gashadokurou  - są to po prostu odosobnione przypadki, kiedy youkai próbując się wpasować nadal robią "potworne" rzeczy. Junior, będący synem wielkiego złego, jednoczy je w oczekiwaniu na jego przyjście. I dopóki był to on, było dobrze. Wielki zły nie był potrzebny i lepiej by było, gdyby sezon zakończył się na tym, że nigdy nie nadchodzi, bo Kakuranger do tego nie dopuszczają. Rozwój fabuły w tym sezonie, mimo świetnej oglądalności, leży. Choć epizod nawiązujący do Sailor Moon to majstersztyk!

Kolejna kwestia jest taka, że Ich roboty - Heavenly Triad - mają podbudowę fabularną, ale cóż... jest ona nijaka. Motywy zwierząt słabo zaznaczone i nie pasujące do tematyki ninja. I niektóre tak podobne, że już przy drugim zestawie się gubiłem, czego używają. Razem z tym, że plot twisty są fatalne - tak oczywiste jest to, co się stanie - że całość fabularnie podupada, choć postawi rozwijają się.

Również świetny pomysł narratora gdzieś znikł i po połowie sezonu element edukacyjny zanika. To było świetne! A jednak...


I to co najgorsze... Zakończenie, które rozwala kontinuum. Początek, który rozwala kontinuum. Nic, co dzieje się w latach dziewięćdziesiątych i ma związek z Ouranger, poza samą serią, nie jest kanoniczne przez to, ponieważ NIE DA SIĘ TEGO wpleść. Bo ktoś pomyślał by seria działa się przód. Bo ktoś pomyślał, że pozwolenie Baranoi na to, co się działo w końcówce to dobry pomysł. Bo ktoś dał nam Kingrangera... podsumujmy, dla jasności. Zawołanie bitewne? Król-re (Ole!)! Nazwa? Król-rangers! Wsparcie... Król-ranger. Nazwy członków Król Czerwony, Król Żółta itd. To jest tak BANALNE... Owszem, trzeba czasem lecieć po banałach, ale to jest NIEBYWAŁE tutaj. Nazwa Kingranger jest jak kanapka z masłem  zamiast kanapka z butter. Zmieniasz język jednego słowa i masz nowe.

Zawodzi również wątek z Dorin i Riki (czyli Kingrangerem), który doprowadził do fatalnego finału niewiele robiących postaci wsparcia. Zawiódł wątek z Bomber the Great, a jedyny wątek, który nie zawiódł to wątek Gunmajina (po raz kolejny z niewiadomych przyczyn Amerykanie piszą Gumnazin..), którego status jest nieznany - nie do końca wiadomo czy traktować go jako kolejnego wojownika (sith ranger) czy bohatera dodatkowego (extra hero) i wiążą się z nim kolejne problemy (ale bardzo małe - dotyczące kwestii jak bardzo był w tym okresie obecny lub nie) przy okazji Tensou Sentai Goseiger i Kaizoku Sentai Gokaiger.

Przy tej okazji, skrytykujmy film: nie wiadomo czemu podczas ich wspólnego występu z Kakuranger przez większość część tylko NinjaRed i NinjaWhite  są obecni, a pozostali docierają później Z NIEWYJAŚNIONEJ przyczyny. A wystarczyło powiedzieć, że reszta jest w drodze i na razie musimy my wam wystarczyć. Albo coś w ten deseń. A tak nie wiemy czemu, tamci sobie lecą i lecą. Ja rozumiem plot speed, ale nawet to trzeba zaznaczyć! A tak "wezwaliśmy Kakuranger na pomoc, ale nie wiemy czemu tylko 40% z nich się pojawiło". A wisienka. Kiedy przybywa pozostałe 60%, to jak już powalczą i dochodzi do walki robotów, z niewiadomych przyczyn walczą tylko Ouranger.


Rzecz musi być powiedziana: Signalman i VRV Master nie zawodzą. To są świetne postaci drugoplanowe, które w znakomity sposób uzupełniają zespół i historię. Nie zawodzi Dappu, mentor i źródło magii samochodowej, który wspiera zespół z "zaplecza". Natomiast zawodzą Bowzock, którym ostatecznie - MEGA HUGE ULTRA HIPER SPOILER - wszystko uchodzi płazem. Wyobraźcie sobie to, że przez cały sezon rozrabiają, kradną, zabijają i są źli i pragną wysadzić nam planetę. A na sam koniec puszczają ich wolno wszyscy, nawet kosmiczny policjant Signalman, bo wreszcie ktoś im wytłumaczył, że są głupi i głupio robią. Po prostu tego nie łapię. KONIEC SPOILERU.

A tak jest jeszcze film, a mianowicie jest tam bardzo fajna scena kiedy Carranger zrzucają dowództwo na Dappu, a ten zapytany czy szef Miura może ich wziąć na trening odpowiada "proszę ich odpowiednio przeciągnąć". Cudowna scena!

PERSONALNA LISTA

Więc ... zrobiliśmy listę. Listę tego, które sezony jak dotąd były najlepsze, a które nie. Było ciężko, ale jakoś się udało. Problemy z umiarkowanym środkiem góry. Szczyt i sam dół nie stanowił problemu.

1. Choujin Sentai Jetman  - bezapelacyjnie. Najlepszy sezon, choć gdybym miał uwzględnić równiez te oglądnięte, to ma konkurentów do tej pozycji.
2. Himitsu Sentai Gorenger  - klasyka, zasługująca na uznanie. Choć wygrywa klimatem i Ishinomorim, to jednak mocno przegrywa fabułą.
3. Battle Fever J i Choujuu Sentai Liveman - ciężki wybór, ale ostatecznie remis. Mimo swoich bolączek, Battle Fever mają swój klimat. Liveman zaś mają lepszą fabułę. Ale mógłbym tak wymieniać i wymieniać, a wolę uznać obie serie za zasługujące na podium.
5. Kousoku Sentai Turboranger - im dłużej nad tym myśleliśmy, tym więcej przemawiało za tą serią, niż następną.
6. Taiyo Sentai Sun Vulcan - przegrani o nieznacznie gorszą fabułę, ale wygrani klimatem. Pogrążył ich również wspomniany kiedyś przeze mnie odcinek z Joanną d'Arc.
7. Chikyu Sentai Fiveman i Dengeki Sentai Changeman - dwie dobre serie, które warto znać.
9. Gosei Sentai Dairanger - Wahaliśmy się, ale przeważyła jedna kwestia, ostatecznie. Trzech przedstawicieli Gouma.
10. Hikari Sentai Maskman  - wygrywa dzięki złym. O wiele lepszym złymi i zamyka nimi dziesiątkę.
11. Gekisou Sentai Carranger - za humor i postaci drugoplanowe.
12. Kagaku Sentai Dynaman - jesteśmy w sumie zdziwieni, że tyle serii okazuje się być lepszymi.
13. Dai Sentai Goggle V - j.w.
14. J.A.K.Q. Dengekitai  - choć seria wybitna, nie starzeje się dobrze. To jest ŚWIETNY sezon, ale nie dano mu się rozwinąć. Bardzo nam szkoda, ale niestety nie dało rady wypchnąć wyżej.
15. Chouriki Sentai Ohranger - czy warto  tak. Ale mimo tego jest wiele więcej sezonów, które są lepsze.
16. Ninja Sentai Kakuranger - Kakuranger nie wygrali z Bioman. To oni przegrali powtarzalnością Monster of the Week. Tylko tym.
17. Choudenshi Bioman - Pozycja otwierająca dół. Dół dołów.
18. Kyouryuu Sentai Zyuranger - Jesteśmy mocno zdziwieny, że seria, bez które Zachód by nie poznałby Sentai jest tak nisko. Ale niestety, nic nie ratuje tego sezonu, który ogląda się dobrze, ale ma sporo bolączek. I nawet wynudzona końcówka Bioman nie pomogła Juuranger być wyżej.
19. Denshi Sentai Denziman - Kiedyś, jestem pewien, obejrzę ten sezon jeszcze raz, ale już z napisami. Może wtedy zrozumiem lepiej jego popularność i może wtedy wyląduje wyżej. Ale to jest jedyny sezon, z którym strasznie się męczyłem.
20. Choushinsei Flashman - choć nie męczyłem się z tym sezonem, to jednak nie ma on wiele do pokazania i jest strasznie nijaki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz